DEKALOG KALEGO... Rozważania przedwigilijne..

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Jan Lorek
Fot. Jan Lorek

Czasami zastanawiam się, czy odrobina biedy (raz na jakiś czas) nie robi dobrze na naszą psychikę, nie zbliża nas bardziej do człowieczeństwa... Aż się boję, że nadchodzący nowy rok da nam niepowtarzalną okazję na zrewidowanie świata naszych wartości... Tzn. mówiąc kolokwialnie – jest szansa, że „trzynastka” da nam ostro popalić...

Jeśli bowiem wszystko w naszym życiu układa się OK.; są pieniądze, zdrowie, praca, kariera rozwija się dynamicznie a stabilizacja zatrzymuje na wysokim pułapie, a dodatkowo nie grozi nam w najbliższych dziesięcioleciach kataklizm wojenny – wartościowanie świata zmienia swe bieguny. Niebo „tu i teraz” jest w zasięgu naszych możliwości; walczymy o nie bezpardonowo, coraz brutalniej, bezwzględniej - stosując Dekalog Kalego (np. słynne: „Chciwość jest cnotą” z Wall Street).  Tu niepotrzebne są normy moralne. Przyjaciół zastępują wspólnicy, którzy w każdej chwili mogą zmienić się w konkurentów, czyli śmiertelnych wrogów. Życiowych partnerów możemy kupować sobie do woli – zależnie od majątkowego statusu – i zmieniać (jeśli nas stać), gdy nam tylko przyjdzie na to ochota. Dzieci stają się kłopotliwym balastem i kotwicą; ubezpieczenia społeczne są naszą polisą na starość i nie musimy wysilać się na dobre wychowywanie przyszłych pokoleń.

Co jednak się dzieje, gdy powinie się nam noga; np. przez jeszcze większych niż my cwaniaków stracimy cały majątek... Albo lekarz zakomunikuje: „Sorry, to nowotwór, ma pan góra pół roku życia”...  Albo gdy jakiś wariat porwie za sobą grupę ludzi i podpali nasz świat w imię swych chorych idei...

Wtedy szukamy pomocy, jakiegoś ponadnaturalnego Dobra, Drogowskazu, Opoki.  Nie przypadkiem chrześcijaństwo rozwijało się najczęściej w najbiedniejszych warstwach społecznych, zwłaszcza wśród niewolników... „Jak trwoga, to do Boga”...

Bo i gdzie szukać pocieszenia, gdy wszystko sprzysięga się przeciw nam, gdy znikąd pomocy, a przyszłość maluje się w czarnych barwach?... Możemy oczywiście zachowywać się jak dzikie zwierzę i wyrywać konającym poduszkę spod głowy. Ale możemy też dzielić się z innymi tym, co nam zostało...

Pewnie dlatego, gdy na Syberię trafiały świeże transporty zesłańców, ci, którzy tam mieszkali dłużej - wspierali ich na początku chlebem i radą. Bez tego nowi nie przetrwali by ni tygodnia w krańcowo niekorzystnych, nieludzkich  warunkach mroźnej północy. Ale kiedy już nowi okrzepli i stanęli na własnych nogach – nie dziękowali swym dobroczyńcom, tylko pomagali następnym przybywającym biedakom, spłacając tym samym swój dług...     

Nie przypadkiem takie myśli nachodzą mnie przy okazji Świąt Bożego Narodzenia. Niektórzy – niepomni na zbliżający się kryzys – wzięli już kredyty, by świątecznej tradycji „zastaw się, a postaw się” stało się zadość... I gdzieś zgubili ten duchowy wymiar świąt, który pamiętam z mojego szczęśliwego, choć może nie najbogatszego dzieciństwa...

Lech Makowiecki

P.S. I fraszka ostatnia z „Naszego Dziennika”; jak najbardziej w temacie...

WIGILIA

Rozbłysła w niebie gwiazdka, cieszy wszystkie dzieci..
Już tam pewnie Mikołaj z podarkami leci...
Już niedługo przemówią chomik, Reks i Puszek...
Już się z kuchni rozchodzi zapach ciast i gruszek...

Mama przyrządza karpia (tata coś podjada)
Dziadek z babcią talerze świąteczne rozkłada
Pachnie lasem choinka, świecą lampki pięknie,
A stół się tak ugina, że za chwilę pęknie...

Kochamy wszyscy święta, tęsknimy rok cały
Do tych dni obfitości, tradycji wspaniałej,
I powszechnej radości z Narodzenia Pana
(Radio sączy kolędy od samego rana)...

Wnuczęta przy kominku zgadują z przejęciem
Co też dziś pod choinkę dostaną w prezencie.
(On chciałby nowy tablet, ona komplet cieni...
Jeśli będzie odwrotnie – mogą się wymienić).

Wreszcie wszyscy siadają zgodnie do kolacji
Dziadek zaczął modlitwy świątecznej narrację...
Wtem dzwonek u drzwi brzęczy! Ze zdziwieniem  w oku
(Kto w dniu tak uroczystym śmie zakłócać spokój?)
Bieży ojciec do wyjścia. Na ganku przystaje,
(Dzieci –  z nosem przy szybie –  wieszczą Mikołaja)...

Wraca zmarznięty tato... Co nieco wzburzony:
„Znowu jakiś włóczęga, dziad zapijaczony...
Gada, że dwa dni nie jadł... Ziąb... Ja prawie goły...
Pogoniłem łazęgę! Wracajmy do stołu...

Tu tatko nagle przerwał... Wszyscy – duzi, mali,
W wolne miejsce (dla gościa) tak się wpatrywali
Że talerz się poruszył... Spadł... I stłukł się z hukiem...
„To na szczęście” –  rzekł cicho sam do siebie wnuczek...
I wszyscy  (już w milczeniu) do stołu zasiedli
I –  nie patrząc po sobie –  Boże Dary jedli...

Rozbłysła w niebie gwiazdka, cieszy wszystkie dzieci..
Już tam pewnie Mikołaj z podarkami leci...


I z cyklu – znalezione w sieci:

Pastorałki i kolędy z płyty „Zayazd – Kolędy”;

„Kiedy Gwiazda odmieni”:

„Cicha Noc”

„Gdy się Chrystus rodzi”








Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych