Jak czytamy w artykule Magdaleny Rubaj na łamach "Faktu", Andrzej Lepper w dniu, gdy został odnaleziony w swoim warszawskim biurze, miał być w swojej rodzinnej miejscowości. Dziennikarka powołując się na śledczych, którzy badali sprawę śmierci przewodniczącego Samoobrony, ustaliła, że Lepper dzwonił do żony i obiecywał na parę godzin przed śmiercią, że przyjedzie do domu.
Informację tę potwierdzają billingi byłego wicepremiera. W dniu śmierci Lepper spotkał się z doradcą od wizerunku Piotrem Tymochowiczem oraz Januszem Maksymiukiem, byłym posłem Samoobrony. Wieczorem miał też wrócić ze sklepu spożywczego, i na pytanie szofera, który zauważył przygnębienie na twarzy Leppera, odpowiedzieć:
Nic się nie stało.
Kilka godzin przed śmiercią dzwonił do żony, opowiadał jej o spotkaniu z Tymochowiczem i zapowiedział, że kolejnego dnia odwiedzi żonę w domu w Zielnowie. Rano próbował kontaktować się jeszcze z biznesmenem Ireneuszem S., a od 10:00 nie odbierał już telefonów i nie otwierał drzwi.
Zaniepokojeni współpracownicy byłego premiera zdecydowali się w końcu wyważyć drzwi. Lepper został znaleziony przez swoich współpracowników powieszony w łazience.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prokuratura ustaliła ostatecznie: Andrzej Lepper popełnił samobójstwo z przyczyn osobistych. Bez udziału osób trzecich
lw, "Fakt"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147163-kulisy-smierci-andrzeja-leppera-wedlug-faktu-na-pare-godzin-przed-smiercia-dzwonil-do-zony-i-obiecywal-ze-niebawem-ja-odwiedzi