Powstaje rządowy zespół do zwalczania poselskiego zespołu Macierewicza, a stanowić go mają niektórzy członkowie rządowej komisji Millera, zasłużeni w badaniu katastrofy, w tym sam Miller oraz niezawodny w takich sytuacjach superekspert Lasek.
Zespół Laska i Millera nie stanie jednak do konfrontacji z zespołem Macierewicza wprost (do czego wzywa Macierewicz), lecz będzie go zwalczał zaocznie.
Tymczasem sąd warszawski uchylił umorzenie śledztwa w sprawie smoleńskich zaniedbań BOR-u i nakazał między innymi przesłuchanie Jerzego Millera, ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych i zwierzchnika BOR-u, a potem obiektywnego szefa obiektywnego zespołu obiektywnych ekspertów, obiektywnie badających katastrofę.
Sąd nie zgodził się, by sprawę odpowiedzialności BOR zamieść pod dywan. Okazuje się, że są jeszcze sędziowie w Warszawie.
Od początku było jasne, że Jerzy Miller jako przewodniczący komisji badającej katastrofę był sędzią we własnej sprawie. Badał przecież postępowanie służb, które w znacznej mierze mu podlegały.
Nie znaczy to, że Jerzy Miller nie powinien mówić o odpowiedzialności za katastrofę. Oczywiście, że powinien mówić. Ale nie do opinii publicznej, lecz do prokuratora.
Nie jemu dziś rozliczać kogokolwiek, lecz najpierw z własnej odpowiedzialności się rozliczyć.
Próba reaktywacji Laska i Millera bierze się z przerażenia władzy, że już połowa Polaków dopuszcza myśl, że w Smoleńsku mógł być zamach.
I rozlega się biadolenie nad nieskutecznością dotychczasowej polityki informacyjnej, zwłaszcza prokuratury. Dobrze to skwitował tydzień temu w „Kawie na ławie” poseł Girzyński, który w dyskusji nad polityka informacyjna prokuratury zapytał adwersarzy - to dla was problemem nie jest poszukiwanie prawdy, lecz to, że oni źle kłamią?
Władza chce ulepszyć technologię kłamstwa, stąd próba reaktywacji komisji Millera.
A swoją drogą ciekawe, jak panowie Miller, Lasek i kompania będą odkłamywać takie kłamliwe tezy, jak te, że nie było sekcji zwłok, że nie dopilnowano identyfikacji ciał, że nikt, wbrew zapewnieniom pani minister, a dziś marszałek Kopacz, nie przekopywał ziemi ani na metr, ani nawet na ćwierć metra w głąb.
Jak odkłamią, że rozpoznawanie głosu generała Błasika odbywało się „na ucho”, jak usprawiedliwią to, że urzędnik, dokonujący identyfikacji ciała Prezydenta Kaczorowskiego na oczy go wcześniej nie widział.
Jak odkłamią ten zarzut, że nikt nie czuwał przy ciele sp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego?
Ciekawe też, jak obiektywni eksperci z komisji rządowej obalą jedną z hipotez (podkreślam – hipotez) zespołu Macierewicza, że to nie brzoza, lecz niewielki ładunek wybuchowy oderwał skrzydło.
Zapewnią, że ładunku być nie mogło, bo samolot po remoncie w Samarze i przed samym lotem do Smoleńska został gruntownie sprawdzony.
Oczywiście, ze został sprawdzony. Służby podległe ministrowi Millerowi nie mogły przecież zaniedbać niczego. Wszystko zostało zrobione jak należy.
Tak jak rozpoznanie głosu generała Błasika, jak przekopanie ziemi i jak sekcje zwłok po katastrofie...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147160-jak-ulepszyc-technologie-klamstwa-minister-miller-w-sprawie-katastrofy-smolenskiej-powinien-wypowiadac-sie-juz-tylko-do-prokuratora
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.