WSI otwiera drzwi na salony. Jak płk Leszek Tobiasz dotarł do obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kulisy afery aneksowej

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

W jaki sposób nieżyjący już Leszek Tobiasz, oficer były WSI, który rozpętał tzw. aferę aneksową, zwaną też marszałkową, tak łatwo dotarł jesienią 2007 r. do Bronisława Komorowskiego, ówczesnego marszałka Sejmu?

Na to pytanie próbował odpowiedzieć sąd, przed którym pod zarzutem usiłowania płatnej protekcji odpowiada dziennikarz Wojciech Sumliński i Aleksander L. – były oficer WSW, peerelowskiej poprzedniczki WSI - informator Sumlińskiego, który ma taki sam zarzut, ale jest jednocześnie świadkiem oskarżenia.

Leszek Tobiasz także był świadkiem oskarżenia. To on rzucił oskarżenie na Sumlińskiego, że ten próbował za pieniądze załatwić mu pozytywną weryfikację do nowych służb po rozwiązaniu WSI. Tobiasz, który miał zwyczaj nagrywania wszystkiego i wszystkich i archiwizowania tych nagrań, jakimś trafem nie miał żadnej taśmy z nagraną rozmową Sumlińskim, a tym bardziej z propozycją korupcyjną.

Odpowiedź na pytanie jak doszło do kontaktu anonimowego Tobiasza z drugą osobą w państwie na pozór wydawała się jasna. Oto wezwany na świadka Jan Żychliński, starosta powiatu zachodniego warszawskiego z siedzibą w Ożarowie Mazowieckim zeznał przed sądem, że Tobiasz, który mieszkał w tej samej miejscowości, przyszedł do niego do urzędu i poprosił o kontakt z jakimś posłem z jego okręgu, bo ma „twarde dowody” na sprawę korupcyjną i chciałby o niej poinformować kogoś „wysoko postawionego”, bo „obawia się o życie syna”, który będąc żołnierzem służył akurat w Iraku. W czasie tej rozmowy Tobiasz informował, że jest oficerem WSI i będzie weryfikowany.

Starosta ożarowski wyciągnął pomocną dłoń i skontaktował Tobiasza ze swoją znajomą - posłanką Jadwigą Zakrzewską, która swego czasu była również wiceministrem w MON. Potem poszło już gładko i Tobiasz spotkał się z Komorowskim.

W relacji z przebiegu rozprawy, jaką zamieszcza na stronie Salon24.pl bloger Ander czytamy:

Po jakimś czasie do świadka zadzwoniła poseł Zakrzewska, pytając o wiarygodność Leszka Tobiasza - świadek udzielił jej informacji, że sporadycznie się z nim spotyka, ale bliżej go nie zna, podkreślając przy tym, że Leszek Tobiasz mówił mu, że ma twarde dowody na tę sytuację (czyli propozycję korupcyjną - przyp.aut.). Poseł Zakrzewska po jakimś czasie zorganizowała spotkanie płk.Tobiaszowi z Bronisławem Komorowskim - odbyło się one w jego biurze poselskim, przy Krakowskim Przedmieściu, przy czym Marszałek Komorowski spóźnił się ok. godzinę na to spotkanie, ponieważ zatrzymały go jakieś obowiązki służbowe.(...)

Kontynuując swoje wyjaśnienia, Jan Żychliński powiedział, że kiedy Bronisław Komorowski dotarł do swojego biura, udał się tam wraz z płk.Tobiaszem - Bronisław Komorowski wiedział o sprawie, poprosił ich do swojego pokoju, ale on wyszedł, ponieważ nie chciał być przy tej rozmowie i oczekiwał na Leszka Tobiasza na korytarzu.

Na tym Żychliński zakończył swoje zeznania.

Gdy sąd zaczął zadawać wnikliwe pytania i dopuścił do głosu Sumlińskiego i jego adwokat – Konstancję Puławską, w zeznaniach Żychlińskiego pojawiły się luki.

Pytali po pierwsze, jakiego rodzaju była znajomość świadka z Tobiaszem, że nie tylko pomógł mu zorganizować spotkanie z Komorowskim, ale i pojechał na nie, choć w nim potem nie uczestniczył. Sędzia dopytywał się, dlaczego jako starosta potraktował Tobiasza i jego prośbę jako coś nadzwyczajnego, a nie zrobił tak jak powinny postępować osoby urzędowe i dlaczego nie zawiadomił organów ścigania, gdy dowiedział się o korupcji.

Świadek zeznał, że namawiał Tobiasza, by zgromadzone przez siebie dowody przekazał organom ścigania, ale bez skutku.

Wojciech Sumliński zapytał świadka, jak rozumiał on zagrożenie życia syna Tobiasza, skoro sprawa miała charakter korupcyjny, a syn Tobiasza był w Iraku? Pytanie wywołało sprzeciw prokuratury i sędzia uchylił je.

W zeznaniach starosty było więcej nieścisłości. Jednak najważniejsze pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi. Jak to się stało, że Leszek Tobiasz – mało znaczący oficer WSI – tak łatwo dotarł do Komorowskiego, o którego osobie mówi się, że jest „mocno eksponowana” w nieodtajnionym do dziś aneksie do raportu z weryfikacji WSI?

Slaw/ ander

RELACJĘ Z ROZPRAWY WOJCIECHA SUMLIŃSKIEGO MOŻNA PRZECZYTAĆ NA salonie24.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych