Grzegorz Braun robi film o Adamie Michniku. To znakomita informacja. Tylko czy ten film coś zmieni?

Fot: Jacek Strużyński. "Debata"
Fot: Jacek Strużyński. "Debata"

Udało mi się już zebrać nieco interesujących materiałów do filmu pod roboczym tytułem "Towarzysz redaktor" –

mówi w wywiadzie dla „Urz” Grzegorz Braun. Reżyser zaapelował by "świadkowie historii, którzy mieliby coś ważnego do powiedzenia" szukali z nim kontaktu. Pierwszą reakcją jakiej doświadczyłem po przeczytaniu tych słów była radość, że nareszcie ktoś zamierza pokazać bez lukru i mitologii jedną z najważniejszych postaci ostatnich kilkunastu lat. Polska jest krajem na tyle specyficznym, że za biografię o autorytecie mainstreamu trafia się do pracy w supermarkecie, i tylko osoba wyjątkowo odważna decyduje się na burzenie mitów. Nie można zapominać, że nawet czołowy dziennikarz „salonowych mediów” Artur Domosławski został wyklęty za rzetelną biografię Ryszarda Kapuścińskiego. Jego książka obecnie powoduje zmianę nastawienia w zachodnich krajach do „polskiej odmiany Oriany Fallaci”, i poważnie uderza w mit Kapuścińskiego. Czy film Brauna ma szansę na podobny sukces? Niestety nie.

Grzegorz Braun udowodnił z „Plusach dodatnich, plusach ujemnych” czy w „Towarzysz generał jedzie na wojnę”, że jak nikt inny potrafi bezkompromisowo uderzyć w ikony III RP. W „Eugenice. W imię postępu” pokazał, że jest perfekcjonistą pod względem popkulturowej formy swoich dokumentów. Twórczość filmowa Brauna jest najlepszym argumentem za tym by to on kręcił filmy o ojcach założycielach III RP, nawet jeżeli będą to filmy jednostronne i radykalne w ocenach. Filmowcy są od tego by drażnić, poruszać i wzbudzać kontrowersje. Niestety nie niekorzyść Brauna przemawiają jego radykalne wystąpienia, o których już pisałem w krytykującym filmowca tekście. Podejrzewam, że mogą one skutecznie uniemożliwić dotarcie filmem do szerokiej publiki.

Trudno nie podejrzewać, że film Brauna i tak byłby bombardowany przez prorządowe media. Dotknięcie Adama Michnika choćby publicystycznym piórem coraz częściej kończy się w sądzie. Zekranizowanie tego co opisał Rafał Ziemkiewicz w „Michnikowszczyźnie” wzbudziłoby furię nieporównywanie większą do tej, która towarzyszyła książce Cenckiewicza i Gontarczyka o przeszłości Lecha Wałęsy. Natomiast Grzegorz Braun pójdzie pewnie dalej niż Ziemkiewicz. Czy czeka nas więc wielka awantura z powodu filmu o Michniku? Obawiam się, że paradoksalnie jej nie będzie.

Oczywiście Braun zrobi ciekawy, odważny i poruszający film dokumentalny o człowieku, który w kręgach intelektualnych na zachodzie Europy jest ikoną walki z komunizmem. Braun zapewne smakowicie pokaże przeobrażanie się odważnego działacza antykomunistycznego w osobę, która wspiera postkomunistów przeciwko polskiej prawicy. Reżyser może nawet przebije warsztatowo swój najlepszy film „Eugenika”. Film spodoba polskiej prawicy, która się będzie spotykać na prywatnych pokazach klubów „Gazety Polskiej” i w salkach parafialnych, i będzie się wzmacniać w niechęci do naczelnego „GW”. I na tym się skończy. Nikt nawet nie będzie polemizował z filmem Brauna. Dlaczego? „Bo to ten facet od postulatu strzelania do dziennikarzy”.  Film Brauna zostanie zamilczany jednak nie tylko z powodu kontrowersyjnych wypowiedzi samego reżysera, ale z uwagi na to, że III RP jest tym czym jest. Przywołany już Kapuściński został obnażony w oczach jego wielbicieli na zachodzie przez znanego lewicowego reportażystę. Prawda o Lechu Wałęsie powoli dociera do społeczeństwa bowiem trudno jest czymkolwiek skompromitować w mediach historyków piszących o liderze „Solidarności”.  Tych autorów nie da się zamilczeć.  Jednak nawet tak poważni i wyważeni historycy jak Cenckiewicz czy Gontarczyk nie mogą dotrzeć do świadomości wciąż wielkiej części społeczeństwa. Tym bardziej nie zrobi tego Braun. Czy to oznacza, że nie da się obnażyć Michnika? Oczywiście, że jest to możliwe. Należy to zrobić jednak bardzo umiejętnie i sprytnie. Mimo wielkich problemów finansowych medialna korporacja Michnika wciąż ma narzędzie by skutecznie walczyć z oponentem.

Ja się oczywiście cieszę, że Grzegorz Braun realizuje swój film. Jestem przekonany, że będzie to znakomite dzieło do utwierdzania przekonanych w ich racjach. Jednak przestrzegam przed nadmiernym optymizmem z nim związanym. Film Brauna niczego nie zmieni w powszechnym postrzeganiu Adama Michnika. By uświadomić społeczeństwu jak szkodliwa po 1989 roku dla Polski była działalność naczelnego „Gazety Wyborczej” potrzebny jest ktoś taki jak Domosławski. W końcu jeden wywiad z Romanem Graczykiem o pracy w „Gazecie Wyborczej” potrafi zdziałać więcej niż 50 tekstów Adamskiego o działaniach żołnierzy z Czerskiej.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych