Dariusz Fedorowicz o ks. Błaszczyku: człowiek z polecenia Ewy Kopacz wysłany do Moskwy i na jej rzecz działający

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Kwiaty na miejscu katastrofy smoleńskiej. Fot. wPolityce.pl
Kwiaty na miejscu katastrofy smoleńskiej. Fot. wPolityce.pl

Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej zamieszcza na swoim blogu niepublikowaną dotychczas wypowiedź kpt. Rez. dr. Dariusza Fedorowicza, brata innej ofiary 10/04 – Aleksandra Fedorowicza, tłumacza Prezydenta RP.

Mówił m.in. o konieczności przygotowania się rodzin na ekshumacje, których można spodziewać się coraz więcej, a także odniósł się do niedawnego wywiadu w „Naszym Dzienniku” z ks. Henrykiem Błaszczykiem, obecnym w Moskwie w czasie identyfikacji ofiar i zamykania trumien.

Najmocniej przepraszam, ale co do osoby księdza Błaszczyka i jego dotychczasowej roli w dramacie związanym z tragedią smoleńską, mam spore zastrzeżenia. Naprawdę nie chcę uderzać w niego, jako w kapłana, jednak – moim zdaniem – nie sprawdził się w tej kwestii. Nie potwierdziły się jego zapewnienia, co do rzekomej olbrzymiej zasługi i gigantycznej pracy pani Ewy Kopacz i samych Rosjan, a ponadto, delikatnie mówiąc, nie na miejscu były jego dotychczasowe wypowiedzi i komentarze tak chętnie i licznie składane w mediach. Podczas nich ks. prałat zamiast stawać po stronie prawdy i zbolałych rodzin, brał w obronę minister zdrowia, – z którą zdaje się mieć przyjacielskie relacje – oraz mataczących w sprawie urzędników i polityków. Uważam też za haniebne wygłaszane przez niego oceny naszych działań i żądań. I naprawdę niepojęta jest dla mnie jego rola i stanowisko, jakie zajmował chociażby podczas spotkania rodzin z premierem i ministrami. Tutaj dochodzi też o mój osobisty wątek ze wspomnianym kapłanem. O tym wie niewiele osób. Sposób, w jaki ów ksiądz zachował się wówczas wobec mnie w gronie zebranych rodzin i polityków, był naprawdę bardzo niegrzeczny i nie godny duchownego. Sprawa dotyczy pierwszego spotkania rodzin smoleńskich z premierem w dniu 10 listopada 2010 roku, kiedy to ks. Błaszczyk siedział za stołem prezydialnym obok ministra Tomasza Arabskiego, z którym konsultował każdą kwestię. Byłem na tym spotkaniu jedną z aktywniejszych osób i jako lekarz oraz wojskowy dopytywałem się właśnie o zakaz otwierania trumien i badania sekcyjne, dlaczego nie wykonano ich w kraju itd. Była wówczas mowa również o tym, co pani Kopacz wygadywała w Moskwie i o tym, jak wówczas nas bezczelnie okłamywała. Pani Kopacz oczywiście była obecna na tym spotkaniu, dlatego też wielokrotnie kierowałem do niej różnego rodzaju pytania w tej sprawie. Wówczas włączył się ks. prałat, zaciekle broniąc pani minister. Wtedy też zrozumiałem mechanizmy nim kierujące, że to jest jej człowiek, z jej polecenia wysłany do Moskwy i na jej rzecz działający. W przerwie tego spotkania, pobiegł do telewizji do pani Moniki Olejnik, gdzie zaatakował rodziny biorące w nim udział mówiąc m.in., że „najgłośniej krzyczą ci, którzy wcale nie byli w Moskwie”. W ten sposób uderzył m.in. we mnie, bo ze względu na stan zdrowia mojego ojca nie mogłem polecieć do Moskwy. Dlatego też uważam, że był to cios poniżej pasa, bardzo przykry i bolesny dla mnie. I dziś zastanawiam się, kto jemu dał prawo żeby oceniać, czy to dobrze, że ktoś był w Moskwie, czy nie - zwłaszcza nie znając absolutnie sytuacji, jaka te osoby do tego skłoniła czy też nawet zmusiła. Z telewizji zdążył jeszcze ks. prałat dotrzeć na drugą część spotkania z rodzinami, gdzie w podsumowaniu – do którego został widocznie wyznaczony przez któregoś z obecnych ministrów – mówił o mnie, nazywając mnie „charakteropatą pozbawionym empatii”. Zdecydowanie odniósł się tym do tych wszystkich moich wypowiedzi, żeby mi dać po prostu po nosie. Dziś, kiedy ks. Błaszczyk na jedno z pytań dziennikarki odpowiada: „proszę nie stawiać mnie po tej stronie”, ja chciałbym zauważyć, że to nie pani redaktor prowadząca z nim wywiad postawiła go, po tej stronie. Księdza Błaszczyka postawili tam jego mocodawcy. Bo to, że działał na ich rzecz, nie ulega żadnej wątpliwości. Tutaj trzeba rzeczywiście stanąć w prawdzie. I pomijam kwestię, że on po prostu siedział za tym stołem prezydialnym, a nie wśród nas. Ważniejsze jest to, co ów ksiądz uczynił dając fałszywe świadectwo w swoich publicznych wypowiedziach oraz w krzywdzącym podsumowaniu spotkania z premierem, którego się dopuścił. Spotwarzył mnie publicznie, zaś po spotkaniu podszedł do mnie prywatnie i usłyszał wtedy kilka słów gorzkiej prawdy, które potem komentował w mediach utrzymując jakoby spotkał się z inwektywami. Proszę mi wierzyć, że to nie były żadne inwektywy. Powiedziałem jemu po prostu, a pamiętam to doskonale do dziś: „Zachował się pan haniebnie i mówię nie bez kozery do pana per „pan”, ponieważ to zachowanie nie było godne kapłana. Radzę odbyć gruntowne rekolekcje duchowe”. To była cała moja wypowiedź skierowana do księdza Błaszczyka. I naprawdę nie rozumiem, gdzie tam były inwektywy.

Jego aktualnych wypowiedzi nie odebrałem jako przeprosin, a raczej jako próbę wybielenia swojej osoby. W moim odczuciu przeprosiny są wówczas przeprosinami, gdy winny przyzna się do winy przed tymi, których rzeczywiście skrzywdził i gdy poprosi ich o wybaczenie. Musi to uczynić szczerze z potrzeby serca a nie tylko pod presją faktów.  Ksiądz Błaszczyk nie prosi jednak o przebaczenie. Także w moim przypadku nigdy z ust księdza nie padło słowo „przepraszam” za słowa, które ów kapłan skierował do mnie podczas wspomnianego spotkania. Ksiądz powołuje się na swój dar kapłaństwa, w związku z powyższym powinien mieć świadomość tego, co czyni. Od kapłana wymaga się zdecydowanie więcej: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”.

W jednym z ostatnich wywiadów ks. prałat odniósł się jedynie do swoich wcześniejszych słów, jakoby „ekshumacje byłyby szaleństwem”. Dziś za nie przeprasza, bo w tamtym czasie rzeczywiście bardzo się temu medialnie przeciwstawiał, wykonując polecenia różnych osób, również bezpośrednio odpowiedzialnych za nasze państwo, które za wszelką cenę chciały uniknąć tych ekshumacji. I dziś widzimy, że bali się nie bez powodu. Mleko już się rozlało, ponieważ wychodzą na jaw kolejne dramatyczne efekty zaniechania badań sekcyjnych po powrocie ciał do Polski. W tym te najbardziej oczywiste, jakimi są zamiany ciał. W takiej sytuacji dalsze stanie na stanowisku, że ekshumacje są szaleństwem, absurdalnym wymysłem rodzin, było by co najmniej śmieszne. Uważam też, że wina ks. prałata Błaszczyka jest daleko mniejsza niż osób, które ukryły się za jego sutanną. I żeby była jasność, co do sytuacji w jakiej się znalazłem, chcę z całą mocą podkreślić, że jestem osobą wierzącą i praktykującą. Autorytet osoby duchownej jest dla mnie rzeczą oczywistą. Tak zostałem wychowany i tak wychowałem swoje dzieci. W swoim życiu spotkałem bardzo wielu kapłanów. W ogromnej... lwiej części były to osoby, które można stawiać za wzór do naśladowania. Reprezentujące najwyższe wartości i całkowicie tym wartościom oddane. Tym większym szokiem jest dla mnie postawa ks. prałata Henryka Błaszczyka, który stał się swoistym powiernikiem kłamstwa, a wartości, którymi jest Prawda, Sprawiedliwość i Praworządność, ale też Miłość Bliźniego... Te wartości przekreślił. Uważam, że wielki Boży Dar kapłaństwa bardzo zobowiązuje. To nie tylko zaszczyt, czy przywilej, lecz nade wszystko ogromne zobowiązanie. Ksiądz powinien pamiętać, że "gorszycielowi lepiej byłoby kamień młyński zawiesić u szyi i zatopić go w głębinie morskiej"... A czymże innym jest postępowanie ks. Błaszczyka, jeśli nie zgorszeniem? A zatem nie zwracam się przeciwko Kościołowi, a wręcz przeciwnie – przeciw człowiekowi, który wykorzystując autorytet Kościoła Katolickiego w Polsce, cynicznie użył go do szerzenia i obrony kłamstwa. Powtarzam, powinien odbyć gruntowne rekolekcje duchowe. Może czas adwentu będzie dla niego dobrą sposobnością... Ja w każdym bądź razie jego niecny czyn, jako Katolik wybaczyłem mu już dawno. Jednak nie oznacza to, że zapomniałem i zamierzam milczeć wobec jego kolejnych prób obrony tych "nieco tylko zmodyfikowanych "kłamstw i prób wybielania siebie i swoich mocodawców. Na to nie zgadzam się ani ja, ani inne Rodziny uderzone działaniami Prałata.

Cała wypowiedź Dariusza Fedorowicza znajduje się tutaj.

znp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych