W tej historii jest wszystko. Są dzieci, rodzice, ministerstwo, instytut badawczy, duże pieniądze i podejrzane badanie. I wszystko jest po platformersku szyte. To znaczy wynik jest z góry wiadomy i oczywiście ma być dobry.
A więc po kolei. Po pierwsze, jak pisze "Rzeczpospolita", już w 4 lata po wprowadzeniu reformy, na mocy której sześciolatki poszły do szkół, rządowi urzędnicy wpadli na pomysł, że trzeba zbadać czy się do tego nadają. Badanie ma opracować "wnioski i wytyczne do wprowadzenia reform w systemie oświaty, w tym obniżenia wieku, od którego dzieci podlegają obowiązkowi szkolnemu...". I to się nazywa refleks! Być może ktoś w resorcie usłyszał larum, jakie od lat robią rodzice, alarmując o krzywdzie jaka dzieje się dzieciom: o braku klas, przyborów szkolnych, złych warunkach, a nawet braku papieru toaletowego w wiadomym miejscu.
Ale tylko być może. Być może ktoś usłyszał, ale postanowił udowodnić, że jest cudownie, czyli jak w każdym miejscu naszej wyspy wiecznej szczęśliwości. I tak oto dochodzimy do: po drugie. A po drugie brzmi: badanie prowadzi instytut IBE, podlegający MEN, więc ciężko nazwać go niezależnym.
Przejdźmy natychmiast do „po trzecie”, bo to jest równie smaczne. Z badania wykluczono dzieci z trwałymi problemami zdrowotnymi oraz te z opinią o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju. Przecież te dzieci nie mogą wpływać na wynik, który ma być świetny. Jednocześnie tych dzieci nikt nie wyklucza z systemu edukacji, nie ma dla nich taryfy ulgowej. No ale wicie, rozumiecie, ma być dobrze.
Po czwarte „badanko” ma kosztować 4 miliony złotych, przy zakładanej liczbie zbadanych dzieci, daje to kwotę ok. 1300 złotych na dziecko. Strach pomyśleć, co możnaby kupić do szkół za te pieniądze, ile klas doposażyć, ile korytarzy pomalować, itd. Ale wtedy wciąż jacyś niezadowoleni malkontenci mogliby marudzić, że w polskich warunkach sześciolatki do szkół się nie nadają. A jak będzie wynik, że jest ok., to nie będzie o czym gadać.
I jest jeszcze po piąte. Otóż rodzice dzieci, którzy wezmą udział w badaniu, dostaną talony na zakupy w hipermarkecie oraz wezmą udział w losowaniu samochodu terenowego. Szkoda tylko, że nie zaznaczono, że w losowaniu mogą wziąć udział ci, którzy o reformie wypowiedzą się wyłącznie dobrze.
Tak, w tej historii wszystko jest po platformersku. Pewnie niebawem PO zamówi badania zadowolenia społecznego, ale przeprowadzi je tylko wśród zarabiających powyżej 10 tysięcy złotych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/146543-o-tym-jak-szesciolatki-badali-i-dlaczego-okaze-sie-ze-reforma-jest-super