Wypraszam sobie urządzanie kpin z pana premiera! Nawet Gierek był słuchany z większym szacunkiem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Wypraszam sobie urządzanie kpin z naszego premiera! Kpijcie sobie z Niesiołowskiego, Sikorskiego, Rostowskiego, Halickiego, Gronkiewicz – Waltz i im podobnych.

Donald Tusk robi, co tylko może, by wreszcie opanować ten obrzydliwy nawyk napastliwości, chamstwa, łobuzerskie wyczyny na rozmaitych mównicach i trybunach, ale po każdym apelu o polityczny pokój i przywrócenie kulturalnego porządku spotyka się tylko z szyderstwem i kompletnym niezrozumieniem.

Każdy, kto ma choć odrobinę poczucia odpowiedzialności za Ojczyznę musi przyznać, jak trudne do spełnienia zadanie ma teraz nasz premier.

Z jednej strony stale szarżująca opozycja, z drugiej zaś partyjni koledzy w ogóle nierozumiejący istoty dobra płynącego z prezentowania przyjaznej postawy wobec politycznych przeciwników. Ileż ten premier musi natłuc do głowy takim Niesiołowskim, Sikorskim, Rostowskim, by im uzmysłowić, że Polska jest jedna i musi być w niej miejsce dla każdego. O ile lepsza byłaby nasza sytuacja gospodarcza, międzynarodowa, gdyby Donald Tusk mógł skupić się wyłącznie na sprawach dla kraju najważniejszych?

Czy ktoś z Was, drodzy Czytelnicy, chciałby się z nim zamienić? Czy chcielibyście spędzać godziny, tygodnie na tłumaczeniu Niesiołowskim i Rostowskim, że szanować i kochać trzeba każdego współobywatela? Jak bardzo musiał premier przeżyć tragedię w Lodzi, gdzie jeden z pilnych słuchaczy Niesiołowskiego, najzupełniej przypadkowo także członek PO, zamordował z zimną krwią pracownika biura Prawa i Sprawiedliwości? Przecież po takim szoku wielu premierów, w wielu krajach poszłoby precz, zrezygnowałoby z polityki, a Donald Tusk to wszystko przetrwał. Przełamał wewnętrzne opory i pozostał na posterunku. I nikt nie ma pojęcia ile go to kosztowało i jak bardzo wciąż cierpi.

Dziś premier poszedł jeszcze dalej – powiedział, że mamy tylko siebie. To znaczy my jego, a on nas. Niestety,  nie sprecyzował gdzie, ale – biorąc pod uwagę przesłanie – to takie maleńkie niedomówienie.

I teraz co? – nawołując do wspólnych, pełnych życzliwości i miłości świątecznych przeżyć, do wspólnych wygranych i wspólnych budów, nie, nie dróg, co tam drogi, ale wspólnych uniesień dla dobra Polski, spotyka się prawie wyłącznie z drwinami. Ale te drwiny świadczą wyłącznie o ich autorach. Wszak nawet Edward Gierek, zwracając się do stoczniowców o pomoc usłyszał od nich szczerą obietnicę…

Nie, nie mogę spokojnie słuchać tego jazgotu nienawiści wobec osoby, która zrobiła tyle dobrego, a zamiary ma jeszcze słuszniejsze. Pocieszam się jednak, że są to tylko głosy wichrzycieli i warchołów. Na pewno doczekają się sprawiedliwego odwetu. I nikomu nie będzie ich żal. Po prostu – jak określił niedawno pewien klasyk – bydło.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych