Niemiecka propaganda w TVP. Telewizja wyemituje progermański film o polsko-niemieckich stosunkach

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Nocwgalerii.pl
Fot. Nocwgalerii.pl

W piątek na antenie TVP2 zostanie wyemitowany film pt: "Noc w galerii", który wyprodukowała Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. TVP udostępniając swoją antenę na tę produkcję włącza się w wykrzywianie stosunków Polski i Niemiec. Widzowie w polskiej telewizji zobaczą skrajnie wypaczony obraz relacji z naszymi sąsiadami. Twórcy filmu zrobili wiele, by pokazać, że Polacy Niemcom powinni być wdzięczni.

Film "Noc w galerii" przygotowany w ramach działalności Fundacji jest typowym przykładem rozmywania polskiej tożsamości narodowej oraz kodu kulturowego. Produkcja powstała na bazie wystawy „Obok. Polska-Niemcy. 1000 lat historii w sztuce”. Jej kuratorką była Anda Rottenberg. Wystawa miała na celu pokazanie w sposób nowatorski stosunków polsko-niemieckich. Poprzez sztukę autorzy chcieli dotrzeć do młodzieży i ukazać jej nowy wymiar naszej wspólnej historii. Z kolei film stał się podstawą do opracowania warsztatów skierowanych do uczniów. Niestety jednak twórcy omawianego obrazu przygotowali opowieść o polsko-niemieckim sąsiedztwie pełną uproszczeń, manipulacji oraz fałszu. Wiele niewygodnych dla Niemców tematów zostało przemilczanych. Polska w dziele filmowym pokazana jest natomiast głównie jako beneficjent państwa niemieckiego.

Wiele stwierdzeń padających w filmie, Polakom może jeżyć włos na głowie. Okazuje się choćby, że jako naród powinniśmy być wdzięczni za krwawą działalność Krzyżaków na naszych ziemiach. Narratorzy, grani przez Macieja Łubieńskiego i Michała Wójcika, tłumaczą, że

Krzyżacy zrobili krwawą jatkę, ale oddali Piastom przysługę. I dzięki temu, dzięki ich robocie powstawały tu piękne miasta i zamki. A Warmia stała się uroczym zakątkiem Polski.

Na dowód drogocennych skutków krzyżackiej obecności w Polsce przywoływane są obrazy i nazwy polskich miast: Torunia, Elbląga, Olsztyna, Gniewu. Te miasta powstały, jak wskazują autorzy filmu, na zupełnym pustkowiu pozbawionym cywilizacji. Wszystko dzięki Krzyżakom.

Sprawa krzyżackiej obecności w Polsce jest zaskakująco długo prezentowana w filmie. Co ciekawe, nie ma ani jednego fragmentu w tym wątku, który można by nazwać zgodnym z polskim punktem widzenia. Nawet wielkie zwycięstwo w Bitwie pod Grunwaldem autorzy filmu postanowili zbagatelizować. Widzowie z „Nocy w galerii” dowiadują się, że zwycięstwo nad Krzyżakami nie poszło na marne, ponieważ „został przecież wielki obraz Matejki...”

Wątek krzyżacki jest prezentowany w sposób bardzo zmanipulowany. Twórcy przyjęli w pełni antypolski punk widzenia i patrzenia na historię. Taki sam zabieg zrobiono we fragmencie dotyczącym II wojny światowej. Temu tematowi poświęconych zostało kilkadziesiąt sekund filmu. Zaskakujących. Jeden z narratorów zdaje się tłumaczyć, że do wojennych doświadczeń nie warto przywiązywać wagi:

historia stosunków polsko-niemieckich ma ponad tysiąc lat, a my wciąż patrzymy na nią przez pryzmat tragedii II wojny światowej i zbrodni III Rzeszy.

W innym miejscu okazuje się, że

przez te tysiąc lat nie było przecież jednego państwa niemieckiego, które prowadziłoby jakąś spójną politykę wobec Polski. Były różne księstwa, z których każde robiło swoje.

W ostatniej wypowiedzi narratorzy filmu oświadczają, że

na pytanie, jakie były stosunki polsko-niemieckie przez te tysiąc lat nie odpowiemy. Bo nie ma jednej odpowiedzi.

Wydaje się jednak, że widzowi autorzy filmu jasno sugerują, jakie te stosunki były. Polska otrzymywała od Niemców, a mało dawała. I nie ma żadnego prawa mieć pretensji do Berlina za cokolwiek. Taki przekaz budują nie tylko te fragmenty, które bagatelizują czy wręcz obracają w pozytyw zbrodnie popełnione na Polakach. W wielu miejscach filmu okazuje się, że Polska zawdzięcza wiele Niemcom. To dzięki Niemcom centralnym punktem Krakowa stał się ołtarz Witta Stwosza, który „nie miał z Polakami wiele wspólnego”. To dzięki Niemcom sławny stał się polonez, taniec podpatrzony przez niemieckiego kompozytora i promowany w Niemczech (to jest, zdaniem autorów, największy wkład Polski w rozwój pastwa niemieckiego). To również dzięki Niemcom rozwijał się XV-wieczny Kraków. Niemcy mają więc nieoceniony wkład w budowę Polski.

O Polsce i Polakach film nie opowiada z równie dużą estymą. Gdy mowa o polskiej dynastii Sasów, widzowie wraz z narratorami oglądają zdjęcie Augusta III. I dowiadują się, że z królem Polski jest coś nie tak - dziwnie wygląda.

No rzeczywiście, sarmacka postawa, podgolony łeb, kontusz...

- wyjaśnia jeden z przewodników po polsko-niemieckich dziejach. Drugi dodaje ze swadą:

mało tego. On wygląda bardziej na Polaka, aniżeli na króla. Gdzie on ma koronę? W ręku nie trzyma berła, tylko czapę.

W ten sposób ośmiesza się Króla Polski.

Fragment o Sasach sugeruje, że jak ktoś wyglądał na Polaka, to coś jest z nim nie tak. O polskości bohaterów nie zawsze film wspomina. W świetle narracji o Wicie Stwoszu, który - jak zaznacza film - był Niemcem, dziwi wątek związany z Mikołajem Kopernikiem. Dwaj bohaterowie filmu wiele miejsca poświęcają próbie pokazania, że nie był on Polakiem.

Czy fakt, że Kopernik brał udział w wojnie z Krzyżakami wystarczy, by nazwać go polskim astronomem?

- pyta jeden z narratorów. Wspólnie dochodzą do wniosku: „a to ważne? Był geniuszem”. Okazuje się więc, że gdy ktoś jest Niemcem, pochodzenie się liczy i ma znaczenie. Gdy ktoś był Polakiem, jest inaczej.

Dla autorów rzeczonego filmu zdaje się też nie mieć wielkiego znaczenia walka z polskością, jaką prowadził Wilhelm I. Autorzy prezentują historię związku Wilhelma I i Elżbiety Radziwiłłówny. Ona zmarła, zostawiając Wilhelma. Narrator opowiada, że Wilhelm „do końca życia miał na biurku zdjęcie polskiej księżniczki”. W odpowiedzi na uwagę, że jako cesarz usunął język polski ze szkół i urzędów, więc „kochał Elizę, ale nie kochał Polaków”, ten sam narrator zaznacza:

No bo kochać to nie znaczy zawsze to samo.

Czyżby walka z polskością i próby wynaradawiania Polaków były wdzięcznym tematem żartów?

Film „Noc w galerii” oraz oparte na nim warsztaty dla młodzieży są zakamuflowaną polityką wynaradawiania polskiej młodzieży. Prowadzą bowiem do kształcenia Polaków uczulonych na niemiecką, a nie polską wizję stosunków między krajami. Polsce skutki nagłaśniania tego filmu mogą być bardzo poważne i negatywne.

Mechanizm ten dobrze opisała socjolog Jadwiga Staniszkis w książce „Władza globalizacji”. Pisze w niej m.in. o negatywnych skutkach wejścia krajów postkomunistycznych w orbitę działań procesów globalnych. Profesor Staniszkis wskazuje, że kraje te zbyt wcześnie się otworzyły, co miało swoje negatywne skutki widoczne w ich rozwoju gospodarczym oraz właśnie w braku procesu formowania tożsamości ich społeczeństw. Staniszkis łączy te dwa zagadnienia.

W społeczeństwie postkomunistycznym nie mogła powstać sensowna "koncepcja siebie", nie mogło dojść do "rozpoznawania siebie" i szczególnej orientacji na siebie

- pisze Staniszkis. Zaznacza, że to powoduje, iż kraje postkomunistyczne niejako jednocześnie są i nie są częścią systemu globalnego. Z jednej strony mają instytucje i mechanizmy rządzące światem, ale stają się niezdolne do działania i prowadzenia polityki rozwojowej.

Sposób zorganizowania półperyferii nastawia je na wykonywanie pracy, lecz jest ona skierowana na wiązkę celów odmienną niż ich własna

- wskazuje socjolog dodając, że:

Organizacja formalna, kompatybilna z instytucjami świata rozwiniętego, do którego dążymy, odpowiada funkcji celu i wymogom czasu historycznego tegoż świata, nie zaś funkcji celu naszego stadium rozwoju.

Prof. Jadwiga Staniszkis jasno daje do zrozumienia, że dla krajów postkomunistycznych istnienie w globalnym świecie ma sens jedynie „kosztem bolesnej zmiany tożsamości”. Ta zmiana tożsamości jest wymogiem, ale i skutkiem przyjęcia globalnych mechanizmów życia polityczno-gospodarczego. Życia, które dla krajów postkomunistycznych będących w orbicie procesów globalnych, oznacza przyjęcie roli niewolnika, pracującego na bogactwo innych.

Wydaje się więc, że wszelkie inicjatywy skutkujące rozmyciem polskiej tożsamości narodowej, skutkujące wzmocnieniem mechanizmów globalnych ugruntowują pozycję Polski jako niewolnika krajów rozwiniętych. Punkt widzenia zaprezentowany przez prof. Staniszkis nakazuje patrzeć jeszcze bardziej sceptycznie na projekty takie, jak film „Noc w galerii” oraz wszelkie instytucje, które przyczyniają się do jego nagłaśniania. Decyzja władz TVP wydaje się być skrajnie szkodliwą.

Telewizja Polska emitując proniemiecki film przykłada rękę do rozmywania polskiej tożsamości narodowej oraz blokowania Polsce i Polakom możliwości reorientacji na polskie interesy narodowe.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych