Adam Słomka: PO demokracji? Trzeba na nowo zdefiniować granice, których przekroczenie powoduje faktyczną fasadowość demokracji

Policja blokuje wejście na ul. Ikara. 12.12.2011 r. Fot. wPolityce.pl
Policja blokuje wejście na ul. Ikara. 12.12.2011 r. Fot. wPolityce.pl

Przed kolejną rocznicą wprowadzenia przez zorganizowaną grupę przestępczą o charakterze zbrojnym Stanu Wojennego trzeba poważnie zastanowić się nad stanem polskiej demokracji. W czasie, gdy kolejni opozycyjni parlamentarzyści mają odpowiadać za rzekome wykroczenia lub przestępstwa (posłowie Anna Sobecka, Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński) lub też stanąć przed Trybunałem Stanu (prezesi Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro) trzeba na nowo zdefiniować granice, których przekroczenie powoduje faktyczną fasadowość demokracji.

SZYBKA DIAGNOZA

Od 2005 roku widzimy zasadnicze zmiany w głównym sporze politycznym. Moim zdaniem porzucenie historycznego podziału na środowisko posttotalitarnej lewicy i szeroko ujęte środowisko opozycji demokratycznej czasów PRL dało początek dla „przyschnięcia” właściwych problemów. Moje środowisko w ostatnich latach wielokrotnie podnosiło kwestię zmiany obowiązującej Konstytucji RP, która jest efektem porozumienia postkomunistów i liberałów ekonomicznych spod znaku Unii Wolności. Pozostawienie w obecnej Ustawie Zasadniczej wymiaru sprawiedliwości bez żadnej realnej kontroli społecznej i faktyczna zgoda na rozpasanie tzw. niezawisłości sędziowskiej było wynikiem błędnego wierzenia części elit o rodowodzie solidarnościowym w samooczyszczenie tego środowiska. Do tego do dziś nie istnieje powszechny konsensus w jednoznacznym zrównaniu czerwonego i brunatnego totalitaryzmu. Godzi się przypomnieć, że niektóre publikacje historyczne podają, że ofiarami komunizmu padło blisko 100 mln osób. To szacunki czterokrotnie wyższe niż liczby stosowane powszechnie w odniesieniu do nazizmu. O ile liczne polskie środowiska polityczne (o ile nie wszystkie) leją krokodyle łzy nad zagrożeniami wynikającymi z tendencji do wzrostu wpływów niemieckiej NPD to te same kręgi nie widzą niczego niewłaściwego w funkcjonowaniu w strukturach państwa polskiego funkcjonariuszy SB, WSI, MO, ZOMO i komunistycznego wymiaru sprawiedliwości – do tego na kluczowych i decyzyjnych stanowiskach. To tak, jakby liderzy NSDAP i członkowie trybunałów ludowych III Rzeszy z siepaczy nazistowskich stali się po dwudziestu latach po ostatniej wojnie filarami demokratycznego systemu politycznego zachodnich Niemiec. Z tego punktu widzenia mój postulat w sprawie wprowadzenia ław przysięgłych w sądowych postępowaniach karnych jest uzasadniony. Chyba, że mamy zamiar w dalszym ciągu tolerować „niezawisłe wyroki” sędziów, których nominacje sygnował Wojciech Jaruzelski ... niedawno stojący na czele zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym. Wymaga dogłębnej analizy kwestia legalności pozostawienia w czynnej służbie państwowej funkcjonariuszy SB, sędziów i prokuratorów PRL, którzy uczestniczyli w represjach politycznych czasów PRL. To takie zaniedbanie prowadzi do wrażenia bezkarności byłych funkcjonariuszy państwa totalitarnego i próby dyskredytowania licznych polityków opozycji. Bowiem w mentalności tych komunistycznych zbrodniarzy pozostają znane im z przeszłości mechanizmy. W jasny sposób upowszechniam termin „komunistycznego zbrodniarza” bowiem nie wierzę, aby bez gruntownej dekomunizacji i lustracji wymiaru sprawiedliwości zapadły jakiekolwiek poważne sankcje dla czerwonej hołoty. Skoro Niemcy są w stanie przedłużać czas rozliczenia z NRD do 2019 r. to nie ma powodu dać zakrzyczeć istnienie takiej potrzeby w Polsce. Zresztą jeśli masowo określa się Hitlera i Stalina mianem zbrodniarzy mimo, że ich czyny nie zostały nigdy prawomocnie osądzone to nie ma powodu, aby rodzimych popleczników WRON określać inaczej. Gdyby iść dalej drogą politycznej poprawności w rozumieniu niektórych środowisk to Adolfa Hitlera można uznać za miłośnika pokoju, bowiem był on nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Kwestią otwartą jest tez problem z wychowankami funkcjonariuszy aparatu represji PRL.

Niedawno rozpoczął się sądowy spór między mną, a byłym prokuratorem PRL rodem z Legnicy (baza wojsk ZSRR), a dziś szefem Krajowej Rady Prokuratury Edwardem Zalewskim. Ten prokurator pochodzący z miasta, w którym w czasach PRL 70% funkcjonariuszy państwa totalitarnego aktywnie współpracowało w umożliwieniu tłamszenia środowisk wolnościowych ... poczuł się dotknięty. Pan Zalewski zamiast przyjrzeć się dla przykładu pięcioletniej walce legnickiego policjanta Tomasza Kleina i jego kolegi pomówionego przez legnicką prokuraturę o przestępstwo prawdopodobnie nie zrobił nic, aby wyciągnąć wnioski personalne względem swoich kolegów. Tylko nawiasem trzeba wszystkim niezorientowanym przypomnieć, że m.in. funkcjonariusz Klein protestował przeciwko informowaniu przez niektórych funkcjonariuszy policji o „nalotach” na środowisko „mafii” kradnącej samochody. Każdy uważny obserwator wie, że mafie samochodowe powstawały za wiedzą i zaangażowaniem byłych SB-ków. Walka z patologią w Legnicy nie zajmuje chyba prokuratora Zalewskiego. Swoją energię wykazuje w tropieniu mnie jako autora wypomnienia mu kariery w latach 80-tych XX w. Przykre, ale politycznie dziś poprawne.

NIEFORMALNE MINISTERSTWO PROPAGANDY

Wyobraźmy sobie pracownika ministerstwa propagandy Goebbelsa, który tworzy niezależne media ... 5 grudnia w Gazecie Polskiej Codziennie odnajdujemy tekst red. Andrzeja Borzyma dotyczący podoficera Służby Bezpieczeństwa Krzysztofa Oremusa (wydział IV – ds. walki z kościołami), który bezczelnie oświadcza, że jego dziennikarska apolityczność wynikająca z lat praktyki w gazetach o wielkich nakładach nie budzi wątpliwości. Kilka miesięcy wcześniej ten przypadek opisałem na moim blogu. Ten „apolityczny” dziennikarz miał rzekomo fikcyjnie zarejestrować tragicznie zmarłego ministra w Kancelarii Prezydenta jako Tajnego Współpracownika. Podoficer Oremus apolitycznie opisywał na łamach Super Ekspressu „kłopoty” byłego posła z komisji ds. afery Rywina, który miał żądać seksu. Po tym, gdy poseł stał się „byłym posłem” i doprowadził do skazania „apolitycznego” dziennikarza ... ten ostatni w dalszym ciągu nie zauważa swoich wpadek, które nie są niby związane z czyimś interesem politycznym. To jeden przypadek z setek dziennikarzy usadowionych w licznych mediach regionalnych lub ogólnopolskich. Przekaz przez nich kreowany umożliwia polityczne ataki na wyżej wspomnianych polityków i przypinanie im określonych „łatek”.

Niezrozumiała jest sytuacja, gdy przed Trybunałem Stanu nie da się postawić Jaruzelskiego z Kiszczakiem, a zbiera się podpisy poselskie pod wnioskiem o polityczny sąd nad politykami opozycji za to, że była minister w postkomunistycznym rządzie popełniła samobójstwo. Sam uzasadniałem w Sejmie RP (mając historyczną rację i moralne prawo) konieczność postawienia WRON-iarzy przed Trybunałem i doskonale pamiętam falę oburzenia politycznie poprawnych mediów. Pokłosie „ludzi honoru” red. Adama Michnika wydaje plon do dziś. Dodatkowo dokonuje się aksamitnej i publicznie rzekomo akceptowalnej zmiany pozycji ofiary z siepaczami.

DO ZOBACZENIA NA LINII PODZIAŁU

Nie da się przejść spokojnie nad tym, że dosyć niedawno sąd uznał, że nie będzie się ścigać funkcjonariuszy SB, MO, komunistycznych sędziów i prokuratorów, którzy umożliwili bezkarność pułkownika Służby Bezpieczeństwa, który zabił moją Mamę.  Nie da się zapomnieć o zbrodniach Stanu Wojennego w sytuacji, gdy sądy przyjmują opinie biegłych lekarzy ze szpitala MSW dotyczące stanu zdrowia zbrodniarzy z Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, które wykluczają odpowiedzialność Jaruzelskiego i Kiszczaka. Ciekawe, że opinie te pochodzą z lecznicy rządowej, która wiele może historycznie zawdzięczać podsądnym.

Dlatego będę pod willą Jaruzelskiego. Nie będę apelował do swojego środowiska o obecność, bo jesteśmy tam co roku. Proszę wszystkich patriotycznie nastawionych Polaków, zwykłych Kowalskich o przybycie na żywą lekcję historii. W miejsce, gdzie nadal jest jasno nakreślona granica między nami a WRONą. Podział między demokratami a miłośnikami PRL. Liczę, że tym razem odmiennie od Marszu Niepodległości 2012 próby prowokacji nie będzie. No chyba, że w kierownictwie policji wezmą górę opinie byłych funkcjonariuszy ZOMO i ORMO... Czas pokaże.

 

Adam Słomka

Przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – Obóz Patriotyczny

Poseł na Sejm RP (1991-2001)

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych