Czytelnicy wPolityce.pl alarmują! Jedziesz autokarem na manifestację PiS - możesz nie dojechać! "Robicie z Polski Białoruś!"

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

"Od kilku lat moja firma zajmuje się przewozami autokarowymi, jednak to, co zauważyłem ostatnio zaczyna mnie na tyle niepokoić, że postanowiłem o tym zawiadomić Waszą redakcję" - napisał w mailu do redakcji "wPolityce.pl" nasz czytelnik z północy Polski.

Pan Andrzej (dane do wiadomości redakcji) relacjonuje:

W sobotę miałem telefon z policji z zapytaniem, czy jacyś kibice nie zamawiali u mnie usługi przewozowej. Powiedziałem, że nie, bo ja z kibicami raczej nie jeżdżę, bo jest zbyt duże ryzyko dewastacji autokaru. Pani policjantka zapytała, czy w takim razie 13 grudnia do Warszawy ktoś z "Solidarności" nie zamawiał autokaru. I to mnie na tyle wzburzyło, że odpowiedziałem, że nawet gdybym to wiedział, to bym nie powiedział. Bo robicie z Polski Białoruś! Dosłownie tak powiedziałem.

Przewoźnik opowiada, że to nie pierwszy telefon z policji z podobnym zapytaniem. Do tej pory wydawało mu się jednak, że po prostu stróże prawa faktycznie dbają o bezpieczeństwo.

Jednak po tym, co przeczytałem na temat manifestacji 11 listopada, jestem przekonany, że policja nie działa, jak powinna. Bo gdyby faktycznie ktoś mnie wynajął i ja bym powiedział, że jadę do Warszawy na manifestację PiS, to oni zrobią kontrolę autokaru i na pewno coś znajdą, żeby udowodnić, że jest niesprawny. I koniec jazdy. Nie ma siły.

Pan Andrzej zarzuca policji celowe utrudnianie przewozu w sytuacji, kiedy grupa osób ma dostać się na marsz, który nie popiera obozu rządzącego.

Większość autokarów, które jeżdżą po Polsce to są pojazdy 10-cio, 20-letnie. W takim autokarze zawsze do czegoś można się przyczepić. Gdy czasem jeżdżę z dziećmi na wycieczki, to kontrola trzeźwości i dokumentów zajmują 5-8 minut i jedziemy dalej. Ale bywa i tak, że przez 20 minut albo dłużej pojazd jest sprawdzany, kiedy chcą w nim na siłę coś znaleźć.

Właściciel firmy przewozowej tym razem do Warszawy z manifestującymi nie jedzie, ale chce ostrzec, że jeżeli ktoś w taką podróż by się na 13 grudnia wybierał, to może mieć kłopoty z dotarciem na miejsce nie tylko z powodu kapryśnej pogody.

Obawiam się, że niejeden autokar zostanie zatrzymany pod byle pozorem. I podróż się nie uda

- mówi pan Andrzej, szczerze wzburzony tym, że policja opozycyjne wyjazdy traktuje tak surowo.

Rok temu jechałem z działaczami PO na manifestację i jakoś nie było wtedy telefonów z zapytaniem, czy się gdzieś wybieram. A tutaj, gdy druga strona coś organizuje, to zaczynają kontrolować, o czymś to chyba świadczy, prawda?

- pyta retorycznie przewoźnik.

Wuj

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych