Przejęty „Uważam Rze” ostro o filmie Krauzego. Czy Kot chce komedii o Smoleńsku?

Mamy ostatnio modę na przekonywanie dlaczego aktor ma prawo odmówić roli prezydenta Lecha Kaczyńskiego w filmie Antoniego Krauze „Smoleńsk”. Najczęstszą odpowiedzią jest przykład odmowy zagrania Dzierżyńskiego ( dwóch znanych aktorów powołało się na to nazwisko). Jeden aktor mówił zaś, że jego system wartości nie pozwala mu na przykład grać w filmach porno. Można się spodziewać jeszcze kilku innych pośrednich porównań filmu reżysera „Czarnego czwartku”. Oprócz porno i komunistycznych siepaczy zostają jeszcze pedofile i kanibale, których aktor również grać nie musi. No, ale okazuje się, że na horyzoncie pojawia się nieśmiertelny „miś”.

Okazuje się bowiem że nie tylko aktorzy głównego nurtu zapewniają publicznie, iż nie zamierzają zagrać nigdy w „Smoleńsku”. Nowo powołana do życia medialna prawica skupiona w tygodniku „Uważam Rze” również w specyficzny sposób ocenia realizacje filmu o katastrofie smoleńskiej. Publicysta „Urz” Wiesław Kot ( którego recenzje filmowe skądinąd cenię) pyta więc „Po co ten miś?”. Kot polemizuje z Krzysztofem Kłopotowskim, który postawił tezę, że film Antoniego Krauzego mógłby być dla III RP tym, czym dla PRL był „Człowiek z marmuru” Andrzeja Wajdy.

„Teraz drżyj, ty, Tusku, i twoje lemingi (wykształcone i z dużych miast). Krauze zmiecie was jednym filmem. Jak naród w jakiejś plazie (tuż po zakupach, może w 3D) ujrzy duchową nicość PO, zapragnie natychmiast zrzucić putinowskie jarzmo. A nowy Wałęsa wyłoni się z szeregów „ruchu narodowego”, maszerującego 11 listopada i – należy mieć nadzieję – wielokrotnie później. Nie, żeby to wszystko miało być płaską agitką, skąd! Realizatorom przyświeca wyłącznie „determinacja w dochodzeniu prawdy”. I tu zagwozdka.”

pisze szyderczo publicysta odmienionego „Uważam Rze”, który zauważa, że scenariusz Marcina Wolskiego, aby miał jakąkolwiek determinację na ekranie „musi pokazać zamach”.

„Za nasze ciężko uzbierane fundusze tak się „zdeterminowani” nie wykpią. Musi być śmiało i po nazwiskach. Że Tusk, że Putin, że Anodina, że spisek, wybuch (koniecznie!), wreszcie, że – jak pisze krytyk Kłopotowski – „poddanie racji stanu przez warstwę rządzącą III RP”. Po to jest ten miś.”

kpi Kot i przypomina inne filmy z PRL, które miały zaszkodzić władzy, a były jedynie wykorzystywane do walki między komunistycznymi frakcjami. Zdaniem Kota największe szkody PRL-owi uczynił Stanisław Bareja, który „nie zamierzał nikogo swoim filmem załatwić. Chciał się tylko zabawić”. Według publicysty „Nie kręcił on paszkwili na kolejną ekipę. Ale jak pokazał, że zimą w biurze ludziom zamarza herbata w szklance, to wszyscy w lot pojmowali”. Ja nie do końca pojmuje jaki sens ma tekst Kota. Trudno się nie zgodzić z tezą, że Bareja jak nikt inny odsłonił absurdy PRL-u. Tylko co z tego? Kot przywołuje w swoim tekście przykład komunistycznych agitek o śmierci, znów to nazwisko!, Dzierzyńskiego, które miały uderzyć w „nacjonalistyczne odchylenie Gomułki”. W innym miejscu pisze on o Andrzeju Wajdzie, który najpierw robił filmy szkalujące AK, a potem zrealizował dyptyk „Człowiek z….”. Kot przywołuje też przykład Janusza Gajosa, który umacniał legendę PRL w „Pancernych”, by potem zagrać w „Przesłuchaniu” Ryszarda Bugajskiego.

Nie wiem czy dobrze odczytuje intencje Kota. Może moje horyzonty są zbyt wąskie by wyczuć wysublimowaną tezę zakopaną pod tekstem nowego autora „Uważam Rze”. Czy chodzi o to, że Krauze robi propagandowy, paszkwilancki, film w stylu komunistycznych agitek? Czy może Kot przyrównuje go do odważnych reżyserów jak Bugajski, którego film przez kilka lat leżał na półce? Wiemy jedno- Krauze nie robi „Misia” i „Alternatyw”, które ośmieszały PRL. Chyba nawet Kot nie chciałby oglądać komedii o Smoleńsku, nawet gdyby miała klimat pamiętnego obrazu Roberta Benigniego o wojnie. Kot pisze na początku tekstu, że żaden film polityka nie obali. A czy ktokolwiek oczekuje, że film Krauzego spowoduje natychmiastową rewolucje i wstrząs? Nie znam takiego marzyciela. Natomiast wiele filmów może pomóc otworzyć oczy widzom, i spowodować zmianę ich percepcji. Czy tak będzie w przypadku filmu Krauzego? Stoi przed nim bardzo trudne zadanie, którego nie boi się podjąć. Źle zrealizowany film o Smoleńsku oznacza koniec jego kariery.

Krazue powoli zbiera pieniądze na realizacje własnej wizji tego, co się stało w Smoleńsku. Nie występuje o pomoc państwa, ani nie idzie żebrać do polityków. Po co? Po to by być niezależnym. Skąd u Kota więc podejrzenia, że będzie to film partyjny? Bo, że będzie miał mocno postawioną tezę jest wiadome nie od dziś. Jako krytyk filmowy Kot powinien wiedzieć, że na całym świecie filmy o polityce mają mocno postawione tezy, i są ekranizacją poglądów ich twórców. Nie ma w tym nic złego. Gorzej jak film powstaje na zamówienie danej partii politycznej. W przypadku „Smoleńska” nie ma podstaw by stawiać taką tezę. Trudno film również traktować jako element rozgrywki frakcyjnej w Partii Donalda Tuska, jak miało to miejsce w przypadku komunistycznych filmów przywoływanych przez Kota. O co więc chodzi publicyście?

Mam nadzieję, że nie tylko o to by odciąć się wraz z „Uważam Rze” od obrazu Krauzego, który już został nazwany przez znanego aktora „oszołomstwem”. Dziś w kontekście filmu o Smoleńsku, który jeszcze zanim powstał, rozpala emocję mocniej niż „Pokłosie”, padają najcięższe porównania. Wygląda na to, że chodzi o stworzenie klimatu wokół tego filmu, i wrzuceniu go do worka z napisem „PiS i jego propagandziści”. Na razie jednak nie mamy żadnych podstaw by tak traktować dzieło twórcy genialnego „Czarnego czwartku”. Ja również nie chcę propagandowego filmu o Smoleńsku, i będę pierwszym, który taki twór skrytykuje. Na razie jednak filmu nie ma. On istnieje w głowach twórców, i jego licznych krytyków z sekty antysmoleńskiej. Czy „Uważam Rze” również do niej dołącza?

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych