Prof. Gliński: Nie boję się wyzwań rzucanych Tuskowi. Premier był łaskaw krzyczeć na panią Kochanowską - to są rzeczy dla mnie niepojęte!

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W weekendowej "Rzeczpospolitej" Robert Mazurek przepytuje prof. Piotra Glińskiego, socjologa i kandydata Prawa i Sprawiedliwości na premiera rządu technicznego. W rozmowie już na samym początku pada pytanie o pomysł ewentualnej kandydatury Glińskiego na prezydenta Polski. Pisał o tym na portalu wPolityce.pl Jacek Karnowski.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Gliński? Wygląda na to, że opozycja znalazła idealnego, ze swojego punktu widzenia, kandydata na prezydenta

Profesor, choć wciąż deklaruje, że jego zadanie zdobycia parlamentarnej większości jest aktualne, to nie wyklucza, że przyszłość może przynieść taki zwrot akcji:

(...) To już padło i kursuje w przestrzeni publicznej. Podjąłem się misji, którą uważam za ważną. A co będzie później? Nie wiem. Mogę zostać politykiem do końca życia, ale mogę też natychmiast zakończyć działalność polityczną

- ocenia Gliński.

Socjolog odnosi się także do podziałów, które zaostrzyły się w Polsce po katastrofie smoleńskiej, a także rzekomym graniem przez PiS sprawą 10/04:

To nie Smoleńsk nas zatruł, tylko zagospodarowywanie tego tematu. Politycy Platformy rozpoczęli to już kilka godzin po katastrofie, tym słynnym wyścigiem o to, kto pierwszy dojedzie do Smoleńska: Tusk czy Kaczyński. Jeszcze media się trzymały, gdy już rozpoczynała się walka o żałobę, o to, kto zdominuje narrację i doprowadzi do jeszcze większego konfliktu niż był przedtem. (...) Mówiąc wprost, przecież PiS nie opłaca się grać Smoleńskiem. Oni mają nie tylko prawo, ale i obowiązek wyjaśnienia tej tragedii. A jednocześnie wszystko, co robi PiS, zbyt emocjonalnie podnosząc tę sprawę, kończy się jego polityczną porażką

- uważa prof. Gliński.

Sprawą katastrofy smoleńskiej Gliński zająłby się też jako premier rządu.

Zostaje pan premierem i co pan robi?

- pyta Robert Mazurek.

A Gliński odpowiada:

To, czego nie zrobił prezydent Polski, czyli spotykam się z ludźmi formułującymi radykalne postulaty w sprawie Smoleńska, także - oczywiście - z Antonim Macierewiczem. (...) Bo z tymi ludźmi dziś się w Polsce w ogóle nie rozmawia, oni się czują poniżani, niedopuszczani do głosu w sferze publicznej. Premier był łaskaw krzyczeć na panią Kochanowską (żonę zmarłego rzecznika praw obywatelskich - dop. red.) - to są rzeczy dla mnie niepojęte!

- uważa socjolog.

Na koniec wywiadu, Mazurek pyta Glińskiego o kondycję. Wywiązuje się żartobliwy dialog:

- Przez miesiąc nie biegam, bo ciągle jestem chory.

- A tak w ogóle biega pan szybciej od Tuska?

- Nie wiem, ale nie boję się wyzwań rzucanych Tuskowi

- kończy Gliński.

Całość rozmowy w weekendowej "Rzeczpospolitej".

lw

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych