Bez niegodziwości części mediów, bez wyprzedania etyki zadowowej festiwal kłamstw o tragedii smoleńskiej nie byłby możliwy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Ale gazety o tym dzisiaj nie pisały. Tak było?

- te słowa padły z ust jednego z polityków PO, który miał bezpośredni wpływ na kształt działań polskiego państwa po tragedii smoleńskiej.

Rzeczony polityk odmówił komentarza związanego z wypowiedzią płk. Artymiaka, szefa NPW. Odmówił, ponieważ - choć twierdził, że śledzi doniesienia o śledztwie smoleńskim - o słowach Artymiaka nie słyszał. Nie słyszał, ponieważ media o tym nie informowały. Te media, które czytają politycy Platformy, te, którymi zamierzają się przejmować i do których zamierzają się odnosić.

W ostatnim czasie szczególnie często słychać słowa mówiące o znaczeniu mediów dla zdrowego życia publicznego oraz demokracji. Opisywana scenka świetnie pokazuje, dlaczego media muszą być silnie spluralizowane, by standardy życia publicznego były wysokie. W Polsce kumoterska i koniunkturalna postawa większości mediów oraz dziennikarzy umożliwia władzy niezauważanie tematów niewygodnych, umożliwia odmowę odpowiedzi na niewygodne pytania.

Politycy odmawiają komentowania czegoś, czego nie słyszeli, nie widzieli itd. I trudno im się dziwić. To całkiem naturalne i zrozumiałe. Jednak nienaturalne i niezrozumiałe jest życie w symbiozie skrajnie skompromitowanej władzy, która ma na koncie coraz więcej błędów, zaniechań i przykładów zdrady polskich interesów narodowych z mediami, skrajnie wyprutymi z etyki zawodowej, moralności i etosu. W wyniku tej symbiozy Polska stacza się coraz wyraźniej w kierunku standardów ze Wschodu, a Polacy są upadlani, ogłupiani i skazywani na bycie przedmiotem we własnym kraju.

Dziennikarze pokroju Janiny Paradowskiej, Tomasza Lisa, Jacka Żakowskiego, czy Pawła Wrońskiego i wielu innych najęli się do niegodziwej pracy. Ich działanie jest umacnianiem sojuszu niszczącego Polskę. Ich rolą jest pogłębianie degeneracji Polski i Narodu polskiego. Stali się oni częścią układu, który umożliwił polskiemu rządowi zlekceważenie sprawy katastrofy smoleńskiej, który umożliwił prokuratorom mataczenie w śledztwie smoleńskim.

Nie ma żadnych wątpliwości, że gdyby Paradowska - zamiast krytykować pomysł transmitowania posiedzenia komisji, na której prokurator Artymiak przyznał, że w Smoleńsku wykryto trotyl, zaczęła apelować o prawdę o Smoleńsku, gdyby Tomasz Lis w kierowanym przez siebie tygodniku, swoim parówkowym portalu oraz audycji w TVP zaczął pytać o działania śledczych, gdyby inne media również zmieniły swoją postawę, sprawa śledztwa smoleńskiego wyglądała by zupełnie inaczej. Nie byłoby tylu kłamstw, tylu niegodziwych i niezgodnych z polską racją stanu decyzji, nie byłoby tak wielkiej pogardy dla prawdy oraz rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Politycy PO nie mogli by udawać, że nic złego nie zrobili, nie mogli by zbijać pytań głupimi stwierdzeniami: "nic o tym nie wiem", "to sprawa prokuratury", "wszystko było wporządku".

Jednak dziennikarze i media, które dziś są wzorem upadku moralnego i zawodowego, nie są w stanie trzymać się prawdy i poważnie traktować narodowej tragedii, największej od lat. To bowiem mogłoby grozić ich karierom i ich interesom - towarzyskim, politycznym i biznesowym. Wolą więc działać w sposób niegodziwy i nierzetelny, zgłaszając się własnoręcznie na listę hańby polskiego dziennikarstwa.

To wy, niegodziwi, nierzetelni dziennikarze, umożliwiacie festiwal kłamstw o tragedii smoleńskiej! Bez was matactwa nie byłyby możliwe.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych