Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin w swoich wypowiedziach dla mediów odnosił się do kwestii wykrycia trotylu na wraku tupolewa oraz nieścisłości w wypowiedziach prokuratorów wojskowych na ten temat.

Prokurator Szeląg mówił o obecności jakichś cząstek wysokoenergetycznych - nie wiem, nie jestem chemikiem - rozumiem, że to mogło oznaczać trotyl. Dziś już wiemy, że cząstki trotylu tam były. Ale od stwierdzenia cząstek trotylu do sugerowania popełnienia zamachu droga jest bardzo daleka

- mówił Gowin w programie "Jeden na jednego" w TVN24.

Z kolei w rozmowie z TVP Info ocenił same cząsteczki TNT. Gowin powiedział, że „gdyby doszło do wybuchu, to byłby trotyl spalony”.

W ocenie Gowina doniesienia Prokuratury Wojskowej nie zmieniają jednak wniosków komisji Millera, choć - jak przyznaje minister sprawiedliwości - raport był pisany "na określony moment":

Wierzę w ustalenia komisji Millera. Mam świadomość, którą mają też członkowie komisji, że zdawali raport na określony moment. Wiadomo było, że kolejne szczegóły katastrofy ujrzą światło dzienne

- oceniał Gowin.

W opinii ministra Gowina temat katastrofy zdeterminuje życie publiczne w Polsce na długi czas:

Katastrofa smoleńska podzieli Polaków na wiele lat, powiem otwarcie, jeślibym widziałbym podstawy, by wysuwać tezę, że był to więcej niż nieszczęśliwy wypadek, zamach, nie wahałbym się tego powiedzieć. Nie ma racjonalnych przesłanek, że to był zamach

Szef resortu sprawiedliwości ocenił także kwestię zwolnień w "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze":

To bardzo złożona sprawa. Prywatny właściciel może robić, co mu się podoba. Ale mnie niepokoi, że duża grupa wybitnych i wpływowych dziennikarzy znajduje się poza głównym nurtem mediów. To strata dla nich i dla całej debaty publicznej

- oceniał minister sprawiedliwości.

lw, tvp.info, tvn24.pl