Po przejęciu „Uważam Rze” czas wyrzucić kilka mitów na śmietnik i zobaczyć prawdziwe oblicze reguł, w których lepsze czy gorsze funkcjonowanie chcielibyśmy wierzyć - stwierdza w bardzo ważnym tekście na łamach "Tygodnika Solidarność" dr Barbara Fedyszak-Radziejowska. Socjolog dodaje:
Już wiemy na pewno, że ani prywatna własność, ani wolny rynek same z siebie nie gwarantują wolności gospodarczej, efektywności i konkurencyjności w biznesie. Wszystko to może okazać się fikcją, jeśli u źródeł biznesu tkwi PRL ze swoimi służbami, tajnymi współpracownikami i oficerami prowadzącymi, którzy władzę bez własności płynnie przekształcili we władzę ugruntowaną o własność zdobytą dzięki polityce i korzystnemu usytuowaniu w układach wywodzących się z PRL.
Dalej dr Barbara Fedyszak-Radziejowska wskazuje, że wyrzucenie redaktora naczelnego popularnego, przynoszącego zyski tygodnika, a w następstwie de facto zmuszenie do odejścia niemal całej redakcji pisma, nie mieści się w żadnej kategorii opisu rynkowego:
Dodajmy, że „Uważam Rze” sprzedaje średnio 130 tys. egzemplarzy tygodniowo (pierwsze miejsce razem z „Gościem Niedzielnym”), ma rosnące przychody i rosnącą pozycję na rynku. Normalnie rzecz biorąc, taki naczelny jest dla właściciela tygodnika skarbem. Nienormalnie rzecz biorąc traci stanowisko, bo państwem rządzi partia, która żadnej krytyki się nie boi, ale i żadnej nie toleruje. Ta partia to Platforma Obywatelska, która, jak wynika z nazwy, wszystkich najbardziej wartościowych obywateli ma już w swoim składzie i żadnych innych, gorzej zorganizowanych, do głosu dopuszczać nie zamierza.
I dodaje:
To nie jest zwyczajna zmiana naczelnego przez prywatnego właściciela gazety. Sens i konsekwencje tej zmiany poznamy w pełni w najbliższych tygodniach. Ale już dzisiaj pewne sprawy możemy nazwać po imieniu. Żarty się skończyły i opowiadanie nawet najbardziej zabawnych dowcipów o rządach PO nie wystarczy, jeśli chodzi nam o coś więcej niż tylko o rozładowanie frustracji. Moje przekonanie, iż najważniejszym powodem wyrzucenia C. Gmyza z redakcji „Rzeczpospolitej” była wiarygodność i uczciwość dziennikarska, które nie pozwoliły mu ujawnić informatora, dzięki któremu napisał swój znany artykuł o obecności trotylu na szczątkach Tu-154 M, jest dzisiaj jeszcze mocniejsze. Gdyby nadal mógł publikować w „Uważam Rze”, kolejny informator mógłby do niego trafić z kłopotliwą dla rządu wiedzą o katastrofie smoleńskiej. A my sami ocenilibyśmy jej wiarygodność.
Doktor Fedyszak - Radziejowska podkreśla, że dzisiaj, po wyrzuceniu Gmyza z „Rzeczpospolitej” i po zmianie naczelnego „Uważam Rze” tej szansy już nie mamy:
Grzegorz Hajdarowicz obronił nas przed informatorami i dziennikarzami, którzy w amerykańskim filmie „Wszyscy ludzie prezydenta” są bohaterami pozytywnymi, a w III RP tracą prawo głosu, pracę i szanse na prestiżowe nagrody.
Demokracja to piekielnie trudny system polityczny. Wymaga ciężkiej pracy, zasad moralnych i zdolności współpracy. Uprzedzał nas o tym bł. Jan Paweł II, mówiąc, że wolność trzeba stale zdobywać, w trudach i niebezpieczeństwach. Czy młodzi, wykształceni z wielkich miast już to wiedzą? Czy im o tym uczciwie mówiliśmy? Może warto, chowając do kieszeni urazy, ambicje i pychę, pójść razem w marszu 13 grudnia by przypomnieć, że bez wolności, solidarności i niepodległości nie będzie ani ciepłej wody w kranie, ani obywatelskich swobód
- pyta w puencie artykułu.
gim, źródło: Tygodnik Solidarność
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/146069-dr-barbara-fedyszak-radziejowska-panstwem-rzadzi-partia-ktora-zadnej-krytyki-sie-nie-boi-ale-i-zadnej-nie-toleruje-ta-partia-to-platforma-obywatelska