Wildstein: "Nie wiedziałem o tym". Anna Walentynowicz nigdy nie chwaliła się rozmową telefoniczną z milicjantem w obronie aresztowanych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Bronisław Wildstein w czasie gorących dni strajku gdańskiego w 1980 r. był jedną z aresztowanych osób, za którymi Anna Walentynowicz wstawiła się w rozmowie telefonicznej z pułkownikiem milicji. Nagranie odkrył w archiwach gdańskiego IPN dr hab. Sławomir Cenckiewicz.

Zapytaliśmy Bronisława Wildsteina o odczucia, jakie ma po wysłuchaniu rozmowy pani Walentynowicz z milicjantem.

wPolityce.pl: Odżyły wspomnienia? Jak pamiętasz tę sytuację?

Bronisław Wildstein, dziennikarz, publicysta, pisarz, dawny opozycjonista antykomunistyczny: Pamiętam ją dokładnie. Tak ważne momenty w życiu się pamięta, nie dlatego, że mnie aresztowano, bo wówczas to się zdarzało. Pamiętam ten czas, Gdańsk. Byłem w pierwszej grupie, która z zewnątrz weszła na teren stoczni, na ten strajk. Po tym aresztowaniu już nie wyszedłem do pierwszego września.

 

Wiedziałeś wówczas, że pani Ania dzwoniła do pułkownika milicji i zażądała wypuszczenia was?

Nie, nie wiedziałem o tym. Właśnie się o tym dowiaduję. Ona mi nigdy tego nie mówiła, mimo że wielokrotnie się spotykaliśmy.

 

Czyli po prostu uznała to za normalne działanie.

Najwyraźniej tak właśnie było. Wiedziałem, jaka toczyła się walka o ten postulat wypuszczenia więzionych za poglądy polityczne. Grono ekspertów, z Mazowieckim, Geremkiem, było bardzo mocno przeciw. Twierdzili, że jest to niemożliwe do przeforsowania. To skądinąd bardzo interesujące zagadnienie, do oceny włącznie z rządem Mazowieckiego. Oni zawsze byli spóźnieni wobec rzeczywistości. Nawet nie chcę im zarzucać złej woli. Oni po prostu walczyli całe życie z pozycji przegranej i nie zdawali sobie sprawy z wymiaru tych wydarzeń. Z tego, że jest szansa osiągnąć dużo więcej. Myśleli, że już tyle uzyskali, że nie wolno żądać więcej i zaryzykować utraty dotychczasowych zdobyczy. Chyba Jadwiga Staniszkis powiedziała, że robotnicy z Gdańska, z całej Polski, osiągnęli tak dużo, bo nie wiedzieli, że mogli tak wiele osiągnąć.

 

Jak ci się jawi Anna Solidarność w kontekście tego nagrania?

To jest bardzo miłe, gdy tego słucham. Ale to nic nie zmienia u mnie w ocenie tej osoby. To był niezwykła, wspaniała kobieta. Jedna z takich zupełnie rzadkich, integralnych osób, o których nie jestem w stanie niczego złego powiedzieć i nie znam nikogo, kto mógłby coś złego o niej powiedzieć. Nieustępliwa, a jednocześnie ciepła, zaangażowana dla innych ludzi. Piękna po prostu. Taka była zawsze. Sławomir Cenckiewicz ma oczywiście rację nazywając ją Anną Solidarność, bo to jest niezwykle symboliczne zestawienie. To od niej rozpoczął się ten strajk.

ROZM: Slaw

CZYTAJ TAKŻE:

UNIKATOWE NAGRANIE ANNY WALENTYNOWICZ! Dzwoni na komisariat żądając wolności m.in. dla Bronisława Wildsteina

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych