W charakterystycznym dla siebie języku miłości przemówił polityk partii, która od niedawna walczy z mową nienawiści.
Głos zabrał nie kto inny tylko Stefan Niesiołowski. Sądząc po tonie wypowiedzi posła „miłującego inaczej” można sądzić, że PO ma nie lada problem z wczorajszym posiedzeniem Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym płk Jerzy Artymiak przyznał: „niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT)”, dementując w ten sposób słowa prokuratora Szeląga z 30 października: „Biegli pracujący w Smoleńsku nie stwierdzili na wraku TU-154M trotylu, ani żadnego innego materiału wybuchowego”. Przypomnijmy tylko, że z kolei Szeląg dementował doniesienia Cezarego Gmyza.
Stefan Niesiołowski zapytany w Superstacji, czy po tym, gdy prokuratorzy przyznali, że jednak były ślady trotylu na Tupolewie, ktoś powinien przeprosić Cezarego Gmyza stwierdził:
Dla mnie pan Gmyz, Wróblewski, cała ta ferajna nie istnieje. Słusznie ich wyrzucono z "Rzeczpospolitej".
Przez posła Stefana przemawia z pewnością miłość bliźniego i umiłowanie prawdy. Niesiołowski ma też pomysł, co zwolnieni dziennikarze powinni robić:
Lisicki może zrobić karierę w przemyśle pornograficznym pisząc znakomite pornograficzne opowiadania do "Faktu". Wróżę mu dużą przyszłość w tej branży. A Gmyz? Mało mnie obchodzi pan Gmyz. Proponuję sprzątanie miasta. Zdaje się, w niektórych dzielnicach trochę śmieci zalega
- odpowiedział poseł PO.
Należałoby zapytać teraz ministra Boniego, który tworzy radę ds. mowy nienawiści czy za to już się należy paragraf czy może jeszcze nie. A jeśli nie, to dlaczego?
Sądziłam, że po tym jak Stefan Niesiołowski kazał rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej płacić za ekshumację bliskich, zapadnie się ze wstydu pod ziemię lub przynajmniej zamilknie. Może by tak jakieś sanatorium? Z troski pytam.
Czytaj także: Prokuratorzy zakiwani w komunikatach
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/146036-stefan-niesiolowski-znowu-uzywa-mowy-milosci-w-swoim-stylu-czyli-jest-naprawde-zle