TYLKO U NAS. Śledczy znów manipulują. Opracowanie neurochirugów z Poznania podważa wiarygodność wojskowej prokuratury

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski
Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

22 listopada na stronach Naczelnej Prokuratury Wojskowej opublikowany został komunikat, będący reakcją na publikację "Faktu". Dziennik przytoczył wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, według którego na ciele śp. Lecha Kaczyńskiego widoczne były ślady oparzeń. Śledczy potwierdzili te doniesienia, zaznaczając, że nie są to wcale dowody na wybuch.

Na stronie NPW czytamy:

Zarówno rosyjskie ekspertyzy sądowo-medyczne, jak i wydane dotychczas przez polskich biegłych medyków sądowych opinie sądowo–medyczne nie zawierają stwierdzeń, jakoby oparzenia te oraz inne opisane w tych opiniach obrażenia, były skutkiem wybuchu materiałów wybuchowych. Z opinii tych wynika natomiast jednoznacznie, że zidentyfikowane przez biegłych obrażenia są charakterystyczne dla obrażeń, które powstają na skutek katastrof lotniczych.

Ponadto nawiązując do ww. publikacji informujemy, że stan ciała jednej z ekshumowanych dotychczas ofiar katastrofy smoleńskiej, co do której Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie otrzymała już pisemną opinię, umożliwił przeprowadzenie badań błon bębenkowych obu uszu. Jak powszechnie wiadomo do śladów charakterystycznych dla skutków wybuchu zalicza się m.in. uszkodzenie błony bębenkowej. W urazach ciśnieniowych, tj. związanych z dużą i nagłą zmianą ciśnienia atmosferycznego, dochodzi do pęknięcia błony bębenkowej. W wyniku przeprowadzonych badań polscy biegli medycy sądowi nie stwierdzili uszkodzenia błony bębenkowej zarówno po prawej jak i po lewej stronie. Powyższe świadczy o tym, że na pokładzie samolotu Tu 154 M nr 101 nie nastąpiła nagła zmiana ciśnienia atmosferycznego (tezę tę potwierdza także opinia dotycząca rejestratora parametrycznego lotu samolotu TU 154 M nr 101).

Jak wynika z materiałów, do których dotarła redakcja wPolityce.pl, twarde stwierdzenie, że brak pęknięcia błony bębenkowej oznacza, że "na pokładzie samolotu Tu 154 M nr 101 nie nastąpiła nagła zmiana ciśnienia atmosferycznego" świadczy co najmniej o niekompetencji autorów komunikatu.

W opracowaniu pt: "Uszkodzenie mózgu jako następstwo fali ciśnieniowej po wybuchu", którego autorami są: Ryszard Żukiel, Stanisław Nowak, Roman Jankowski, Rafał Piestrzeniewicz i Anna-Maria Barciszewska z Katedry i Kliniki Neurochirurgii i Neurotraumatologii UM im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu znajdują się informacje, które podważają zasadność stwierdzenia Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Tekst został umieszczony w piśmie Neuroskop, roczniku poświęconym zagadnieniom diagnostyki i leczenia, szczególnie neurochirurgicznego, chorób układu nerwowego.

Czytamy w nim:

W dniu 7. lipca 2005 r. terroryści zdetonowali 4 ładunki wybuchowe w 3 londyńskich pociągach metra i autobusie. Większość urazów była spowodowana przez wtórne i trzeciorzędowe urazy po wybuchu. Urazy charakteryzowały się głównie penetracją ciał obcych z zakażeniem rany. Rany dotyczyły różnych narządów i miały różną głębokość.
(...)
Leibovici i wsp. podają, że wśród 682 ofiar wybuchu, perforacja błony bębenkowej wystąpiła jednostronnie w 35,2% przypadków a w 37,8% - obustronnie. Utrata przytomności wystąpiła w 35,7%. Związek między utratą przytomności a perforacją błony bębenkowej był statystycznie istotny (34).

Wyjaśniając to zjawisko autorzy opracowania tłumaczą:

Maksymalne ciśnienie w sąsiedztwie źródła eksplozji jest niezwykle wysokie, ale spada szybko wraz z odległością. W odległości 4 m od wybuchu 30 kg TNT, AP = 690 kPa gdy tymczasem 15 m dalej wynosi tylko 69 kPa. Spadek ciśnienia jest wynikiem ujemnej fali o niskiej amplitudzie (poniżej 100 kPa), ale trwającej 10 razy dłużej niż fala ciśnieniowa, zwana też szokową (shock wave).

A zatem badania naukowe potwierdzają - na tym przykładzie - że nawet w przypadku zdetonowania silnego ładunku wybuchowego, nie musi dojść do pęknięcia błon bębenkowych. W opisywanym przypadku aż blisko 1/3 ofiar nie miała takich obrażeń.

Artykuł zawarty w naukowym piśmie każe się zastanowić, na jakich przesłankach oparty był komunikat NPW z 22 listopada. Mówienie, że cała błona bębenkowa w uchu zmarłego jest dowodem na brak wybuchu, jest mijaniem się z prawdą.

Idąc tropem komunikatu prokuratury należałoby stwierdzić, że w londyńskim metrze nie doszło do wybuchów...

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych