Tomasz Lis nie jest oszołomem, bo jest cynikiem i nihilistą. Lis stał się Palikotem polskich mediów

Tomasz Lis oburza się, że Niesiołowski został umieszczony na liście oszołomów tygodnika „Polityka”.

To jest przykład z gruntu fałszywej symetrii. Niesiołowski, owszem, mówi ostro, ale czy stawia tezy obrażające zdrowy rozsądek? Jeśli tak, to które? Czy wzywa do wystrzeliwania swych politycznych oponentów? Nie pamiętam. Czy bredzi o zamachach, zabójstwach? Nie przypominam sobie.

pisze Tomasz Lis. Zdaniem redaktora naczelnego tabloidu antyklerykalno-lewicowego o prestiżowej nazwie „Newsweek” Niesiołowski jedynie odpowiada na ataki drugiej strony. „Czasem może przesadza”- pisze Lis.

Byłoby więc fair umieścić Stefana Niesiołowskiego na liście najostrzejszych sejmowych mówców, ale wśród ludzi cierpiącymi na psychologiczny "zespół Macierewicza" miejsca dla niego nie ma.

dodaje nazwany przez Wojciecha Jaruzelskiego „arystokratą dziennikarstwa” celebryta.  Czy mam teraz opisywać „wyskoki” Niesołowskiego? Czy mam cytować jego wypowiedzi, które pokazują, że nie jest on osobą, która „przesadza”. Youtube jest lepszym środkiem dowodzenia własnych racji niż tysiące słów. Zatem specjalnie dla Pana Lisa przypomnijmy jak były wicemarszałek Sejmu wyzywał oponentów od durniów, idiotów, karłów moralnych i amantów od siedmiu boleści ( niedługo podniecający się torsem Tomasza Kaczmarka panowie z Czerskiej zaczerpną pewnie tego cytatu tytuł)

 

Pamiętamy jak środowisko salonowych żurnalistów zareagowało na atak Stefana Niesiołowskiego na Ewę Stankiewicz. To co w każdym normalnym kraju byłoby powodem do odejścia polityka z wielkiej polityki, u nas zostało niemal przyjęte z uznaniem. Niemal. Dziś można powiedzieć, że furia Niesiołowskiego, którą zaprezentował w „rozmowie” z opozycyjną dziennikarką została w pełni zaakceptowana przez prorządowych dziennikarzy. Czy to za daleko idąca teza? Niestety nie. Tomasz Lis oburzył się, że Niesiołowski został umieszczony na okładce, na której pojawił się wyważony, spokojny i do bólu merytoryczny prof. Zdzisław Krasnodębski, który reprezentuje nasz kraj na niemieckich uniwersytetach. Jak w ogóle zareagować na takie porównanie? Czy można jeszcze dyskutować z kimś, kto tak perfidnie sprowadza debatę publiczną do najniższego poziomu? Jacek Karnowski pyta dlaczego Tomasza Lisa nie ma na okładce „Polityki”, „u którego niekontrolowane strumienie podświadomości, pełne wyzwisk i obelg wobec osobistych wrogów i krytyków władzy, już na trwale zastąpiły myśl i refleksję”.

Nie ma go tam, bo nie jest on oszołomem, mimo, że jego tygodnik jest coraz słuszniej zestawiany z pismami szczującymi w dawnych latach przeciwko „reakcji”. Tomasz Lis powoli zaczyna przypominać Janusza Palikota polskich mediów. Jest cyniczny, bezwzględny i nie ma poczucia wstydu. Lis jest na dodatek nihilistą. Tacy ludzie są groźniejsi niż „oszołomy”, którzy nie mają świadomości szkód jakie wyrządzają. Lis musi mieć tą świadomość. Dlatego broni dziś Niesiołowskiego, którego żaden rozsądny człowiek bronić nie powinien. Na dodatek celebryta dziennikarstwa zachowuje się identycznie jak Palikot, który najpierw ze swoimi 40 pretorianami wytacza najcięższe działa przeciwko swoim oponentom, a potem krzyczy, że w Polsce prawica się radykalizuje. Lis robi dokładnie to samo okładkami swojego tygodnika, o czym już pisałem wcześniej.

Lis zachowuje się jak dziecko w piaskownicy, które po napuszczeniu na siebie dwóch kolegów, biegnie do przedszkolanki na skargę

Nie zapominajmy na dodatek, że Stefan Niesiołowski jest w telewizji promowany przez Lisa, tak jak promowany przez Olejnik jest Palikot. Po coś oni tych ludzi lansują. Kopanie w klatkę opozycji jest wciąż jednym sposobem na sprawowanie władzy przez ich idola. To wszystko jest zimna gra całego prorządowego obozu, który nie ma pojęcia jak można inaczej utrzymać władzę niż poprzez strach Polaków.