wPolityce.pl: O czym może świadczyć umieszczanie na jednym poziomie, zrównywanie prof. Zdzisława Krasnodębskiego z Januszem Palikotem, czy Stefanem Niesiołowskim?

Piotr Semka, dziennikarz, publicysta: Wydawało mi się, że w tym tygodniu tylko jeden numer tygodnika zachowam dla mojej pięcioletniej córki, aby po latach pokazać jej jak wyglądały lata pogardy w Polsce. Chodzi oczywiście o tygodnik "Newsweek" z przyrównaniem dziennikarzy "Uważam Rze" do hordy wilków i skandalicznym wywiadem Tomasza Wołka. Dziś widzę, że do tej kolekcji doszedł drugi tygodnik z okładką, na której prof. Krasnodębski został w sposób symboliczny obrażony i upokorzony. No cóż. To przykład wzrostu agresji wobec osób inaczej myślących ze strony tygodników mainstreamowych.

Powoli kończy się repertuar wyzwisk, określeń mających kogoś upokorzyć, obrazić. Można było sądzić, że ta okładka pokazała, iż przekroczono wszelkie granice, a jednak szybko okazało się, że można pobić kolejny rekord. Tomasz Lis oburzył się, że na okładce ukazano Stefana Niesiołowskiego. Jeszcze raz więc okazało się, że rekordy są po to, aby je bić.

 

Za każdy razem, gdy pojawi się coś takiego jak ta okładka zrównująca osoby kulturalne jak pan profesor Krasnodębski, np. z Palikotem, mówimy z rezygnacją, że kolejne granice zostały przekroczone, a potem okazuje się, że tak naprawdę te granice są przesuwane.

Media liberalne co rusz dochodzą do granicy i już nie bardzo wiedzą, co dalej robić. Jest już dla nich jasne, że reedukacja i perswazja po dobroci się nie udała. No i teraz pozostało chyba ograniczać prawa obywatelskie tej jednej trzeciej. Zresztą już takie zachęty już następują, np. ze strony prof. Marcina Króla, który niedawno zasugerował, że mądrzejsza część społeczeństwa powinna wziąć za pysk tę niedobrą część.

ROZM: Slaw