O kondycji polskich mediów na przykładzie ostatnich wydarzeń związanych z "Rzeczpospolitą" oraz "Uważam Rze" rozmawiali dziś goście programu "Na pierwszym planie" w telewizyjnej Jedynce.
Paweł Lisicki odpowiadając na pytanie o niezależność mediów, zaznaczył, by odróżnić sytuację "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze":
Najlepszym zabezpieczeniem niezależności jest forma udziałów w piśmie. Sytuacja w "Rz" była inną, bowiem spowodowana byłą tekstem o trotylu. Bycie właścicielem gazety nie zwalnia z obowiązków dotyczących niezależności gazety
- oceniał były naczelny "Uważam Rze".
Z kolei Jacek Żakowski z tygodnika "Polityka" stan polskich mediów oceniał następująco:
Mamy w Polsce niedoregulowane relacje między wartością kulturową, intelektualną, społeczną, a pieniądzem. Nie mamy określonego problemu własności, nie rozumiemy, że własność to jest funkcja
- mówił.
Michał Karnowski z portalu wPolityce.pl oraz magazynu "wSieci" skupił się na problemie wartości, który jest wyraźny także w mediach:
Mamy różne światy wartości. Dla jednych aborcja jest zbrodnią i zabójstwem, dla drugich - zwykły zabieg. Są momenty, gdy ciężko żyć w jednej redakcji. Ten świat wartości wpływa na wiele rzeczy, natomiast wyróżniłbym media publiczne: one muszą łapać oddech, dawać możliwość wypowiedzenia się wszystkim stronom, niezależnie kto rządzi mediami. Szkoda, że ta władza tak osłabiła publiczne media. (...) Co do prywatnych mediów, to sytuacja przypomina tę z Ukrainy czy z Rosji - wydawca skojarzony z władzą kupuje prasę i patroszy ją z niewygodnych dziennikarzy
- oceniał.
Lisicki dodawał:
"Uważam Rze" nie został zniszczony z powodów biznesowych. Nie mamy do czynienia z wolnym rynkiem, ale - być może - ten układ i ten rynek z którym mamy do czynienia jest zoligarchizowany i poddany kontroli, a projektom nieprzychylnym władzy trudniej jest się przebić
- mówił.
Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" był nieco odmiennego zdania:
Parę rzeczy zostało poruszonych dosyć ciekawych. Problem z polskim dziennikarstwem nie jest tylko tym związanym z formami własnościowymi. Problem polega na tym, że kapitału w polskiej prasie jest za mało, przechodzi ona kryzys finansowy. Jest atakowana przez Internet jako medium konkurencyjne. Problemem jest też to, że podziały polityczne przeniosły się na podziały dziennikarskie. Dziennikarze kłócą się jeszcze bardziej. Powstaje model dziennikarstwa tożsamościowego - dawać świadectwo zamiast informować. (...) Na sytuację "Uważam Rze" zareagowałem ze smutkiem - bo nie należy się naśmiewać z ludzkiego nieszczęścia. Przypuszczam, że za jakiś czas powstanie kolejny tygodnik o profilu "Uważam Rze", bo natura nie znosi próżni
- mówił dziennikarz "Wyborczej".
Paweł Lisicki ripostował:
Żeby zbudować jakiś tytuł, potrzeba dużych inwestycji i długiego okresu czekania. Sukces "Uważam Rze" polegał na tym, że szybko zaczęło przynosić zyski. Różnica między tym co się dzieje teraz, a tym co kilka lat temu polega na czymś innym - dziś zniknęła dominująca pozycja "Gazety Wyborczej", a pojawiły się inne media - które są niemniej tożsamościowe niż Wyborcza. Problem polega na tym, że gdyby środowisko redaktora Wrońskiego zareagowało inaczej niż wspomniany tekst Waldemara Kumora
- mówił Lisicki.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Wyborcza” zauważa czystkę w „Uważam Rze”. Uderza, a jakże, w jej ofiary i przypisuje im wszystkie swoje grzechy
Wroński nie wytrzymał:
Wy wiecie lepiej, co my myślimy i co chcemy!
- kpił.
Michał Karnowski starał się tonować emocje, mówiąc:
Doceniam deklarację Wrońskiego. Szkoda, że nie przeczytałem tego na łamach pańskiej gazecie. Zupełnie szczerze - to po prostu żal, że tak się nie stało
- mówił.
Najbardziej gorący fragment dyskusji dotyczył innego problemu. Wywołał go Jacek Żakowski, mówiąc:
"Uważam Rze" to sukces intelektualny. Żałuję, że ten wytwór Waszej kreatywności został zniszczony. (...) Ale należy porozmawiać o tym, jakiego rodzaju dziennikartwo było finansowane za publiczne pieniądze
- pytał publicysta "Polityki".
Karnowski ripostował:
Pan jako przedstawiciel "Polityki" powinien milczeć w tej sprawie. Pracownik uwłaszczonego tygodnika, stworzonego za PRL-u będzie nas uczył, jak oceniać wpływy z majątku publicznego?
- pytał publicysta.
Lisicki próbował łagodzić nastroje, wyjaśniając, jak naprawdę wyglądała struktura własnościowa spółki:
Jest faktem, że większościowym właścicielem "Rzeczpospolitej" była prywatna spółka, Mecom, a nie państwo. Trzymajmy się faktów!
- apelował.
Podsumowaniem programu były słowa Michała Karnowskiego, z którymi - w mniej czy bardziej klarowny sposób - zgodzili się wszyscy rozmówcy:
Panowie, zgódźmy się z jednym - to był tygodnik, który kochali czytelnicy. 130 tys. tygodniowo sprzedanych egzemplarzy, rosły przychody reklamowe, miał stabilną pozycję. Przyszedł Hajdarowicz, przyjaciel rzecznika rządu i zniszczył ten tytuł!
- oceniał.
maf, TVP 1
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145910-ostra-dyskusja-o-rynku-medialnym-karnowski-sytuacja-przypomina-te-na-ukrainie-wronski-problemem-jest-to-ze-dziennikarze-daja-swiadectwo-zamiast-informowac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.