Gdy naczelnym TySola został Jarosław Kaczyński "Gazeta Wyborcza" poparła zbuntowanych wówczas dziennikarzy - przypomina Rafał Ziemkiewicz

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia
fot. wikipedia

Co łączy "Uważam Rze" i "Tygodnik Solidarność"? Jak przypomina Rafał Ziemkiewicz podobne są okliczności zmiany ich redaktora naczelnego. Za to zupełnie inne reakcje "salonu". Czyżby dlatego, że w TySolu chodziło o Jarosława Kaczyńskiego?


Warto starszym przypomnieć, a młodszym powiedzieć, o tym, jak po objęciu przez Tadeusza Mazowieckiego teki premiera właściciel i dysponent „Tygodnika Solidarność” − czyli KK NSZZ „Solidarność” − w całkowitej zgodzie ze statutem pisma mianował nowego redaktora naczelnego, w osobie Jarosława Kaczyńskiego

- pisze Ziemkiewicz na swoim blogu na Salonie24. Jak przypomina publicysta, zespół tygodnika podniósł wtedy bunt, w którym spotkał się ze zmasowaną demonstracją solidarności ze strony salonów.

Szczególnie intensywnego poparcia udzieliła „rokoszowi”, jak dziś nazywa podobne sytuacje pan Mazowiecki, „Gazeta Wyborcza”, krytykując decyzję Wałęsy jako zamach na podstawowe wolności, i traktując ją jak kumoterstwo, dyktatorstwo, faszyzm, antysemityzm i cokolwiek jeszcze można wymyślić złego

- wspomina Ziemkiewicz. I dodaje, że "wszyscy uczestnicy antywałęsowskiego buntu przeszli w glorii męczenników na sute posady w „Agorze” lub innych należących do tego samego układu mediach".

A grająca pod batutą Michnika propagandowa orkiestra narzuciła zgodnie ton, że od tej pory kto pisze w „TySolu” albo tylko go kupuje ten jest kolaborantem, oportunistą, świnią, faszystą, endekiem etc. i nie podaje mu się ręki, nie czyta się go ani nie cytuje, nie zaprasza i nie drukuje, chyba że przyjdzie się odciąć i napluć na Wałęsę (który właśnie wtedy zaczął być dla michnikowszczyzny tym, kim dziś jest dla niej Kaczyński).

- podkreśla. A odnosząc się do ostatnich wydarzeń w "Uważam Rze" – dodaje:

Ludzie zaangażowani wówczas w alarmowanie świata, że populistyczno-antysemicki dyktator, „przyspieszacz z siekierą”, niszczy w Polsce wolność słowa i niezależne media, w tym beneficjenci rzekomego męczeństwa, teraz zapewniają publicznie, że w "Uważam Rze" nic się nie stało, po prostu prywatny właściciel wykorzystał swoje prawa i w ogóle to miał rację bo przecież nie mógł pracować z nielojalnym zespołem

- ironizuje publicysta.

Nie trzeba sięgać po political-fiction, by unaocznić skalę ześwinienia i hipokryzji Tuskowych propagandystów. Spojrzenie w przeszłość służy temu celowi bodaj jeszcze lepiej

– podsumowuje Ziemkiewicz.

ansa/Salon24

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych