Grozi nam obsunięcie się w strefę krajów, w których wolność słowa jest tylko fasadą, hasłem, frazesem, a tak naprawdę knebluje się usta ludziom. Pomysł rządu dotyczący modyfikacji paragrafu o mowie nienawiści jest tego klasycznym przykładem - mówi Krzysztof Czabański w rozmowie z portalem SDP.
Z publicystą o cytowaniu Szwejka, mowie nienawiści i oświadczeniu REM rozmawia Błażej Torański.
SDP: Przez całą niedzielę Pana nazwisko nie schodziło z czołówek portali internetowych. Jest Pan zadowolony?
Krzysztof Czabański: To Jarosław Hašek powinien mieć satysfakcję, bo powodem był cytat z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. To rzeczywiście jest arcydzieło literatury światowej.
Napisał Pan: „(...) gdy czytam np. Grzegorza Hajdarowicza, Agnieszkę Kublik, Tomasza Lisa, Wojciecha Maziarskiego, Wojciecha Mazowieckiego, Janinę Paradowską i Pawła Wrońskiego, to przypomina mi się arcydzieło >>Przygody dobrego wojaka Szwejka<<. A zwłaszcza jeden cytat: >>Nachalne są te kurwy i zuchwałe<<". Nikt by wpisu na blogu pewnie nawet nie zauważył, gdyby nie Rada Etyki Mediów, która zaliczyła tę wypowiedź do „języka nienawiści, inwektyw i obelg”.
Rada Etyki Mediów to ciało od lat skompromitowane. Zachowują się jak ślepi, jakby widzieli tylko na lewe oko. Nie dziwi mnie zatem, że Rada z moją wypowiedzią dokonała manipulacji.
Jakiej?
Odebrali literalnie ten cytat, jakbym wprost nazywał brzydkimi słowami konkretnych dziennikarzy. Tymczasem opisywałem sytuację w całej Polsce i wpisywanie się wielu dziennikarzy w krajobraz straszenia prawicą jako terrorystami, gdy jednocześnie to władza zaostrza prawo przeciw wolności słowa i niszczy demokrację, gdy w życiu publicznym szarogęszą się agenci obcych mocarstw. Ponadto REM „dokleiła” do mojej wypowiedź Grzegorza Brauna o „rozstrzeliwaniu” dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN, jakbym do rozstrzeliwania wzywał. Co można poradzić na manipulację? Można wzruszyć ramionami i utwierdzić się w przekonaniu, że ci ludzie tak mają. Nie potrafią inaczej, aniżeli przeinaczać rzeczywistość.
Ale jest i w tej reakcji coś bardzo zabawnego i symptomatycznego. Po pierwsze – jak w tym porzekadle ludowym – zachowali się jak „złodziej na którym czapka gore”, gdy uznali, że ja wymyślam dziennikarzom od k… A po drugie, ich oświadczenie i zawarta w nim manipulacja potwierdziło moje rozpoznanie, co do jakości większej części polskich mediów. I tu znów cytat ze znanego dzieła, bo jak się okazuje to bardzo użyteczne narzędzie do opisu rzeczywistości: „Koń jaki jest, każdy widzi”.
To z encyklopedii staropolskiej Benedykta Chmielowskiego. Nie sądzi Pan, że oświadczenie REM jest jednak elementem szerszego krajobrazu? Skrytykowano Pana za wzięcie w obronę „Uważam Rze” i „Rzeczpospolitej”, gdzie ewidentnie gwałci się wolność słowa i niszczy demokrację, a równocześnie PAP ogłosiła komunikat Reporterów bez Granic, że Polska znalazła się na najlepszym w historii, 24. miejscu w światowym Indeksie Wolności Prasy. Groteska?
Polska jest teraz w sytuacji newralgicznej i groźnej. Grozi nam obsunięcie się w strefę krajów, w których wolność słowa jest tylko fasadą, hasłem, frazesem, a tak naprawdę knebluje się usta ludziom. Pomysł rządu dotyczący modyfikacji paragrafu o mowie nienawiści jest tego klasycznym przykładem. Choć nie wykluczam, że rząd wycofa się z tej próby, bo spotyka się ona z krytyką także części opinii publicznej, która mu sprzyja. Warto tu przywołać prof. Wojciecha Sadurskiego, który generalnie nie znosi opozycji ani jej pomysłów, zwykle popiera Platformę Obywatelską. W tym jednak przypadku uważa, że przy takim rozszerzeniu rozumienia mowy nienawiści będzie można tam zakwalifikować absolutnie wszystko.
Władza może się więc z tego projektu wycofać, ale wymyśli zapewne coś nowego, bo są np. regularne próby założenia knebla na Internet. Proszę zauważyć, że te działania – rządu czy Rady Etyki Mediów, która próbuje cenzurować publicystów – układają się w logiczną całość. Propagatorem pomysłu rządowego jest minister Michał Boni, czyli TW „Znak”. Główne media, poza „Gazetą Wyborczą”, są w dużej mierze pod patronatem ludzi, którzy kiedyś o służby specjalne PRL-u się otarli, mieli z nimi związek lub wprost się z nich wywodzą. Nic dziwnego, że w takim układzie tytuł Dziennikarza 20-lecia uzyskał Jerzy Baczyński, jak wynika z dokumentów IPN KO, czyli kontakt operacyjny, czyli współpracownik służb PRL. W takiej rzeczywistości żyjemy. I dlatego jestem zniesmaczony, że omówienie oświadczenia REM ukazało się także na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich nawet bez próby uzyskania mojego stanowiska. To nie jest dobry wzorzec dziennikarstwa.
Zgadzam się z Panem, ale to nie ja jestem redaktorem naczelnym tego portalu ani autorem notki. Tomasz Wołek - który przed laty współpracował z Bronisławem Wildsteinem, Piotrem Zarembą czy Piotrem Semką - dokłada w najnowszym „Newsweeku” publicystom, których zmuszono do odejścia z „Uważam Rze”. Nazywa ich „watahą wilków”, którzy „czasem gryzą się między sobą i rozszarpują”. A Kublik, Mazowiecki i Wroński piszą o Panu w „Gazecie Wyborczej”, że nie jest Pan człowiekiem mediów, ale funkcjonariuszem partyjnym i porównują Pana do nowotworu.
To jest sytuacja jak z angielskiego kryminału. Policjant, zarzucając najgorsze, mówi: „jest pan oskarżony o liczne najohydniejsze zbrodnie, ma pan prawo milczeć, ale wszystko, co pan powie będzie wykorzystane przeciwko panu”. Policjantem jest Wołek, TVN, „Newsweek”, „Polityka” i inne media – jak trafnie je nazywa ojciec Rydzyk – „mętnego nurtu”. A media niezależne i niezależni dziennikarze mają prawo… milczeć. To jedno nam wolno.
xxxxx
Krzysztof Czabański. 64 lata, publicysta. Pracę dziennikarską zaczął jako reporter w „Sztandarze Młodych” w 1967r. Równolegle studiował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w 1971r. uzyskał tytuł magistra politologii. W latach 1967-80 członek PZPR; wystąpił z PZPR po powstaniu „Solidarności” w 1980 r. Od tamtej pory bezpartyjny. W latach 1971-76 pracował jako reporter w tygodniku „Zarzewie”, „Dookoła świata” i „Literaturze”. W 1976 r. został przez wydział kultury i wydział prasy KC PZPR usunięty z pracy w „Literaturze” z zakazem pracy w redakcjach RSW. W latach 1980- 81 publicysta „Kultury” i „Tygodnika Solidarność”. W stanie wojennym pozbawiony prawa wykonywania zawodu; pracował wówczas w prasie podziemnej, m.in. w „Tygodniku Wojennym”, „PWA”, „Vacacie” i „Nowej”. Po 1989 r. m.in. zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”, prezes PAP, redaktor naczelny „Expressu Wieczornego”, prezes PAI, przewodniczący Komisji Likwidacyjnej RSW, prezes Polskiego Radia S.A., członek rady nadzorczej TVP. Publikował m.in. w „Życiu Warszawy”, „Życiu”, „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze”, współtworzył audycje radiowe i telewizyjne. Autor wielu książek, m.in. „ABC” (dwa wydania, pierwsze - podziemne), „Pierwsze podejście”, „Ruska baba”, „Rodziny specjalnej troski”, „O tym, co pod ziemią”, „Poker”. Obecnie jest wiceprzewodniczącym Rady Programowej Polskiego Radia S.A., współpracuje z tygodnikiem ”Niedziela”, pismem „W sieci” oraz z portalem wPolityce.pl. Członek SDP.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145859-krzysztof-czabanski-media-niezalezne-i-niezalezni-dziennikarze-maja-prawo-milczec-to-jedno-nam-wolno
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.