Paweł Deresz wie, co nagrały rosyjskie i amerykańskie służby wywiadowcze na pokładzie tupolewa. Interesujące!

fot.PAP/EPA
fot.PAP/EPA

Paweł Deresz w rozmowie z "Faktem" zdradza co wie, a nawet ...czego nie wie (ale jest pewien!  na temat katastrofy smoleńskiej. Przekonania miesza z faktami, fakty z opiniami, a nieprawdy z plotkami. Jednym słowem trzyma się poetyki tabloidu.

Wśród wyznań Pawła Deresza największe wrażenie robią słowa:

Wcześniej, czy później zostanie ujawnione nagranie amerykańskich i rosyjskich służb wywiadowczych, które - o czym jestem przekonany - potwierdzi, że w czasie rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Kaczyńskim padło sformułowanie ”Lądujcie koniecznie w Smoleńsku"

- powiedział w rozmowie z "Faktem". Skąd takie przekonanie - nie zdradza. A gazeta - nie dopytuje. Jednocześnie jednak wdowiec odcina się od stwierdzenia, że to bracia Kaczyńscy winni są katastrofy.

Jego zdaniem winę za lot ponosi wielu autorów. I na jednym oddechu wylicza prawdziwe i dawno zdementowane okoliczności tragedii:

Samolot nie powinien był w ogóle – biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne – wystartować z Warszawy. Piloci byli źle wyszkoleni, nie znali języka rosyjskiego, lotnisko w Smoleńsku było źle przygotowane. Jeżeli już, to można było lądować w Moskwie czy Mińsku. No i pośpiech, by za wszelką cenę zdążyć do Katynia, gdzie – według mojej wiedzy – Lech Kaczyński miał rozpocząć kampanię prezydencką. Samolot był sprawny i bezpieczny, bo przecież to sam gen. Błasik meldował przed wylotem prezydentowi gotowość do lotu

Paweł Deresz stwierdza też, że nie wierzy w możliwość, aby katastrofa w Smoleńsku była rezultatem zamachu.

Nie wierzę w spisek polsko-rosyjski, w zamach, w sztuczną mgłę, w dobijanie rannych. Uważam, że był to niestety przerażający splot nieszczęśliwych wydarzeń i błędów, których można było uniknąć, błędów popełnionych zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej. Dziś przeżywam boleśnie to, że tragedia smoleńska jest wykorzystywana do politycznych rozgrywek. Ale dla pewnych kół politycznych jest to zapewne ich "być albo nie być"

- ubolewa mąż Jolanty Szymanek – Deresz.

Wdowiec po posłance stwierdza jednocześnie, że to Rosjanie ponoszą znaczną część winy za to, co się stało.

Lotnisko w Smoleńsku nigdy nie powinno pozwolić na to, by samolot z tak ważnymi osobami tam lądował

– zaznacza Deresz. Rozmówca "Faktu" zapewnia, że nie ma wątpliwości, iż pochował na Powązkach swoją żonę. Nie widzi podstaw do jej ekshumacji. O odkrytych do tej pory pomyłkach – stwierdza:

Pochowanie ciał ofiar tragedii w nie swoich grobach to było karygodne niedbalstwo. W pełni rozumiem te rodziny, które domagają się ekshumacji, aby naprawić ten błąd. Uważam, iż prokuratura mogłaby wystąpić o przeprowadzenie ekshumacji wszystkich pochowanych ciał. Wolałbym, żeby do tego nie doszło, ale też w przypadku zarządzenia takiej decyzji – nie sprzeciwiłbym się. Miałoby to bowiem, oprócz dowiedzenia się "kto jest kto", także inne znaczenie. Potwierdziłoby bądź odrzuciło teorię o zamachu

- twierdzi Paweł Deresz.

ansa/Fakt

Czytaj także: Paweł Deresz - przypadek zapewne służbowy. Nie rodzinny

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych