Ponad 40 milionów złotych premii, czyli jak nagradzani są urzędnicy rządu premiera Tuska. A to nie wszystko, bo premii nie przyznał jeszcze szef MSZ

Za "kreatywność, myślenie strategiczne, wybitne osiągnięcia i ponadprzeciętne zaangażowanie" - to główne zasługi urzędników administracji rządowej, którzy zostali nagrodzeni wysokimi premiami. Od początku roku wszystkie ministerstwa wydały na ten cel ponad 41,5 mln złotych.

Resorty, które na premie wydały najwięcej, przeznaczyły dla urzędników ponad 6 milionów złotych. Do tej pory największe premie wypłacano w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz MSW. W resorcie spraw wewnętrznych najbardziej doceniono zaangażowanie przy organizacji Euro 2012. Tuż za tymi dwoma ministerstwami plasuje się resort ministra Rostowskiego. Minister finansów, znany z nawoływania do oszczędzania, przeznaczył na premie dla swoich pracowników niemal 5 milionów złotych. Oznacza to, że każdy z urzędników resortu dostał średnio ponad 2 tysiące złotych premii.

Na czołowych miejscach rankingu są też resorty transportu, skarbu państwa i sprawiedliwości. Na nagrody wydano tam odpowiednio 3,5 mln, 3,5 mln i 2,6 mln złotych. Są jednak ministerstwa, w których premie zostały mocno zredukowane - tutaj najlepiej zapisał się resort ministra Nowaka, który ograniczył premie o połowę w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Kwota jednak może znacząco się powiększyć, bo danych nie ujawniło Ministerstwo Gospodarki, gdzie po odejściu Waldemara Pawlaka panuje spory chaos. Na premie czekają też pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którego szef Radosław Sikorski premie przyzna dopiero w styczniu. W zeszłym roku był absolutnym rekordzistą rankingu, przyznając swoim pracownikom niemal 10 milionów złotych dodatkowych pieniędzy. Jak będzie w tym roku?

Wydatki na nagrody to jednak nie wszystko. Część ministerstw rozważa przyznanie premii świątecznych i bonów pracowniczych. Na razie taka decyzja zapadła jednak tylko w MSZ.

lw, rmf24.pl