Kłopotowski o filmie "Smoleńsk": Realizatorzy mają wybór: zrobić dzieło do wykorzystania w propagandzie lub wykazać determinację w dochodzeniu prawdy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Krzysztof Kłopotowski na portalu rp.pl ocenia pomysł powstania filmu "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauzego. Publicysta piszący także na portalu wPolityce.pl opisuje ważne zadanie, przed jakim stoją producenci i reżyser filmu, porównując powstające dzieło do "Człowieka z marmuru":

Film o katastrofie smoleńskiej planowany przez Antoniego Krauzego mógłby odegrać podobną rolę w najnowszych dziejach Polski co Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru”. Wajda obnażył zdradę ideologii PRL – panowania klasy robotniczej – przez nomenklaturę partii komunistycznej. Tak przygotował grunt na wystąpienie robotników w „Solidarności” cztery lata później. (...) Zarówno wtedy, jak i dzisiaj prawdziwy argument za ograniczeniem suwerenności podaje się w sugestiach, nigdy wprost. W odpowiedzi na to w PRL powstał autentyczny ruch robotniczy i patriotyczny

- ocenia Kłopotowski.

I analizuje wyzwania i zagrożenia, które stoją przed produkcją:

Krauze i Wolski powinni zmierzyć się z najpoważniejszymi pytaniami o braci Kaczyńskich, a nie tylko o Donalda Tuska i jego pomocników. Film czysto polityczny byłby płaski jak deska. Trzeba analizy psychiki głównych bohaterów. Czy Jarosław był cieniem Lecha, mając złe cechy, które Lech tłumił w sobie? Jaki to ma sens, że dwóch niskich, nieładnych bliźniaków chce wielkości Polski? Czy PiS rzeczywiście jest „partią brzydkich mężczyzn”, którzy szukają w polityce wzniosłej kompensaty?

- pisze publicysta.

Puenta Kłopotowskiego zawiera lekkie sugestie, ale i przestrogi dla twórców filmu:

Krauze wywoła ozdrowieńczy wstrząs, jeśli zachowa dystans do obu stron walki politycznej. Może w tym celu wprowadzić osoby unifikujące. To ludzie, którzy w sobie odczuwają pragnienia, jakie mają obie strony konfliktu i rzutują na innych ludzi. Na ogół wyprowadza się na zewnątrz bohatera jego sprzeczne popędy jako odrębne postaci, żeby pokazać, jak ze sobą walczą. Może więc warto spróbować zabiegu odwrotnego: PiS-owiec pożąda PO-wca, i odwrotnie, gdyż obaj tłumią w sobie cechy przeciwnika, aż się połączą, jak Romeo i Julia. (...) Film o Smoleńsku może łatwo wpaść w tryby propagandy PiS. Ma być sfinansowany w wielkiej mierze ze zbiórki społecznej zwolenników partii i zapewne przychylnych PiS instytucji. Realizatorzy mają wybór: zrobić film łatwy do wykorzystania w propagandzie partyjnej lub wykazać determinację w dochodzeniu prawdy

- kończy Kłopotowski.

Całość tekstu na portalu rp.pl.

CZYTAJ WIĘCEJ: CZTERY PYTANIA do Antoniego Krauzego. "Mam wrażenie, że Opatrzność nad nami czuwa. Sądzę, że film będzie miał ogromne wzięcie"

lw

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych