Premier Donald Tusk znów emanuje spokojem. Na nic się zdało straszenie ekonomistów, którzy źle odczytali ostatnie dane GUS pokazujące spadek wzrostu PKB w trzecim kwartale. Urząd podał, że obecnie PKB rośnie o 1,4 proc. rok do roku w porównaniu ze wzrostem o 2,3 proc. rok do roku w drugim kwartale.
Szef gabinetu uspokoił sytuację i nastroje. Przyznał, że nic się nie stało, wszystko jest pod kontrolą. Donald Tusk mówił, że na koniec 2012 roku rząd przewidywał "niezbyt optymistyczny scenariusz" zakładający spowolnienie wzrostu gospodarczego i podjął działania mające na celu niedopuszczenie do recesji:
Ciągle mówimy o wzroście gospodarczym, ale jest on wyraźnie wolniejszy niż byśmy chcieli i niż był w niedalekiej przeszłości. Przewidywaliśmy ten niezbyt optymistyczny scenariusz na koniec 2012 roku i dlatego podjęliśmy działania mające nie dopuścić recesję do bram naszej ojczyzny.
Premier nie wyjaśnił jakie to działania. Ci jednak, którzy pamiętają więcej niż chciałby Donald Tusk, przypominają sobie jego wypowiedzi sprzed roku. Wtedy mówił, że kluczowe dla budżetu będzie zwiększenie opodatkowania pracy:
W tej chwili ten kluczowy z punktu widzenia 2012 roku projekt, a więc podwyższenie składki rentowej o 2 pkt proc., jest już od wielu dni w konsultacjach społecznych.
I rzeczywiście składka została zwiększona, praca jest droższa i bardziej luksusowa. Jednak niewiele to pomogło. W danych GUS "ten kluczowy projekt" się nie uwidocznił.
Ostatnie dane wywołały zaskoczenie ekonomistów. I nic dziwnego. Od dawna utrzymywano nas w poczuciu, że rząd uchroni Polaków przed negatywnymi skutkami kryzysu.
Dziwią również słowa Tuska, który dziś mówi, że rząd spodziewał się pogorszenia. Skoro się spodziewał to czemu nie chwalił się swoimi przewidywaniami?
W trakcie prac nad budżetem na 2012 rok premier i minister finansów bynajmniej nie ostrzegali Polaków przed słabszą końcówką 2012 roku. Można nawet uznać, że było wręcz odwrotnie.
Donald Tusk w czasie prac mówił:
Nikt na świecie nie wie, jak będzie wyglądało kilka najbliższych miesięcy, nie mówiąc już o całym roku. Przygotowanie trzech wariantów budżetu służyło temu, by nie było potrzeby nerwowych ruchów w okolicach półrocza. Gdyby taka potrzeba istniała, (...) jesteśmy przygotowani do nowelizacji, jeśli zmienią się parametry, które stanowią fundament dla każdego budżetu. Tak naprawdę mówimy o intuicjach, a nie o jakichś racjonalnych przesłankach. Nikt nie zaryzykowałby swoich pieniędzy, obstawiając jakieś dane na połowę 2012 roku.
Minister Jacek Rostowski wskazywał z kolei:
Nie jest żadną tajemnicą dla kogokolwiek, że strefa euro nie funkcjonuje w tej chwili idealnie. Gdyby nie kryzys w strefie euro, to po wynikach z trzeciego kwartału tego roku zastanawialibyśmy się nad podwyższeniem projekcji wzrostu (gospodarczego - red.) na przyszły rok z 4 proc. na 4,5 proc., a może nawet trochę więcej.
Obecne słowa premiera okazują się być nadużyciem, gdy zestawi się je wypowiedziami sprzed roku.
Szef rządu ostrzegał przed pogorszeniem nastrojów? Szkoda, że nie podzielił się swoimi obawami z Polakami. Niektórym nie jest wszystko jedno, co się będzie działo w naszym kraju...
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145610-rzadzacy-niczym-guma-premier-tlumaczy-ze-spodziewal-sie-pogorszenia-rok-temu-minister-rostowski-mowil-ze-spodziewa-sie-polepszenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.