Morduje się niezależne dziennikarstwo. Właśnie znowu padły strzały. Ale szkoda czasu na szloch. Raczej do roboty! Na pohybel łajdakom!

fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Pisanie o tym, że GH zwolnił tego, czy tamtego jednak trochę rozśmiesza, choć rzecz jest funeralnie poważna. Wszak systematycznie odbywa się pogrzeb prawdziwego dziennikarstwa, ale GH jest tylko chłopcem na posyłki powszechnie rozpoznawalnej już szajki. Gdy było trzeba wybiegł w środku nocy na podwórko, by powiadomić jednego z szajki o zbliżającym się niebezpieczeństwie, któremu wówczas jeszcze nie był w stanie zapobiec.


Chłopcu na posyłki nie zależy na niczym, oprócz tego, by posyłającym go, jako tako się wiodło, bo w przeciwnym przypadku nie rzucą najemnikowi żadnych ochłapów. I właśnie ten na posyłki wykonał kolejny kawałek śmierdzącej roboty. Sprawnie, bezmyślnie, nikczemnie, opierając się na wypróbowanych metodach inteligentów z Kremla. Prawda, na razie jeszcze skrytobójczo nie mordują w windach, jak przytrafiło się Annie Politowskiej, ale na naszych oczach mordowane są zasady niezależnego dziennikarstwa, a do egzekucji wynajmuje się, za duże pieniądze, bezwzględnych cyników, którzy gotowi są zeszmacić się na każde wezwanie prawdziwych mocodawców.

Tak więc pisanie o tym, że niejaki GH, pilnując porządku w swoim wydawnictwie, wyrzucił na bruk tego, czy tamtego jest brednią podobną do apelu o uczciwość Urbana na łamach. Dzisiejsza stajnia Augiasza nie rozpoczęła działalności przed kilkoma miesiącami. Od dawna przecież wychodzą na jaw rozmaite kwiatki, jak stałe popijawy Michnika z Urbanem, wspólne kolacyjki Millera z Rapaczyńską, nocne przejażdżki Moniki Olejnik samochodem Urbana. Wraz z właścicielem pojazdu, oczywiście. Wszędzie smród i stęchlizna. A potem tacy obywatele próbują uczyć Polaków moralności.

Coś takiego, jak „Uważam, Rze”, bardzo utrudniało życie dziennikarskim i salonowym oszustom. Nie dało się załatwić go na prasowym rynku normalnymi metodami, trzeba było wynająć płatnego mordercę. To nic, że tygodnik przynosił pieniądze i splendor. Roznosił jednak niebezpieczne myśli. Musiały więc paść strzały.

Tylko bez straty czasu na szloch. Przecież natychmiast można uruchomić „Uwarzam, że”. Są autorzy, a najważniejsze, że są czytelnicy. Starego tytułu prawie nikt już do ręki nie weźmie, bo tu upadek będzie o wiele szybszy niż „Rzeczpospolitej” po pierwszych egzekucjach najemnika. To chyba jasne. Panowie, do roboty!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.