Suwerenność w Europie - suwerenność Europy. Zarys problematyki w kontekście zmian politycznych w Unii Europejskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Zagadnienie suwerenności we współczesnej polityce europejskiej nabiera nowych wymiarów. Nie chodzi bowiem już tylko o problem klasyczny, czyli kwestię tzw. dzielenia czy też współużytkowania suwerenności w ramach procesu integracji europejskiej.

Coraz istotniejszego znaczenia nabierają nowe zagadnienia, a wśród nich na pierwszym miejscu problem podmiotowości, to znaczy tego, co można nazwać suwerennością relatywną (względem innych aktorów).
(...)

Jeżeli bowiem mówimy dziś jasno: Prawo i Sprawiedliwość jest ugrupowaniem politycznym, które stoi na straży polskiej suwerenności, to przecież nie oznacza to, że nie zdajemy sobie sprawy z przekształceń, jakie zachodzą w Europie w wyniku integracji, a w świecie w wyniku globalizacji. Oznacza to, że rozumiemy – i to nas wyróżnia na polskiej scenie politycznej – iż procesy te stanowią kluczowe uwarunkowania dla polskiej polityki, ale nie zmieniają jej zasadniczego celu i sensu. Celem i sensem polskiej polityki pozostaje zabezpieczenie istnienia i rozwoju polskiego narodu i polskiego państwa. Do tego niezbędne jest podkreślenie znaczenia suwerenności w jej współczesnym rozumieniu. Musimy znaleźć narzędzia do tego, by zachodzące w świecie zmiany służyły naszej suwerenności a nie ją degradowały. Taki program dla polskiej polityki jest możliwy. Stąd też ważne jest, by o tych zagadnieniach debatować i rozważać najbardziej skuteczne drogi do zagwarantowania Polsce jej podmiotowości.
(..)

Dynamika zmian zachodzących w Unii Europejskiej prowadzi do postawienia nowych pytań dotyczących kwestii suwerenności, zwłaszcza dlatego, że nowe koncepcje przyszłości Unii Europejskiej zasadniczo zrywają z dotychczasowymi, nienaruszalnymi - zdawałoby się - zasadami europejskiej konstrukcji: wspomaganą równością państw, neutralnością regulacji oraz samo-ograniczeniem integracji do kwestii nie obejmujących spraw o zasadniczym znaczeniu dla racji stanu państw członkowskich.

Pierwszym z nowych procesów integracyjnych jest powstawanie w Unii Europejskiej konstrukcji nośnej dla ustanowienia „centralnej władzy dyscyplinującej”. Zrywa się tym samym z zasadą neutralności regulacji europejskich a w ich miejsce wprowadza się nadzór nad państwami członkowskimi ze strony instytucji unijnych w zakresie wdrażania przez nie ustalonych wzorców polityki finansowej i gospodarczej, zgodnych z zasadami ustanowionymi przez najsilniejsze państwa i najbardziej wpływowych graczy rynkowych. Tym samym, kosztem demokracji w Europie, poddaje się politykę państw członkowskich dyscyplinie, której źródła są niejasne, jasne jest natomiast komu one służą.

Unia Europejska kapituluje przed siłą agencji ratingowych oraz przed wymogami narzuconymi przez politykę gospodarczą i potrzeby największych państw. Takie instrumenty jak np. Pakt Fiskalny są bezprecedensową w historii integracji formą regulacji, w ramach której - przybite kryzysem wewnętrznym - państwa decydują się poddać swą politykę finansową dyscyplinującej władzy centralnej i narzuconemu przez nią zestawowi wskaźników "dobrego budżetu", których nikt z obywatelami nawet nie dyskutował. Mało tego centralna władza dyscyplinująca, prawem kaduka, przyznała sobie de facto prawo do zmiany rządów w krajach członkowskich na takie, które przyjmują jej wytyczne. Podważa się tym samym rdzeń suwerenności wewnętrznej, czyli prawo narodów do swobodnego wyboru osób sprawujących władzę w państwie.

Drugim nowym procesem jest kwestia hierarchizacji państw członkowskich. Zjawisko to najlepiej opisuje metafora przejścia od "Europy jako wspólnoty" do "Europy jako spółki". We wspólnotowej Europie najważniejsze były dwie zasady wyprowadzone z idei solidarności: jesteśmy tak silni jak najsłabszy z nas, jesteśmy tak bogaci jak najbiedniejszy nas. To znaczy dążymy do tego by wyrównać potencjały polityczne krajów członkowskich (lojalna współpraca) oraz by zniwelować różnice w poziome rozwoju społeczno-gospodarczego na terenie całej Unii (spójność). Tak też działały instytucje wspólnotowe (zwłaszcza Komisja Europejska) i na to nastawione były działania funduszy strukturalnych. Dawało to słabszym i biedniejszym państwom i regionom, wspomniane wcześniej, poczucie "współużytkowania suwerenności" w ramach całej Unii. Przekształcenie Unii Europejskiej w twór przypominający Spółkę Europejską, o czym mówił np. Radosław Sikorski, zmiana te reguły o 180 stopni. W spółce jesteśmy tak bogaci jak najbogatszy udziałowiec i władza decydowania rozdzielona jest wedle "udziałów", czyli proporcjonalnie do siły. W przypadku Unii Europejskiej oznacza to, i ma to powoli miejsce w coraz bardziej widoczny sposób, kierowanie strumieni pieniędzy nie do najsłabiej rozwiniętych regionów ale do "lokomotyw rozwoju", a w sensie władzy - kumulowanie jej w rękach kilku najwiekszych graczy politycznych. Taki rozwój wypadków radykalnie zmienia kontekst suwerenności dzielonej, bo oznacza, że dzielimy się nią nierówno. Słabsi oddają jej więcej i to na dodatek nie w ręce instytucji ponadnarodowych tylko w ręce silniejszych graczy z poziomu państw członkowskich.

Wreszcie trzecim problemem są próby powołania do życia „imperium europejskiego” w stosunkach międzynarodowych ale i w racjach z rynkiem i obywatelami. W obu przypadkach Unia ponosi porażki i wskazują one na ograniczenia „suwerenności europejskiej” jako suwerenności imperialnej na wzór XIX wieczny.

(...)

Jednocześnie Unia próbuje uzyskać dla siebie podmiotowość w stosunkach międzynarodowych posługując się nowo stworzonymi instrumentami działania takimi jak dyplomacja unijna czy porozumienia i umowy dwustronne. Unia usiłuje też wkraczać w domeny do tej pory niedostępne dla procesu integracji europejskiej, to znaczy w określanie strategicznych partnerstw i kwestie bezpieczeństwa. Tego typu działania radykalnie ingerują w zakres suwerenności państw członkowskich, naruszają traktaty i powinny zostać powstrzymanie. Miałyby one większe znaczenie, gdyby nie fakt, że wraz ze wzrostem ambicji imperialnych Unii Europejskiej obniża się jej realna zdolność do oddziaływania na swoje otoczenie. Unia jest dzisiaj słabsza jeśli chodzi o porządkowanie sąsiedztwa niż to się jej wydawało jeszcze kilka lat temu. Pomysł przerzucania polityk europejskich na otoczenie poprzez Unię Śródziemnomorską czy Partnerstwo Wschodnie, postawienie na miękką politykę, zakończyło się porażką. Pomysł, że będziemy porządkować otoczenie UE przez wciąganie poszczególnych państw do polityk europejskich okazał się słaby gdyż Unia nigdy nie podjęła strategicznej decyzji dotyczącej tego co zrobić z sąsiedztwem i wciąż stara się, np. na Wschodzie, stawiać na strategiczny dialog z silnymi (Rosja) niż, realnie a nie pozornie, postawić na wsparcie konstelacji średnich i małych państw.

(...)

Polityka europejska musi zerwać z myśleniem, że odpowiedzią na każdy kryzys integracji jest jeszcze więcej integracji. Że możemy jechać tylko do przodu i być coraz ściślejszą Unią. Unia będzie silniejsza, gdy obywatele poczują z nią więź, a ta nie jest pochodną siły tylko tożsamości.

Dlatego trzeba wołać o przywództwo polityczne w Europie. Dopóki nie będzie przywódców politycznych z prawdziwego zdarzenia dopóty to wszystko będzie szło w fałszywym kierunku. W kierunku Unii opartej na władzy dyscyplinującej, sile gospodarczej i coraz ściślejszych regulacjach.

Unia Europejska nie może być utopią aroganckich elit i zabawką w rękach najsilniejszych graczy. Jeśli ma pozostać wspólnotą, to musi szanować podmiotowość i suwerenność państw członkowskich. Musi powrócić do korzeni integracji, a wówczas będzie służyć także wzmacnianiu naszej zdolności do samodzielnego realizowania polskiej racji stanu.


(fragment zeszytów politycznych PiS)

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych