Prowokacja? Dodawanie do już istniejących między nami podziałów konfliktu pokoleniowego to krzywda wyrządzana Ojczyźnie

Dlaczego oddziały policji zagrodziły trasę legalnego Marszu? Teraz, nie tak jak rok temu, przed nami nie było żadnych przeciwników. Oprócz funkcjonariuszy demokratycznego państwa. Kto w ten sposób niszczy ich polskie sumienia?

Dlaczego poszły gazy i gumowe kule w tłum? Dlaczego otoczono tysiące ludzi mundurowym kordonem?

Czy chodziło o to, co osiągnięto? Zadyma na ekranach TV. Dyskredytacja uczestników nieprawomyślnej manifestacji. Przecież w innych miastach 11 Listopada młodzi ludzie i kibice podobni do tych w Warszawie maszerowali pilotowani przez dużo skromniejsze siły porządkowe. I żadnych burd nie urządzano.

Czy może chodziło o przetestowanie sprawności centralnych pododdziałów? Od czego przytomnie w porę odstąpiono. A kierujący pochodem zażegnali niebezpieczeństwo konfrontacji.

Potem wielki, trzygodzinny Marsz szedł bez żadnych incydentów. Nawet w ciemnościach parku Agrykola nic złego się nie działo. Trzeba tylko ubolewać, że część organizatorów nie uznała za potrzebne złożenie hołdu Marszałkowi.

Marsz się udał.

Zgrozą powiało z mediów. Wielkie telewizje, radia, gazety nawet nie postawiły tego oczywistego pytania, które zadaję na początku. Jak możemy my, Polacy, tak okłamywać się publicznie? Kłamstwo nas zniewoli.

W tej sprawie brakuje poważnego głosu opozycji sejmowej, głosu hierarchii Kościoła, inteligencji i autorytetów. Jakim prawem podjęto działania, które mogły doprowadzić do tragedii? Nawet, gdyby to była tylko bezmyślność, a nie prowokacja, to i tak winni powinni ponieść, co najmniej służbową, odpowiedzialność.

Dodawanie do już istniejących między nami podziałów konfliktu pokoleniowego to krzywda wyrządzana Ojczyźnie.

Kornel Morawiecki