W „Gazecie Wyborczej” rozmowa Pawła Wrońskiego (tego od szczujni) z ulubionym profesorem ulicy Czerskiej – Radosławem Markowskim.
Od pierwszego pytania jest dobrze. Jako uwertura pytanie Wrońskiego:
Czy w polskiej polityce czuć proch?
Markowski się zgadza:
Niestety, jest jakieś wyjątkowe natężenie nienawiści.
Dodaje, że na polskich portalach internetowych jest agresja niespotykana w krajach, których internetowe media czyta (przy okazji zdradza, że jest poliglotą).
Wroński tradycyjnie atakuje prawicowe media i blogosferę, a później następuje analiza przyczyn potencjalnego dramatu, do jakiego może – zdaniem wspomnianego duetu i im podobnych – w Polsce dojść.
To już piąty, czy siódmy rok, w którym młode pokolenie wyrasta w atmosferze jadowitości, podejrzliwości. Uczone jest codziennie, że prezydent kraju jest zdrajcą, "Komoruski", premier kraju to jakiś quasi Niemiec, który chce nas sprzedać. Polska nie jest niepodległa, a jest kondominium rosyjsko-niemieckim.
To są spustoszenia w świadomości młodych ludzi, które są - już teraz - nie do odrobienia. Teraz jest sprawa Brunona K., ale za chwilę będziemy mieli problem z całym pokoleniem. które nie będzie miało najmniejszego szacunku dla państwa i do demokratycznie wybranych władz kraju. Nie jestem zwolennikiem hołdów wobec władz, ale minimalnego respektu tak. To, że lider opozycji oskarża rząd o współudziale zbrodni zabójstwa 96 osób w katastrofie smoleńskiej jest rzeczą niebywałą w żadnej demokracji.
Ech, co klasyka, to klasyka. Oczywiście Jarosław Kaczyński nie oskarżał rządu o współudział, ale o mataczenie w sprawie Smoleńska. Dla Markowskiego może to bez różnicy, ale zapewniam pana profesora, że prawo karne zdecydowanie rozgranicza te zachowania. Za mataczenie jest mniejsza kara.
Co do meritum wywodu Markowskiego – szacunek do państwa buduje nie jakaś mityczna atmosfera kreowana przez nie wiadomo kogo, ale przede wszystkim sama władza w tym państwie. Władza, która dba o obywateli, postępuje wobec nich uczciwie, gra fair z przeciwnikami politycznymi, kieruje się dobrem wspólnym, a nie interesem własnym, jej strategię wyznacza racja stanu, a nie sondaż i apetyt na kolejne stanowiska.
Władza, która nie idzie na współpracę z wrogim państwem wbrew własnemu prezydentowi. Władza, która wie, kiedy skorzystać z międzynarodowych sojuszy, by nie dać się zahukać niedawnemu okupantowi.
Jeśli władza tego nie robi, trudno, by w obywatelach rodził się do niej i do państwa szacunek.
Wracając do redaktora i profesora.
Ten pierwszy pyta o rosnącą w młodym pokoleniu „wiarę w teorie spiskowe”, „szczególnie te dotyczące teorii zamachu smoleńskiego”.
Ten drugi odpowiada:
To młode pokolenie dużą część wiedzy o świecie czerpie z filmów sensacyjnych, z internetu, gdzie kwitną teorie spiskowe. Zastanówmy się, co jest bardziej dla nich atrakcyjne. Czy zamach, tajemnicze zdarzenie, czy też trywialna katastrofa.
Wiara w zamach z powodu jego atrakcyjności? Ciekawe i na pewno podbudowane głębokimi badaniami profesora. A dlaczego w takim razie ci młodzi ludzie nie wierzyli tak masowo w zamach przed rokiem (bo popularność tej hipotezy była mniejsza)? Albo przed dwoma? Albo przed dwoma i pół? O zamachu też się wtedy mówiło w mediach, w internecie. Był mniej atrakcyjny? Było wówczas mniej filmów sensacyjnych, które mogłyby tych tępych gówniarzy nakręcić na wyznawanie „teorii spiskowych”? Tego profesor nie wyjaśnia.
Nie sposób analizować wszystkich słów, które Wroński z Markowskim sączą swoim czytelnikom. Ale jedną wymianę zdań trzeba przywołać, bo ich zabawa w propagandę staje się naprawdę niebezpieczna.
Rozmowa kończy się tak:
- Polskie społeczeństwo potrafi postawić tamę szaleństwu, które ma uderzyć w demokrację? Ma swoisty system immunologiczny?
- Ja uważam, że takie możliwości ma. Problem w tym, że czasami trudno jest wypatrzyć moment krytyczny. Dużo czytałem o Niemczech Weimarskich, o chichotach na temat "nieudanego malarzyny" Hitlera i jego kuriozalnych pomysłach na świat. Z tego, co tam się stało, wiadomo, że jak ruszają młodzi chłopcy w skórzanych kurtkach i wysokich butach, to tylko niewielka grupa ma odwagę im się postawić, większość podwija ogon i się chowa. Tego momentu w dziejach społeczeństwa nie można przegapić.
Co ma uderzyć w demokrację? Gdzie Wroński widzi takie szaleństwo? Czy naprawdę ryzyko rozpadnięcia się zakłamanego systemu III RP i obnażenia stanu zepsucia państwa – głównie na kanwie tragedii smoleńskiej – jest już tak duże, że trzeba sięgać do argumentów ostatecznych? Zagrożenia dla demokracji?
Bo w demokracji nie powinno być prawa do chodzenia po ulicach? Nie powinno być prawa do wyrażania poglądów? Krytykowania władzy? Szukania prawdy o narodowych tragediach? Swobodnego funkcjonowania mediów?
Tacy z was napuszeni demokraci.
Postawcie obywatelskie, demokratyczne posterunki wypatrujące polskiego Hitlera XXI wieku, katalogujcie każdego w wysokich butach. Nie przegapcie tego momentu! Bądźcie gotowi się postawić!
Wroński z Markowskim na czoło brygady!
Rotacyjnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145213-uwaga-to-ostatnie-ostrzezenie-dla-demokracji-tego-momentu-w-dziejach-spoleczenstwa-nie-mozna-przegapic-wronski-z-markowskim-poczuli-proch