Goście dzisiejszego Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3 rozmawiali dziś na temat domniemanego zamachu oraz działań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie Brunona K. Prowadzący audycję Jacek Karnowski pytał, na ile sprawa domniemanego zamachu to fantazja, a na ile realne zagrożenie?
Łukasz Warzecha z dziennika "Fakt" mówił:
Ja mam problem z całą tą sytuacją. Nie chciałbym udzielać popędom, żeby dzielić na lewo i prawo. Sprawa jest poważna, bo mówimy o możliwości zamachu, ale nie mogę się powstrzymać od śmiechu. Konferencja prasowa w trakcie której prokurator mówi o uprawnieniach dla ABW. (…) Przedstawienie materiałów niebezpiecznych: dziurkacza, starej Nokii i dwóch baterii… Nie wiemy, co powiedzieli na spotkaniu z członkami komisji ds. służb specjalnych najwyżej postawieni ludzie w ABW. Możliwy jest scenariusz – że ABW znajduje takiego świra i trzyma go, aż będzie on potrzebny… Jak widać, był teraz. W tej sprawie upieczono kilka pieczeni przy jednym ogniu – korzyść dla ABW, której chciano obciąć uprawnienia, korzyść dla premiera Tuska, który może znów straszyć agresywną opozycją, a trzecia pieczeń to przykład wprowadzenia większych ograniczeń, które mogą zostać wprowadzone
- oceniał publicysta.
Do sprawy nieco inaczej odniósł się Piotr Zaremba:
Jedni się troskają i debatują, że to skutek atmosfery, którą wytworzył JK. A z drugiej strony śmiech, że nic tam nie ma. Chciałbym się zatroskać, ale mam zasadnicze pytanie – czy nie było elementu „hodowania” tego pana. Z jednej strony był groźny, ale z drugiej w ogóle się z tym nie ukrywał, sądząc po jego wpisach internetowych. To nie jest terroryzm realnie groźny. (…) Sceptyczne głosy były słyszalne nawet z obozu rządowego, mówił o tym gen. Koziej
- mówił Zaremba.
Tomasz Terlikowski z portalu Fronda.pl zwrócił uwagę na inny aspekt całej sytuacji:
Być może posłowie z komisji dowiedzieli się więcej od nas. My wiemy o człowieku, który miał niecodzienne zainteresowania i... w zasadzie tyle. A druga rzecz, o której trzeba wspomnieć – być może to przypadkowa koincydencja – zaczyna się od straszeniem odradzającego się Marszu Niepodległości, kilka dni później organizuje się konferencję prasową, aż wreszcie słyszymy, że Brunon K. był nacjonalistą, ksenofobem i czytał „szczujnie” internetowe, mówiąc Wrońskim. (…) Buduje się taką histerię, którą trzeba wskazać odpowiedzialnego i jest oczywiście nim Jarosław Kaczyński
- oceniał Terlikowski.
Ks. Henryk Zieliński z tygodnika "Idziemy" zwrócił uwagę na społeczny wymiar całej sytuacji:
To co wytworzyli politycy to nie jest tylko klimat podziału politycznego. To tak skrajna polaryzacja społeczeństwa, w której strach myśleć o trosce o Polskę. Nie usprawiedliwiam tutaj nikogo, ale taki jest proces społeczny – ludzie zepchnięci do podziemia, zaczynają knuć. A jeszcze jeśli mają podkręcony poziom emocji, to knucie może być niebezpieczne. Do tego planowania nie podchodzę zbyt poważnie – czy był on w stanie cokolwiek dokonać, jeśli był obstawiony ludźmi ABW?
- pytał ks. Zieliński.
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145187-salon-dziennikarski-florianska-3-warzecha-w-sprawie-brunona-k-upieczono-kilka-pieczeni-przy-jednym-ogniu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.