Specjalnie szkolony pies nie wykrył śladów trotylu w tupolewie, który szykowano do lotu do Smoleńska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Raport KBWLLP
Fot. Raport KBWLLP

W samolocie, którym delegacja prezydencka leciała do Smoleńska pies nie znalazł śladów materiałów wybuchowych. Jednak znaleziono je w szczątkach rozbitego samolotu.

O sprawie pisze „Gazeta Polska Codziennie”, która dotarła do protokołu badania pirotechnicznego

Zwierzę wprowadzono na pokład maszyny w dniu wylotu – 10 kwietnia 2010 r. nad ranem. Ale świetnie wyszkolony owczarek niemiecki, który przeszedł cały pokład TU-154M od tylnej części kadłuba do kokpitu nie natrafił na żadne ślady, do wykrywania których był wytresowany.

Biuro Ochrony Rządu ma kilka świetnie wyszkolonych owczarków niemieckich, wyuczonych do wykrywania materiałów wybuchowych. Nie mogę wchodzić w szczegóły tresury tych psów, ale myślę, że wystarczy przytoczyć przykład, jak pracują. Widziałem to podczas pokazów, w których uczestniczyłem jako szef BOR. W pomieszczeniu umieszczono substancję wchodzącą w skład materiałów wybuchowych, a także inne przedmioty o silnym zapachu, m.in. perfumy i kiełbasę. Pies wykrył materiał wybuchowy, ignorując wszystkie inne zapachy. Precyzyjnie zaznaczył właściwe miejsce

– powiedział „GPC” płk Andrzej Pawlikowski, szef BOR w latach 2006–2007.

Tymczasem specjaliści, którzy badali wrak samolotu w Smoleńsku na przełomie września i października wykryli czujnikami ślady materiałów, z których składa się m.in. trotyl. Takie ślady znaleziono na fotelach maszyny, a więc w miejscach, do których miał dostęp pies funkcjonariuszy BOR.

Slaw/ GPC

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych