Nie wybieram się na film Pasikowskiego z kilku powodów. Po pierwsze, od lat nie chadzam na okropności, choć i tak od czasu do czasu coś człowieka dopadnie. Po drugie, zniechęciły mnie „Psy”, choć to już dawno, a ja też się pewnie zmieniłam przez te lata. I po trzecie - recenzje. Że zły film jako film i niesprawiedliwy, i tematyka...
Więc nie piszę o samym filmie bez oglądania, ale jak zrozumiałam, w treści jest ukrzyżowanie kogoś przez polską wieś.
Ukrzyżowania to niezwykle rzadkie przypadki, pomijając zwyczaje wielkanocne na Filipinach. W każdym razie w Europie nie słyszy się o tym. Może jacyś zbrodniczy sataniści raz czy drugi w ciągu ...dziestu, ...dziesięciu lat.
W czasie II wojny Niemcy ukrzyżowali jakiegoś księdza na Ukrainie. Więcej o takich wypadkach nie słyszałam.
Owszem, w Chorwacji wyłupywano oczy (Ante Pavelić lubił pooglądać koszami przynoszone mu oczy), w Serbii inne koszmary, z których o naszyjniku z suszonych ludzkich języków na szyi ochotnika â ucznia serbskiego, opowiadał mi jego kolega szkolny w drugiej połowie lat 90. To przypisywano ponad 500-letniej tureckiej niewoli Bałkanów.
Zastanawia mnie, jak można jednocześnie mówić o ciemnej fundamentalistycznej katolickiej wsi i zarazem wymyślić ukrzyżowanie kogoś przez tych ludzi.
Pomijam, czy w ogóle jest tam cokolwiek z prawdy.
Ale pomyślcie, czy ludzie, którzy codziennie najbardziej nawet ksenofobicznie i antysemicko klękają i najbardziej nawet bezmyślnie i ciemnogrodzko modlą się przed Ukrzyżowanym, wierząc w piekło, niebo, pokutę, a w każdym razie, jeżeli zupełne z nich ciemne głuptaki, nie mając pewności, czy aby rzeczywiście nie ma piekła i kary za grzechy - czy tacy ludzie mogą kogokolwiek ukrzyżować właśnie?
Zdarzyło się w Mławie zaatakowanie i podpalenie cygańskich domów, zdarzyło się zarąbanie w samosądzie siekierą bandyty we Włodowie, zdarzały się rzeczy okropne i wołające o pomstę do nieba.
Ale ukrzyżowanie chyba jednak nie (może sataniści w Rudzie Śląskiej, ale to na pewno nie byli katolicy).
Więc czy nie jest tak, że reżyser, jak tylu przedstawicieli lumpenelit (A. Pawełczyńska), elyt, fałszywych elit, kolejny raz dał w tym filmie, czy dali oni (bo przecież twórców filmu jest wielu, to dzieło zbiorowe) świadectwo kompletnej nieznajomości kraju tubylczego, nieznajomości poddanych, choć z nich się nierzadko wywodzą, nieznajomości tych denerwujących Aborygenów, z tym kultem skrzyżowanych drewienek i wiarą w cnotę Dziewczyny, co nie znając męża urodziła Dziecko. Nie znoszą, potępiają - ale nade wszystko nie znają.
Wiem, wiem, w filmie na pewno jakoś to uprawdopodobnione, a ja piszę na niewidziane.
Nie. Nie. Tak sobie myślę, że jeżeli to była polska wieś, to na pewno nikogo by nie ukrzyżowali. By zarąbali. Zakopali żywcem. Głowę by ucięli. W szambo wdeptali, jak u Odojewskiego.
Wszystko, ale nie to.
Powiedzcie to Pasikowskiemu i Stuhrowi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/145101-nie-tak-sie-nie-moglo-zdarzyc-rezyser-kolejny-raz-dal-w-tym-filmie-swiadectwo-kompletnej-nieznajomosci-kraju-tubylczego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.