CZTERY PYTANIA do mec. Kownackiego. "Dla profesjonalnego prowadzenia śledztwa smoleńskiego musi istnieć odpowiedni klimat polityczny"

wPolityce.pl: Prokuratura wojskowa przyznała, że doszło do kolejnej zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak Pan to komentuje?

Bartosz Kownacki: Mówienie o skandalu to zbyt duża delikatność. Gdyby była mowa o pojedynczym przypadku, można byłoby mówić o skandalu. Obecnie mamy dowód kompletnej niekompetencji strony polskiej i rosyjskiej. One nie zagwarantowały nawet profesjonalizmu przy pochówku ciał. Nie doszło nawet do godnego podżegania ciał ofiar katastrofy. W tym wypadku odpowiedzialność ciąży po stornie rosyjskiej, ale nie znosi to odpowiedzialności polskich instytucji. Można było przypuszczać w kwietniu 2010 roku, że standardy rosyjskie nie są na wysokim poziomie. Polska strona powinna więc pilnować wszelkich procedur w Rosji. A jeśli tego nie dopilnowano, należało otwierać trumny w Polsce i prowadzić badania szczątków. Należało wykonać wszelkie czynności, by oszczędzić rodzinom niepokojów, by oszczędzić rodzinom obecnej sytuacji.

 

O czym świadczą wyniki dotychczasowych ekshumacji?

Do tej pory przeprowadzono dziewięć ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. W każdym przypadku potwierdzono nieprawidłowość wytworzonej dokumentacji w Rosji. Mamy więc sytuację, w której w 100 procentach wątpliwych przypadków potwierdzono nieprawidłowości w materiałach sekcyjnych ofiar tragedii smoleńskiej oraz sytuację, w której dokumentacja dotycząca co dziesiątej ofiary jest nierzetelna. To uzasadniałoby przeprowadzenie z urzędu pozostałych ekshumacji. Wszystkie ciała powinny zostać przebadane. Mamy dowód systematycznego, nieprofesjonalnego działania osób, które były odpowiedzialne za procedury identyfikacyjne i pogrzebowe. To pokazuje, że zaraz po katastrofie należało przeprowadzić badania ciał ofiar tragedii smoleńskiej. Obecnie rodziny wszystkich ofiar żyją w niepokoju. Ekshumacje są uzasadnione. Państwo powinno wziąć na siebie ten obowiązek i przeprowadzić badania ciał z urzędu.

 

Co musiałoby się zmienić, by sprawa Smoleńska zaczęła być wyjaśniana zgodnie ze standardami?

Boję się, że decyzje podejmowane po 10 kwietnia doprowadziły do konsekwencji, które są w niektórych wypadkach nie do nadrobienia. Tej władzy nie interesują kwestie zamiany ciał, ta władza powtarza, że mamy do czynienia z drobnymi pomyłkami. Boję się, że bez zmiany władzy, bez zasadniczej zmiany politycznej nic się nie zmieni. Musi dojść do przemodelowania podejścia do kwestii katastrofy smoleńskiej. Tu nie chodzi o zmianę działań jednej jednostki czy jednej instytucji. Bez zasadniczej zmiany władzy, nie ma co liczyć na przełom w tym śledztwie, czy w wielu innych sprawach. Naiwnością byłoby sądzić, że obecnie może dojść do poważnej zmiany. Dla profesjonalnego prowadzenia śledztwa smoleńskiego musi istnieć odpowiedni klimat polityczny. Potrzebne są jasne sygnały, że wszystkim chodzi o wyjaśnienie sprawy smoleńskiej, że wszystkim zależy na prawdzie. Władza nie może mówić, że wszystko jest już wyjaśnione, że już wszystko wiadomo.

 

Na portalu ujawniliśmy dziś, że mecenas Rafał Rogalski usłyszy zarzuty w związku ze skargą gen. Parulskiego do ORA. Jak Pan ocenia tę sprawę?

Ta sprawa jest niepokojąca. Ci, którzy byli w Smoleńsku 10 kwietnia, powinni się z tego wytłumaczyć. Dziś obecni w Smoleńsku urzędnicy rzucają oskarżenia na swoich krytyków. Tymczasem jak nie słyszałem żadnej wypowiedzi Rafała Rogalskiego, w której mecenas pomawiałby kogoś czy w sposób bezpodstawny oskarżał kogoś. Ja się podpisuje pod wszystkimi opiniami mecenasa Rogalskiego. On zgłaszał uzasadnione wątpliwości związane z rzetelnością postępowania prokuratury i konkretnych prokuratorów. Rogalski miał do tego prawo, ponieważ jako pełnomocnik ma dbać o interesy swoich klientów. Dziwi również, że mecenas ma aż pięć postępowań dyscyplinarnych. To budzi wątpliwości i podejrzenia o rodzaj szykanowania. Liczę na to, że Rada Adwokacka stanie po stronie swobody wypowiedzi pełnomocników.

Rozmawiał KL