Konieczne jest zorganizowanie sprawnej służby porządkowej Marszu Niepodległości. Panowie organizatorzy, macie prawie rok

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Felieton opublikowany w „Warszawskiej Gazecie”. Trochę już drugiej świeżości, bo mamy umowę, by publikować z trzydniowym opóźnieniem. Ale wklejam, po pierwsze, by zamknąć temat na rok, oraz, także, by uchronić się od opiewania tragedii antycznej „Nie odchodź, Waldek, co ja, kurna teraz zrobię!”

Mija już tydzień od marszu i nieuchronnie tym samym zbliża się przyszłoroczny termin następnej demonstracji. Akurat wyjątkowo łatwo przewidzieć, że za rok wszystko będzie wyglądało dokładnie tak samo. Och, nic wielkiego się nie wydarzy, w 15 minut po rozpoczęciu marszu ( za rok) „grupa agresywnych wyrostków zaatakuje policję, policja odetnie czoło pochodu i odizoluje komitet od pozostałych uczestników”. I tu mamy taką stopklatkę. Identycznie, jak w tym roku. Dostaliśmy prezent, możemy się przygotować. Tyle, że taki prezent dostaliśmy też w roku obecnym, też mogliśmy się przygotować, też bez jakiegoś oszałamiającego efektu. I co? I nic, właściwie. Nie odrobiliśmy zadania domowego. Wakacyjnego.

Zatem dobrze, cóż, Panowie i Panie z komitetu organizacyjnego, zamierzacie zrobić z tym cennym czasem? Bo ja mam sugestię. Po pierwsze, dzwoni mi w uszach rozpaczliwe wołanie kogoś z komitetu organizacyjnego odciętego od reszty pochodu przez policyjny oddział prewencji. Wyraźnie słyszę, każde słowo. Dobry jest, naprawdę. Żarliwy, pełen ognia. I ma rację. Wystarczyło robić to, co on wołał. Ale też i zadanie ma dość proste. Instrukcje są jasne, stać, nie rzucać, nie podchodzić do policjantów, nie prowokować, śpiewać. Oczywiście, każdy rozumie teraz i rozumiał w niedzielę, że tych kilkudziesięciu idiotów prowokujących zamieszki wykonuje rozkazy, ale bynajmniej nie organizatorów marszu. Pytanie, czyje rozkazy? No, chyba raczej nie rozkazy organizatorów marszu, prawda? Rozumiemy to, prawda?

Zastanawia, przygotowując się przez cały okrągły boży rok do pochodu, naprawdę nie można było rozpisać tego „starcia” na role? Macie w swoim bojowym zestawie takich bohaterów - szalonych „berserków”, co to aż się rwą do bitki? OK, proszę bardzo, niech izolują tych, co to „tak dzielnie stali i celnie rzucali”. Pierwsza linia frontu. Konieczne jest zorganizowanie naprawdę lojalnej, sprawnej służby porządkowej. Z jednym zadaniem - złapać gnoja, unieruchomić, ściągnąć mu kominiarkę z twarzy, oświetlić i sfotografować ową fizys, a jak się który bardziej nieśmiały stawia, to i po owej gębie nałożyć, czyli oklepać. Ale, to już nawet niekoniecznie, naprawdę niekoniecznie, główna sprawa, to właśnie zatrzymać, zabrać owe idiotyczne petardy, które są wyjątkowo irytujące, a przy tym wyjątkowo niegroźne, wyjątkowo łatwe do skonfiskowania. Raca, to jest zimny ogień, chyba, że czegoś nie zrozumiałem.

Zatem, halo, służby porządkowe, do was mówię, macie wyjątkowo łatwe zadanie, nic wielkiego, złapać, sfotografować i , mówię tu krótko i treściwie, oddać w ręce policji. I nawet nie naruszać nietykalności, ot, zrobić zdjęcie. Koniec. Nic więcej. Naprawdę nic więcej. Bo policja ma być nasza. Na razie nie jest, OK. Ale będzie, jak nie w tym roku, to w przyszłym. Albo w następnym. Albo w następnym. Albo… itd…

Problem polega też na tym, że te obiekty trudnej sztuki fotografii są czasem jakoś wyjątkowo nieśmiałe, wyjątkowo mobilne i przy tym uczulone na światło flesza, a wręcz na widok obiektywu rozbiegają się czasem z rozpaczliwym piskiem. Taka fobia. Niechże sobie polscy kibole w dramatycznych , szczerych rozmowach po, albo przed ustawkami odpowiedzą, o co im chodzi.

Czy to jest jakiś dramatyczny problem, by w swoim ścisłym gronie, przy ognisku, niczym za czasów kultowych komiksów z Tytusem, Romkiem i A’tomkiem, starszaki na pewno pamiętają, a jak nie, to sobie poczytają, kultowa scena, zbójnik Kapistran rozważa czy lepiej najpierw on powinien zrobić „RYMS”, czy też raczej Pafnucy zrobić „PAF”? Albo odwrotnie? I nawet jakiegoś tradycyjnego grzańca przy tej okazji można by obalić, z wielka korzyścią dla wszystkich. Mniam!

Kibole znają się nawzajem doskonale, więc, niech mnie więc który objaśni w kwestii fundamentalnej, bo bez tego nie ruszymy w żadna stronę. Ci, co zaatakowali policję, to byli „nasi”, czy też niekoniecznie? Kibole, czy nie? Czyich instrukcji słuchali? Komitetu Organizacyjnego? Czyje polecenia zignorowali? Jeśli to byli „nasi”, to chyba lepiej będzie, jeśli sobie podziękujemy za rok, bo zwyczajnie szkoda czasu. Poważnie, jak za rok przez godzinę będziemy się zastanawiać, czy te kilkanaście osób, które obrzuca zimnymi ogniami niepokonane i nieustraszone oddziały policji, a te nie potrafią ich ugasić, ani zadeptać, to są siły narodowe, czy też policyjne, to ja wolę, żeby to już była policja. Przynajmniej jest coś, co działa. Nielegalnie, ale zawsze. Naprawdę tak byłoby lepiej.

P.S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie”, „Warszawskiej Gazecie” i w Freepl.info.

http://naszeblogi.pl/blog/69
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf
http://freepl.info/authors/seawolf
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/



Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych