Waldemar Pawlak na konferencji prasowej potwierdził, że zrezygnuje z funkcji wicepremiera i ministra gospodarki.
Czynię to w poczuciu odpowiedzialności i za państwo i za moje środowisko polityczne.
Dzisiaj członkiem rządu, a szczególnie wicepremierem musi być osoba, która ma zaufanie swojego środowiska politycznego.
(...) Dlatego zgłaszam taką decyzję panu premierowi, poinformuje o tym pana prezydenta.
(…) Z pełną konsekwencją kieruję słowa do Janusza Piechocińskiego, żeby niezwłocznie podjął rozmowy koalicyjne z panem premierem, z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej.
Zapytany czy warto rozpatrywać pomysł Piechocińskiego o 3 ośrodkach władzy – parlamentarnym, partyjnym i rządowym - odpowiedział:
Jeżeli chodzi o pomysły na trójpodział władzy – poczytajcie sobie historię – zawsze się to kończyło bratobójczymi wojnami, więc ja chcę uniknąć powtórek z historii. Były z tym bardzo złe doświadczenia, mówiłem o tym na kongresie, bardziej otwarcie tego nie sposób było powiedzieć. Praktyka i doświadczenie nakazuje, by były jasne reguły gry i jasna odpowiedzialność. Jeżeli ktoś podejmuje decyzję o kandydowaniu, to musi mieć też odwagę, żeby udźwignąć odpowiedzialność i poprowadzić sprawy jak należy.
Zapytany, dlaczego przegrał, odpowiedział:
Nie jest trudno odgadnąć, że było sporo zniecierpliwienia czy wręcz frustracji. Za pracę w rządzie ponosi się też odpowiedzialność. Ludziom dzisiaj się lekko nie żyje w naszym kraju. Wszyscy, którzy mają kontakt z realiami, wiedzą – i ja to te czułem – że to ciśnienie i takie zniecierpliwienie jest. To dotyczy i ludzi i przedsiębiorstw. To jest ten jeden czynnik, który na pewno miał znaczenie – że tutaj na mnie skupiła się odpowiedzialność za funkcjonowanie władz państwowych i rządu.
Drugi, to Janusz Piechociński obiecywał, ze będzie dużo więcej, a delegaci na kongres uważali, że trzeba więcej, że to, co jest, nie wystarcza, więc zostali uwiedzeni tymi obietnicami i w takiej sytuacji nie zamierzam nikomu przeszkadzać spełniać swoich obietnic. (...) Jeżeli wybrano zmiany – ja mówiłem o tym, że zmiany mogą być nie tylko na lepsze, ale i na gorsze, ale nie chciałbym zapeszać w tym momencie. Myślę, że trzeba być w tych sprawach konsekwentnym. Jeżeli się podejmuje decyzje o kandydowaniu, to potem trzeba się brać do pracy i pracować, aby spełnić obietnice.
Na pytanie, jaką role mógł w roszadach na szczytach PSL odegrać były minister rolnictwa Marek Sawicki - odwołany po aferze Elewarru - i czy mógł kierować się jakąś chęcią zemsty na Pawlaku, odchodzący prezes PSL odpowiedział:
Staram się zachować dobre wspomnienia o wszystkich. Nie próbujcie mi tego zepsuć. (…) Trzeba przebaczać, ale nie zapominać.
Znamienny dla relacji Pawlak-Piechociński, jest ten dialog ustępującego wicepremiera z dziennikarzami:
- Czy pan z nowym prezesem w ogóle rozmawiał telefonicznie, osobiście, po wyborze?
- Rozmawialiśmy tylko na kongresie chwilę natomiast...
- To ten moment, który zarejestrowały kamery? To były 4 sekundy.
- Maybe, chyba tak.
- To trudna rozmowa, panie premierze.
- Nie no, krótka była, nie trudna.
Zapytany wprost o relacje z Piechocińskim stwierdził:
Życie w polityce nie jest łatwe i nie będę się tutaj nad tymi sprawami rozwodził. Mamy rozstrzygnięcia kongresu, trzeba jechać dalej. Jak ktoś zgłaszał się do pracy i obiecywał dużo, ja nie będę nikomu przeszkadzał. Niech rozwija się i działa szybko i skutecznie na chwałę PSL-u i Polski.
Kilka minut po konferencji Pawlaka, z dziennikarzami spotkał się Piechociński.
Waldku, jeszcze raz dziękuję Tobie, wszystkim tym, którzy głosowali na ciebie, bo potwierdziliśmy w praktycznym wykonaniu, ze demokracja w partii jest możliwa...
Dziennikarze przerwali pustosłowie nowego prezesa ludowców zasypując go pytaniami o konkrety – m.in. czy widzi się w roli ministra gospodarki i wicepremiera. Piechociński zapowiedział, że powie Pawlakowi raz jeszcze, iż politycy nie powinni obrażać się na demokrację.
Ja wiem, że porażka w tego typu głosowaniu boli i przypomnę, że w tym jednym głosie z '91 roku, kiedy to Waldemar Pawlak startował z dwoma kandydatami i w pierwszej turze wygrał, był na pewno głos Janusza Piechocińskiego.
(…) Jeszcze raz podtrzymam swoją ofertę i będę oczekiwał od premiera Tuska, aby nie przyjmował dymisji po to, żeby bardzo ważne sprawy w resorcie gospodarki dokończyć.
(…) Jestem człowiekiem wielkiej wiary i będę budował autorytet Waldemara Pawlak – państwowca, który wie, że niektóre zadania, które się zaczęło, trzeba dla dobra państwa skończyć. Nawet poza własną sytuacją i własną osobą. Jest nadzwyczajna sytuacja i w tej nadzwyczajnej sytuacji trzeba się zachowywać trochę nietypowo.
(…) Powiem premierowi jedno: drogi premierze, z racji tej nadzwyczajnej sytuacji, nie przyjmuj tej dymisji Waldemara Pawlaka, przynajmniej do 31 marca. Niech Waldemar dokończy te procesy, które z dobrą jakością uruchomił w ministerstwie gospodarki.
Wszystko wskazuje na to, że Piechociński nie zrealizuje planu pozostawienia wewnętrznego konkurenta w rządzie i możliwości recenzowania jego pracy z pozycji partyjnego lidera. Dymisja Pawlaka wydaje się pewna.
znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/144838-pawlak-rezygnuje-z-zasiadania-w-rzadzie-piechocinski-drogi-premierze-nie-przyjmuj-tej-dymisji-podgryzanie-wsrod-ludowcow-trwa