PAP, czyli Polska Agencja Pastuchów. "Kto ma, według tych agentów, prawo do prezentacji swej opinii? Tylko grasiopodobni?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Polska Agencja Prasowa od dawna staje na baczność i czapkuje przed wszelkiego rodzaju Grasiami, a co dopiero przed Tuskiem. Teraz zademonstrowała jednak manewr, który odbiera jej właściwie tytuł do nazywania się agencją prasową. Może agencja służących, kamerdynerów, chłopców na posyłki?

Odmowa upublicznienia oświadczenia Krystyny Kwiatkowskiej, wdowy po generale broni Bronisławie Kwiatkowskim jasno wskazuje, co jest dla pracowników tej agencji, bo nie użyję słowa dziennikarzy, ważne, czyj interes się liczy, a kogo można zlekceważyć. I właśnie zlekceważenie prośby Wdowy mówi o postawie zawodowej agentów wszystko. Jakże to? Nikt w tym ansamblu nie miał odwagi przeciwstawić się decyzji o ważnym wystąpieniu jednej z osób, którą tragedia dotknęła straszliwie, przewracając całe Jej życie do góry nogami? Kto zatem ma, według tych agentów, prawo do prezentacji swej opinii? Tylko grasiopodobni?

Tak się zdarzyło, że od wielu lat czułem się bardzo wyróżniony przyjacielskimi więzami z gen. Bronisławem Kwiatkowskim i Jego pełną zacności rodziną. Wiem zatem bardzo dobrze, jak wspaniałym był człowiekiem, żołnierzem, Polakiem. Wiem, jak poświęcał swe dnie i noce Ojczyźnie, podwładnym, sprawom, które zostały Mu powierzone. Wiem też, jak bardzo szanował swój żołnierski życiorys, zarówno ten w poprzednim okresie, jak i po 1989 roku. Był chyba pierwszym tak wysoko postawionym generałem, który nie miał za sobą szkół moskiewskich, choć się z tym nie obnosił. Dwukrotnie dowodził polskimi siłami w Iraku, był także przez pewien czas szefem szkolenia irackiej armii. Po to, by jakiś służalczy, agencyjny bałwan wypchnął prośbę Jego żony do kosza?

Krystyna Kwiatkowska przez długie miesiące czekała na jakieś prawdziwe działania polskiego rządu, które byłyby choć namiastką samodzielnych dociekań w sprawie tragedii. Przez ten czas publicznie nie wypowiadała się na ten temat, nie przyłączała się do grupy najbardziej zniesmaczonych i zniecierpliwionych członków rodzin smoleńskich. Ale jak długo można słuchać banałów i słów lekceważenia? Kto ma prawo wygłaszać takie opinie jak nie Krystyna Kwiatkowska i domagać się ich upublicznienia, a przede wszystkim spełnienia Jej woli? Grasie, Niesiołowskie, Palikoty, Urbany, Lisy? A może Kopacz, albo Tusk?

To nie jest żadna Polska Agencja Prasowa, ale Polska Agencja Pastuchów. Zdegenerowanych.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych