Kwiatkowska: nie mam prawa wiedzieć, dlaczego nie ma mojego Męża. Premier prawie wszystko utajnia, tak jakby mój Mąż był jego własnością

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Święto lotnictwa, 2009. Z prawej gen. B. Kwiatkowski z żoną. Fot. ze zbiorów E. Błasik
Święto lotnictwa, 2009. Z prawej gen. B. Kwiatkowski z żoną. Fot. ze zbiorów E. Błasik

„Nasz Dziennik” publikuje rozmowę z Krystyną Kwiatkowską, wdową po gen. Bronisławie Kwiatkowskim, szefie Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych, który zginął w Smoleńsku. Przytaczamy fragmenty wywiadu.

Krystyna Kwiatkowska wskazuje, że po odbyciu wielu spotkań i rozmowach z ekspertami zajmującymi się badaniem katastrof m.in. lotniczych widzi skalę nieprawidłowości w śledztwie smoleńskim.

Raport MAK, tak jak słyszałam, jest raportem psychologicznym: "był w kokpicie", "był pijany", "kłócił się", "niedoszkoleni piloci", "wywierał presję". Tymczasem pytam, gdzie są sprawy techniczne tego samolotu? Potem zostało to sprostowane, że nikogo w kokpicie nie było, ale pierwsze kłamstwa poszły w świat. I one wciąż są podawane przez większość portali internetowych i środowisk. Dlaczego polskie władze oficjalnie nie dementują tych nieprawdziwych informacji? Nigdy nie zgodzę się, jakoby piloci działali pod presją. Akurat ci piloci pracowali w takiej jednostce, że ciągle latali z VIP-ami. Żeby pomniejszyć swoją odpowiedzialność, najlepiej zrzucić winę na nieżyjących - tak zawsze robił minister Klich. A co on sam zrobił jako minister obrony?

- pyta Kwiatkowska.

W rozmowie zastanawia się również, dlaczego śledztwo zostało utajone oraz ujawnia zaskakujące procedury, jakim poddawana jest w prokuraturze:

Dlaczego wszystko, co dotyczy tej katastrofy, zostało utajnione? Zdjęcia satelitarne, dokumenty, z których korzystała komisja Millera, nawet dokumenty sekcyjne. Ja nie mam i podobno nigdy nie otrzymam dokumentacji dotyczącej mojego Męża. Nie mogę sobie nic odpisać, zrobić żadnych notatek. Mogę jedynie poczytać i oddać wszystko do archiwum. Dlaczego jestem przeszukiwana? I jest ze mną osoba kontrolująca, kiedy przeglądam dane o moim Mężu? Dlaczego?

Wdowa po gen. Kwiatkowskim przyznaje, że było jej przykro, gdy dowiedziała się, że premier oddał Rosjanom śledztwo:

Pomyślałam: jakiemu krajowi służył mój Mąż, że po śmierci nikt nie zadbał o niego? Dlaczego nie wysłali nikogo z Polski, żeby zabezpieczyć i samodzielnie udokumentować dowody lub chociaż uczestniczyć w procedurach, a przynajmniej patrzeć na ręce Rosjanom? Dlaczego w tak krótkim okresie zatarli wszystkie ślady katastrofy? Kłamstwa pani minister Ewy Kopacz, błędy przy ekshumacji, to wszystko skłoniło mnie do wystosowania apelu do rządu o powołanie komisji międzynarodowej.

Zaznacza, że ludzie, którzy atakują rodziny - również osoby z rządu i Sejmu - „są odarci z wszelkich uczuć”.

Chciałabym wiedzieć, dlaczego generał będący dowódcą Brygady Desantowo-Szturmowej, która za jego kadencji pierwsza zdawała egzaminy i weszła do NATO, generał, który służył w ONZ i trzykrotnie został wysłany przez naszą Ojczyznę do Iraku, zginął w wolnej Polsce. Nigdy nie przestanę o to pytać. I do samego końca będę walczyła o prawdę. (…) Ale, jak widać, nie mam prawa nawet wiedzieć, dlaczego nie ma mojego Męża. Pan premier prawie wszystko utajnia, tak jakby mój Mąż był jego własnością

- zaznacza.

Dodaje, że „nie wierzy teraz w nic”, a całą sprawę może wyjaśnić jedynie międzynarodowa komisja:

Zastanawia mnie bardzo, dlaczego dla spokoju naszego ducha i spokoju kraju nie można zrobić wszystkiego, żeby było wreszcie jasno powiedziane, co stało się w Smoleńsku?

KL

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych