Prof. Chodakiewicz na Stefczyk.info: Rosjanie nie robili żadnego dochodzenia z prawdziwego zdarzenia, Polacy też nie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Na portalu Stefczyk.info ukazała się rozmowa ze znanym politologiem prof. Markiem Chodakiewiczem. Naukowiec przyznaje, że w sprawie Smoleńska nic go nie zdziwi i nie zaskakuje.

Po pierwsze, polityka jest prawie zawsze dynamiczna, a więc zmieniają się wyzwania i okoliczności. Być może kiedyś nawet nadejdzie czas, że Moskwa ujawni prawdę o tragedii smoleńskiej, tak jak było ze sprawą Katynia. Po drugie, od ponad dwóch lat mamy do czynienia ze stałą kampanią dezinformacyjną i tzw. aktywnymi przedsięwzięciami ze strony Kremla (aktivnoe mieropiratyia - active measures). Trudno się dziwić, że stale coś się dzieje. Po trzecie, scena polityczna w Polsce jest ultraspolaryzowana i obie strony obsypują siebie na wzajem inwektywami. Opozycja oskarża rząd wręcz o mord, a władze udają niewiniątka w każdym calu, choćby w sprawie fałszywie zidentyfikowanych ciał ofiar, co jest po prostu szokujące i oburzające. Panuje więc histeria i brak profesjonalizmu. Po czwarte, od czasu do czasu wychodzą na jaw takie informacje, jak te o trotylu na wraku. Jest rzeczywiście, czy go nie ma? Jak to ustalono? Skąd taka informacja się wzięła? Ta sprawa wygląda na klasyczną dezinformację

- zaznacza Chodakiewicz.

Dodaje, że „Rosjanie nie robili żadnego dochodzenia z prawdziwego zdarzenia, Polacy też”.

Nie zachowali nawet standardów naukowych (na przykład umyto wrak jeszcze w Smoleńsku), a tym samym scena katastrofy jak również dowody fizyczne zostały zupełnie i pewnie bezpowrotnie zapaskudzone (tainted). Jak tutaj w ogóle mówić o badaniach?

- pyta Chodakiewicz.

W jego ocenie, jeśli w Smoleńsku doszło do zamachu, nie oznacza to, że art. 5 traktatu Waszyngtońskiego zostanie wykorzystany:

Gdyby się okazało, że to był zamach, na pewno sytuacja byłaby chwilowo kryzysowa. Ale nie wypełniło by to art. 5. Nie ma bowiem, nie było i nie będzie takiej politycznej woli. Proszę zauważyć, że osoby tak odległe od siebie jak Zbigniew Brzeziński i George Friedman podkreślają, że nawet w razie militarnego najazdu na Polskę nikt Polaków nie broniłby automatycznie. Prof. Brzeziński twierdzi, że trzeba by dopiero rozruszać amerykańską opinię publiczną. A Dr. Friedman uważa, że pomoc przyszłaby po 3 miesiącach, a do tego momentu Polacy powinni bronić się sami. Czyli i tak i tak byłoby po ptakach.

Więcej na Stefczyk.info

KL

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych