Zapowiedź powołania Ruchu Narodowego, jako oddolnego ruchu społecznego, budowanego poprzez sieć różnych organizacji (m.in. stowarzyszeń, fundacji) wywołał pewne zdziwienie i zaskoczenie, a nawet niepokój i to mam wrażenie, że większe nawet po prawej stronie, niż na lewicy.
Samo już to, że na zakończenie Marszu Niepodległości z ust Roberta Winnickiego padły słowa o obalaniu republiki okrągłego stołu są zapowiedzią ogromnej zmiany w debacie politycznej. Nastąpiło bowiem za jednym zamachem coś z czym do tej pory nie mieliśmy do czynienia, co nie zostało wcześniej tak mocno zaakcentowane. Zanegowanie „dorobku” okrągłego stołu. Zanegowanie całej dotychczasowej pookrągłostołowej polityki, która okazała się klęską. Której skutki boleśnie odczuwa z każdym dniem coraz więcej Polaków.
Efektem tej polityki była również katastrofa smoleńska, która do końca obnażyła jak nasze państwo jest słabe. Żaden prezydent nie ginie przez przypadek. A to, że za śmierć najważniejszych osób w kraju, za śmierć najwyższych dowódców wojskowych nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności, nie podał się choćby do dymisji premier, którego samolot rządowy rozleciał się na tysiące części, pokazuje jak bardzo zdegenerowane są obecne siły polityczne.
I przy tym zdegenerowaniu obecnych politycznych „elit” nikogo więc nie dziwi, nie oburza, kiedy wicepremier rządu jawnie pochwala nepotyzm naśmiewając się z dziennikarki, że wierzy, że w przyszłości będą jakieś wypłaty emerytur z ZUS. I również po tych słowach nie podaje się do dymisji, nikt nawet tej dymisji nie oczekuje! Nie dziwi więc też, że w telewizji na temat Marszu Niepodległości głos zabiera wariat z rządzącej partii, który swego czasu zaatakował pod Sejmem dziennikarkę. Bydle, które rzuca się na kobietę z kamerą powinno z życia publicznego zniknąć. Ale nie tylko nie znika, ale jest zapraszane do telewizyjnego studia i traktowane jak równorzędny partner w dyskusji. Nikogo już nie obruszają słowa „Proszę nie wycierać swojej faszystowskiej mordy moim ojcem” wypowiedziane w programie telewizji publicznej do jednego z organizatorów Marszu Niepodległości przez kobietę, która w rewolucyjnym amoku wyzywa wszystkich od faszystów. I wpuszcza się na wizję tę biedną, znerwicowaną kobietę o skrajnych poglądach, która przed kamerami obgryza paznokcie, jako osobę, która ma rzekomo coś ważnego do zakomunikowania opinii publicznej.
Chodzi o to by wygrał PiS czy chodzi nam Polskę?
Tymczasem to wszystko, mam wrażenie, że traktowane jest jako coś normalnego. Oto pojawia się bowiem zapowiedź powołania szerokiego Ruchu Narodowego, ale spotyka się to z nieufnością, a nawet postrzegane jest jako zagrożenie dla największej partii opozycyjnej. I znowu pojawiają się głosy o robieniu jakichś osobnych marszy niepodległości. Próbuje się budować narrację, że Marsz Niepodległości organizuje jakaś ekstrema. Piotr Zaremba na wPolityce.pl pyta: „dlaczego wielkie marsze organizowane przez PiS – ten ostatni, ale i dawniejsze, choćby 13 grudnia 2011, nigdy się nie kończyły walkami z policją?” A ja cię pytam, jako osoba zaangażowana w organizację Marszu Niepodległości, dlaczego wielkie marsze PiS nie są od początku obstawiane przez uzbrojonych w pałki i tarcze policjantów? Dlaczego nie są pałowane, tak jak na Marszu Niepodległości, dzieci czy inwalidzi (na własne oczy widziałem jak ogarnięty szałem policjant rzucił się z pałą na osobę o kuli)? Piotr Zaremba pisze, że „opowieści o całkiem sztucznych przyczynach zajść, o tajniakach raniących swoich własnych kolegów, wkładam między bajki”. Panie Piotrze! W zeszłym roku na 11 listopada niemieckich bandytów, według relacji Jana Pospieszalskiego, zaprosił do Polski Jacek Purski ze stowarzyszenia „Nigdy więcej”, który współpracuje z UEFA i PZPN nad bezpieczeństwem na stadionach! Ten sam Purski, który na filmie BBC szkalującym Polskę przed Euro 2012 zdrapywał naklejkę „Marszu Niepodległości”. Inny działacz tego stowarzyszenia jest wykładowcą w Collegium Civitas oraz koordynatorem Centrum Monitorowania Rasizmu w Europie Wschodniej, a prezes „Nigdy więcej” został odznaczony za zasługi przez prezydenta Komorowskiego. Mam teraz pytanie, do Pana Panie Piotrze, mam między bajki włożyć tę opowieść?
„Marsz Niepodległości” stał się groźny ponieważ jest to inicjatywa, która wymknęła się spod kontroli politycznym „elitom”. I właśnie dlatego groźny, że nie dał się wpisać jako jedna z inicjatyw Prawa i Sprawiedliwości. A więc nie dał się wcisnąć jako inicjatywa koncesjonowanej, jedynie słusznej opozycji. I wbrew pozorom jest on większym zagrożeniem dla takiej Platformy Obywatelskiej, która po prostu oszukała i nadal oszukuje ludzi, którzy oddali na nią swój głos, niż dla PiS. Jest większym zagrożeniem ponieważ aktywizuje ludzi, aktywizuje różne środowiska, a to może oznaczać w przyszłości prawdziwą zmianę Polski, prawdziwe jej odzyskanie i w konsekwencji również zmianę na scenie politycznej. I obecne polityczne „elity” się tego boją, bo większość z nich myśli tylko o swoich stołkach, o swoich geszeftach, a los kraju i jego obywateli ich nic nie obchodzi. I Ruch Narodowy został właśnie po to powołany, by tę Polskę odzyskać dla Narodu, a nie politycznych „elit”, które od ponad 20 lat żerują na tym Narodzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/144466-przeciwko-koncesjonowanej-opozycji-czy-chodzi-o-to-by-wygral-pis-czy-chodzi-o-polske