Jarosław Kaczyński w "Uważam Rze": artykuł "Rzeczpospolitej" podał prawdę. W Smoleńsku na 99 procent doszło do zamachu

W najnowszym, dostępnym w sprzedaży od poniedziałku (na www.uwazamrze.pl już w niedzielę po 15), wydaniu tygodnika "Uważam Rze" obszerny wywiad z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Były premier po raz pierwszy od ubiegłotygodniowej konferencji po artykule w "Rzeczpospolitej" tak obszernie odnosi się do stanu smoleńskiego śledztwa i samej katastrofy. Zapytany, czy podtrzymuje swoje stwierdzenie, że polska elita zginęła w Smoleńsku wskutek zamachu, odpowiada, że tak. Wskazuje na wszystkie fałszerstwa i manipulacje, do jakich doszło po tragedii, na ciągłe zmienianie wersji przez Rosjan. Brat śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego podkreśla, że oficjalna wersja, tak MAK jak i komisji Millera, mówiąca o zderzeniu z brzozą jako przyczynie katastrofy, jest nie do przyjęcia i absurdalna. Także w świetle badań naukowców amerykańskich i polskich:

- To nie wytrzymuje żadnej krytyki, porównania z opisami innych wypadków lotniczych podobnego typu. Bardzo często w takich wypadkach wielu ludzi ginie, ale rzadko wszyscy, co do jednego. Mówią o tym odważni eksperci i naukowcy. W tej sprawie nic nie pasuje, nic nie jest logiczne. Maszyna rzekomo spada cała, ale nie ma leja, są za to szczątki maszyny i porozrywane, jak po wybuchu, ciała. Blisko 400 kilogramów ludzkich szczątków zostało spopielonych.(...) Mamy coraz więcej dowodów, coraz więcej opinii naukowców, że jeszcze w powietrzu doszło do dwóch wybuchów

- stwierdza prezes PiS.

Mówi także:

- Znając fakty, patrząc na to wszystko trzeźwo, musimy prędzej czy później zmierzyć się z problemem wybuchu, zamachu, całej nieprawości, która miała miejsce. (...) Stwierdziłem, że zabicie 96 osób, znacznej części polskiej elity politycznej jest zbrodnią. Nie mówiłem, że zrobił to rząd, który jednak wziął to do siebie. Tę reakcję rządu trzeba by zbadać, bo jest bardzo ciekawa. Warto też zapytać o to, kto twierdzi, że zabicie 96 osób to nie jest zbrodnia. A o zamachu nie mówię powodowany jednym czy drugim artykułem. Mówię na podstawie dwóch i pół roku ciężkiej pracy, analiz, gromadzenia wiedzy. Przeze mnie i przez dziesiątki zaangażowanych w dochodzenie do prawdy osób. Wniosek jest jednoznaczny – jedyną koncepcją, która wszystko wyjaśnia jest zamach. A więc jeśli nie 100, to 99%. Prędzej czy później polska opinia publiczna musiała zderzyć się z tym stwierdzeniem, dobrze, że mamy to już za sobą.


A motyw ewentualnego zamachu?


- Motywów mogło być wiele. Mogło chodzić o zemstę – Leszek naraził się bardzo różnym wpływowym ośrodkom politycznym, biznesowym, powiązanym ze służbami albo składającym się z ludzi służb. Na całym wielkim obszarze byłego imperium, w tym oczywiście w Polsce, było bardzo wielu, którym przeszkadzał. A teza, że musiał przegrać wybory, przy poważnej analizie ówczesnych wyników badań jest nie do obrony. Mógł przegrać, ale mógł też wygrać. Proszę też pamiętać, że na pokładzie było wiele innych osób, które się naraziły lub przeszkadzały. I to także poza obszarem imperium. Choćby jeden z generałów, który doskonale walczył w Iraku. Prawdziwe poważne śledztwo powinno zbadać wszystkie, nawet bardzo mało prawdopodobne hipotezy

- czytamy w wywiadzie prezesa PiS dla "Uważam Rze".

W ocenie Jarosława Kaczyńskiego artykuł  "Rzeczpospolitej" o trotylu znalezionym na wraku tupolewa był rzetelny, a gdyby prokuratura zaczęła swoją konferencję nie od ataków na gazetę i dziennikarza, ale od stwierdzenia, iż rzeczywiście polscy prokuratorzy i eksperci byli w Smoleńsku, że znaleziono wysokooenergetyczne cząstki jonizowane, że wyniki badań muszą być jednak jeszcze potwierdzone - wszystko odebrano by inaczej.

- Niestety, konferencję prokuratury podporządkowano politycznemu zamówieniu rządu, który chciał ostrego i agresywnego zaprzeczenia, choć nie było do tego podstaw. Są niezależne badania potwierdzające znalezienie śladów materiału wybuchowego na pasie bezpieczeństwa jednej z ofiar. Jestem też przekonany, że także wyniki badań polskich prokuratorów, jednoznaczne wydruki z tych nowoczesnych detektorów, muszą być udokumentowane, opisane i że prędzej czy później je poznamy

- mówi były premier.

Dodaje też, że podtrzymuje słowa o konieczności odejścia rządu bo w jego ocenie odpowiada on "za to jedno wielkie matactwo w śledztwie, z którym mamy do czynienia po 10 kwietnia 2010 roku".

Za: Uważam Rze, Sil

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.