"Czując się solidarnym z młodymi ludźmi, którym to kazano wyp... z salonu Toyoty, jestem zmuszony omijać szerokim łukiem Państwa placówki"

Toyota Motor Poland

Szanowni Państwo,

jestem nieco ponad czterdziestoletnim, chyba dość typowym przedstawicielem klasy średniej, przedsiębiorcą i prawnikiem. Także menedżerem w przedsiębiorstwie średniej wielkości. Publikuję w prasie fachowej zajmującej się zamówieniami publicznymi (to moje szczególne pole zainteresowania zawodowego). Publikuje też komentarze w portalu o konserwatywnym profilu ideowym wPolityce.pl. Ale nie to jest tu najistotniejsze, szczególnie z Państwa punktu widzenia. Dużo ciekawsze jest to, iż planuję w najbliższym czasie kupić nowy samochód (wymusza to na mnie powiększająca się rodzina) i modele marki Toyota naprawdę poważnie brałem pod uwagę. Dlaczego? Globalny brand, szeroko reklamowana niezawodność, funkcjonalność, liczne punkty serwisowe, ale i opinie znajomych były dla mnie wystarczającymi argumentami. Mogłem więc zdecydować się na pojazd inny niż dotąd używane przeze mnie auta koncernu Volkswagen.

W tym przekonaniu trwałem do dziś. I zdaje się, że na tym koniec. Prawdziwie zimnym prysznicem dla mnie (a mamy listopad, więc cóż to za przyjemność) była informacja dostępna w domenie publicznej o zdarzeniach, jakie miały miejsce w salonie Toyoty w Warszawie (Dzielnica Wawer, osiedle Radość), należącym do Pana Edwarda Kleszczewskiego. Otóż tenże Pan - członek Platformy Obywatelskiej - zorganizował w należącym do siebie salonie partyjne, ale ponoć "otwarte" spotkanie z posłem na Sejm RP Panem Stefanem Niesiołowskim (też jak wiadomo członkiem PO). Na tym spotkaniu pojawiła się grupa młodych ludzi, którzy postanowili zadać kilka pytań Panu Posłowi m.in. o jego powszechnie znaną inklinację do używania bardzo ostrego, czasami wręcz knajackiego, języka w wypowiedziach publicznych. To spotkało się z brutalną reakcją właściciela salonu i wezwanych przez niego ochroniarzy. Wyrzucili oni wspomnianych młodych ludzi z salonu okraszając to wypowiedziami w stylu: "Wypier...j pisowcu".

Hm... Proszę mi wierzyć, nie mam problemu z faktem, iż ktokolwiek współpracujący z Waszą szacowną firmą ma takie czy inne poglądy polityczne. Jak dla mnie to nawet lepiej, bo skądinąd uważam, że ludzie powinni się angażować w jakąkolwiek działalność (społeczeństwo obywatelskie!), a przynajmniej interesować się bieżącą sytuacją polityczną. Więc O.K. poglądy Waszego dealera mnie zupełnie nie obchodzą. Ale to, że pod Waszą marką robi się partyjne mitingi (ktoś złośliwie mógłby stwierdzić, że całość opromieniał swoim blaskiem brand Toyoty), gdzie bynajmniej nie rozprawia się o pracach parlamentu zmierzających np. do poprawienia bezpieczeństwa na drogach czy polepszenia kondycji przemysłu motoryzacyjnego, a niektórym zebranym na tym ponoć "otwartym" spotkaniu każe się wyp... mnie zadziwia. Nie słyszałem o jakieś nowej strategii koncernu, której immanentną cechą ma być symbioza z rządzącą w danym państwie partią polityczną z równoczesnym sekowaniem (np. przy użyciu pięści) przedstawicieli opozycji. Ale może coś przeoczyłem.

Ja nawet dostrzegam dla Państwa pewne korzyści z tego tytułu, ale mam w takim razie prośbę do Was: proszę, by Toyota Motor Poland wprost to zdefiniowała w swoich materiałach promocyjnych. Będzie, po prostu uczciwiej. Już widzę oczami wyobraźni kampanię reklamową, gdzie jest mowa o bezpiecznych produktach Toyoty, a gdzieś w tle uśmiechnięta Polska z szyldów Platformy Obywatelskiej, zaznaczmy, Polska, która w ostatnich latach zawsze zdaje egzamin. Myślę, że to może być absolutny hit: połączenie tych licznych sukcesów PO z przekonaniem o niezawodności produktów Toyoty. Pierwszy klip można by nagrać na płycie Stadionu Narodowego, którego zazdrości nam cały świat, a pewnie i w Japonii niejeden piłkarz, a może nawet Prezes cmoknął z zachwytem na jego widok i zachwycając się jego funkcjonalnością (już Japończycy umieją to docenić).

To ciekawe, może nawet napiszę w tej sprawie do samego Pana Prezesa Akido Toyody? A żeby okazać należny szacunek poproszę mojego znajomego, całkiem zorientowanego w języku japońskim, by przetłumaczył mój list na ojczysty język Pana Prezesa?

Póki co, czując się solidarnym z młodymi ludźmi, którym to kazano wyp... z salonu Toyoty, informuję, że jestem zmuszony omijać szerokim łukiem Państwa placówki. I choć nie jestem członkiem PiS - i tak wszyscy ci, którzy zawodowo zajmują się tropieniem pisowców mnie tak postrzegają - to jednak nie zostaje mi nic innego niż za takiego w tej sytuacji się uznać i taki gest solidarności okazać.

I zobaczcie do czego mnie zmuszacie, nie pójdę po "Japończyka" zostaje mi znów "Niemiec" (bo "Francuzów" się trochę boję).

Z całą powagą,

Wasz niedoszły klient

Paweł Przychodzeń

CZYTAJ TAKŻE: "Wyp...laj PiSowcu", czyli przyjazne, "otwarte" spotkanie z posłem Stefanem Niesiołowskim w salonie Toyoty

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych