Obama wygrał łatwo. "Wygrał wybory tam, gdzie założył to sobie wiele miesięcy temu jego sztab"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / EPA
fot. PAP / EPA

Barack Obama został wybrany na drugą kadencję. Wygrał zdecydowanie charakteryzujące się niską frekwencją wybory tam, gdzie założył sobie wiele miesięcy temu jego sztab.

Republikanie liczyli, że na końcu – jak w każdym dobrym westernie – przybędzie kawaleria i ocali sprawę. W tym przypadku rozentuzjazmowani wyborcy mający dość czterech lat rządów Obamy mieli dać zwycięstwo ich kandydatowi, Mittowi Romneyowi. Nic takiego się nie stało: krótko przed północą czasu wschodniego było jasne: prezydent wygrał drugą kadencję, zdobywając (jak na razie – nie rozstrzygnięta jest walka o stany Wirginia i Floryda) co najmniej 303 głosy elektorskie wobec   Romney.

Dzisiaj wieczorem, w tych wyborach, wy – Amerykanie, przypomnieliście nam, że choć nasza droga jest ciężka a podróż długa, pozbieraliśmy się i potrafimy walczyć z przeciwnościami. Wiemy bowiem w naszych sercach: najlepsze dla USA dopiero nadejdzie

– powiedział Obama po ogłoszeniu go zwycięzcą. Romney szybko uznał swoją porażkę, oferując wsparcie i modlitwę za prezydenta.

Miałem nadzieję, że spełnię wasze nadzieje i poprowadzę  kraj w innym kierunku. Naród wybrał innego przewodnika

– powiedział Romney.

 

Na szybko można pokusić się o kilka obserwacji.

1. Zwycięstwo Obamy to przede wszystkim efekt strategicznych decyzji które zapadły nawet półtora roku temu i ich wspaniałej egzekucji. Biorąc pod uwagę stan gospodarki i swoje nie najlepsze notowania, Obama wydał wojnę w wybranych przez siebie tzw. stanach obrotowych. I wygrał ją właściwie wszędzie a zwłaszcza w krytycznym dla wyborów Ohio (a także Wisconsin i Michigan), które skorzystało na decyzji o pomocy dla przemysłu samochodowego (tzw. bailout).

2. Udało się wcześnie zdefiniować rywala. Sztab Obamy zaczął puszczać już w lecie negatywne reklamówki warte setki milionów dolarów. Efekt? Na końcu kampanii Romney miał kłopot z pozyskaniem „zaufania” wyborców. Republikanin przekonał się też jak ciężko walczyć z urzędującym prezydentem. „Kryzysowa kurtka” Obamy z czasu huraganu Sandy oraz jego mowy, że w czasie kryzysu „nie ma Demokratów, nie ma Republikanów, są tylko cierpiący obywatele” też miała swój efekt w ostatnich dniach kampanii.

3. Przy wyborach charakteryzujących się niższą frekwencją – zagłosowało 114 milionów obywateli wobec 130 cztery lata wcześniej – Obama zachował koalicję, która wybrała go w 2008 r. Oprócz mniejszości etnicznych (ponad 90 proc. poparcia czarnych i ponad 70 proc. Latynosów), to typowe składniki lewicowej polityki „tożsamościowej”: mniejszości seksualne, „młodzi, wykształceni z ośrodków akademickich” czy kobiety-singelki. Bardzo umiejętnie apelowali też do zwolenników dopuszczalności aborcji oraz ateistów. Plus – co ważne przy podkreślaniu walki o dobro klasy średniej – poparcie związków zawodowych.

4. Za cztery lata Partia Republikańska – jeśli chce wygrać – nie może wystawić w wyborach dwóch białych facetów ze stanów charakteryzujących się małą różnorodnością etniczną (Romney i Paul Ryan). Jeśli nie chcą zostać tylko partią białych (Obama wg exit polls uzyskał tylko 38 proc., najmniej od momentu pogromu jakiego dokonał Reagan na Demokracie Walterze Mondale w 1984 r.), muszą rozpocząć proces trwałego przyciągania Latynosów (Romney dostał nędzne 27 proc.). Potrzebny jest trwały zwrot ku stale rosnącej populacji latynoskiej i przekaz podkreślający „możliwości” (głównie gospodarcze) a nie „wykluczanie” (restrykcyjne prawo anty-imigracyjne).

Największa ironia wyborów? Po wydaniu w latach 2011-12 we wszystkich wyborach prawie sześciu miliardów dolarów na kampanię, status quo zostało zachowane. Obama zostaje w Białym, Demokraci mają przewagę w Senacie (nawet nieco większą) a Izba Reprezentantów pod przywództwem Republikanów. Co prawie na pewno gwarantuje kolejne lata blokady politycznego Waszyngtonu.

 

Paweł Burdzy z Chicago

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych