PIĘĆ PYTAŃ do Pospieszalskiego przed manifestacją w obronie Gmyza: "To jest ta sama od lat walka o wolność słowa!"

Jeżeli chcesz wyrazić swoje poparcie dla Cezarego Gmyza i sprawy wolności prasy - przyjdź w środę o 15:30 przed siedzibę "Rzeczpospolitej"

 

wPolityce.pl: Będzie pan na manifestacji w obronie red. Cezarego Gmyza?

JAN POSPIESZALSKI, dziennikarz, publicysta, artysta: Tak.To oczywiste. To co się dzieje jest bardzo bolesne dla wszystkich przywiązanych do wolności słowa w Polsce. W momencie gdy wyrzucono Cezarego Gmyza uświadomiłem sobie, że po raz kolejny przeżywamy sytuację w której podstawowe zasady demokracji są zagrożone, kiedy trzeba wyraźnie stanąć w ich obronie. Znów jesteśmy w miejscu w którym byliśmy w marcu 2005 roku stojąc pod gmachem "Rzeczpospolitej" w obronie wyrzuconego wtedy Bronisława Wildsteina.

 

To pamiętna demonstracja.

Wtedy przyszli różni ludzie, od reżysera Krzysztofa Krauze po profesor Jadwigę Staniszkis. Pamiętam słowa, jakie wtedy padły - że tak dalej być nie może, że trzeba dokończyć solidarnościową rewolucję 1989 roku. Niestety, od tamtej pory co dwa lata mniej więcej musimy stawać w obronie wolności słowa. Np. w 2007 roku  musieliśmy bronić Katarzyny Hejke, kiedy symbolicznie właśnie 13 grudnia próbowano ją siłą doprowadzić pod jakimś byle pretekstem do sądu. A potem rok 2009 i obrona wyrzucanego z Trójki Krzysztofa Skowrońskiego.  Był wtedy na Myśliwieckiej potężny tłum ludzi. Wreszcie rok 2011 i manifestacja pod Kancelarią Premiera w obronie wyrzucanych z mediów publicznych. Ale manifestować musimy coraz częściej, było już przecież także prawie 150 marszy w obronie telewizji Trwam.

 

W ten ciąg wpisuje się obrona red. Gmyza?

Tak, to jest ta sama walka o demokrację, wolność słowa, prawa do wypowiedzi, do odkrywania prawdy. Cezarego Gmyza musimy bronić tak jak wszystkich odważnych dziennikarzy, którzy wyręczają organa państwa w śledztwie smoleńskim. Ida tam, gdzie prokuratura nie ma odwagi, pytają o rzeczy, których prokuratorzy nie chcą widzieć. Pilnują sprawy tak ważnej, a jednak lekceważonej przez władzę. A przecież nie dysponują nawet jedną setną możliwości państwa! Mają także prawo do błędu, choć nie wiem czy Cezary Gmyz błąd popełnił, bo jego tez nie zdementowano. Zresztą, proszę porównać ile błędów popełniło w sprawie smoleńskiej państwo, ile razy kłamano, oszukiwano, zmieniano wersję. Cezary Gmyz w swoich ustaleniach śledczych dotyczących czy afery hazardowej, lustracji, działań MSZ zawsze okazywał się bardzo rzetelny. Jego materiały są niezwykle cenne z punktu widzenia interesu społecznego. I w nagrodę zostaje zwolniony. Skandal! Nie możemy milczeć.

 

Najbardziej smutne jest to jak niektórzy nasi koledzy reagują na to wszystko - szyderstwami, dorzucaniem obelg. Nie mogliby przynajmniej milczeć?

Powiedział pan nasi koledzy, a to chyba nie są niestety nasi koledzy. Przyjmując taki język, domagając się czystek wyłączają się z grona wolnych dziennikarzy, z grona koleżeńskiego. Nawet jeśli uznają, że Cezary Gmyz popełnił błąd, to przypominam, że inne media kłamały świadomie w sprawie tragedii 10 kwietnia 2010 roku, że prokuratura myliła się wielokroć częściej.

 

Będzie pan w czwartek mówił o tym w swoim programie w TVP.INFO o 22.30?

Tak, nie możemy inaczej. Zapytamy co nam przypadek Cezarego Gmyza mówi o sytuacji w Polsce. Jak zawsze będą intrygujące materiały filmowe i mądrzy, ciekawi goście.

 

Dziękujemy za rozmowę i gratulujemy wyników oglądalności, które są, jak donoszą media branżowe, rewelacyjne.

 

List otwarty przeciw nagonce na Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitą". "To zmierza do dalszego ograniczania wolności prasy!"

UJAWNIAMY. List dziennikarzy Presspubliki: "Wyrażamy głębokie zaniepokojenie tą sytuacją. Stawia ona pod znakiem zapytania sens całej naszej pracy"

 

gim