Przez ponad 30 miesięcy media wspierające władzę ciskały gromy w tych wszystkich, którzy odważyli się głosić inne niż rządowa wersje przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nagłaśnianie tzw. spiskowych teorii służyło ośmieszaniu ich autorów, ukazywaniu oszołomstwa i nienawiści tych, którzy je głoszą. Konia z rzędem temu, kto w tym okresie doszuka się w tvn24 poważnego materiału omawiającego ewentualność wybuchu na pokładzie TU154. A dziś? Dziś o możliwym wybuchu w tupolewie rozprawia cała czołówka polityczna kraju, naukowcy z prezesem PAN na czele oraz dziennikarze i publicyści od GW do TVN-u.
Co to oznacza?
Abstrahując od politologicznych rozważań, oznacza przede wszystkim to, że obecna dotąd w niszowych mediach teza o możliwym wybuchu, rozlewa się właśnie szeroko pod polskimi strzechami. Od Bałtyku po Tatry. Znani mainstreamowi dziennikarze od tygodnia przywołują przemilczane dotąd nazwiska prof. Biniendy i prof. Nowaczyka, odnoszą się do ich badań, a niektóre wielkie portale jak wp.pl na swoich jedynkach codziennie wieszają newsy Gazety Polskiej Codziennie, Naszego Dziennika i portalu wPolityce.pl
Już tylko to jest wielką wygraną tych mediów i tych dziennikarzy, którzy w sprawie katastrofy smoleńskiej od miesięcy poszukują prawdy ryzykując nie tylko całym swoim zawodowym dorobkiem ale narażając się na medialny lincz i ostracyzm. To im zawdzięczamy, że narracja o wybuchu weszła do mainstreamu, stała się równoprawna i można ją opiniować społecznie. Obserwując medialną nagonkę na dziennikarza „Rz” daleko mi bynajmniej ogłaszania zwycięstwa, ale akurat ta bitwa została wygrana.
Musiałoby się wiele wydarzyć, aby zwykli ludzie przestali zastanawiać się i rozmawiać o śladach materiałów wybuchowych na wraku rządowego Tupolewa. Tego nie da się niczym przykryć. W kontekście wychodzących na światło dzienne kolejnych rewelacji ludzie w swoich domach będą podważać przede wszystkim oficjalne ustalenia. Jedyne co mogą zrobić propagandyści to starać się wtłoczyć ludziom nie tyle „co”, ale „jak” mają myśleć. O wybuchu, o trotylu, o zamachu.
Wyrzucenie Cezarego Gmyza i kierownictwa "Rzepy" służy temu celowi. Nie można przecież wierzyć tym, co z hukiem wylatują z roboty, a już zwłaszcza w trybie dyscyplinarnym! Tacy z definicji są nieodpowiedzialni i niewiarygodni. To ci od „helu”, którym nie warto poświęcać uwagi. Uogólniając, gra w tej chwili idzie o to, czy uda się tym helem zatrzeć ślady trotylu.
Jednak 36% Polaków twierdzących, że w Smoleńsku mógł być zamach i ponad 60% obywateli chcących powołania komisji międzynarodowej pokazuje jasno, że się nie da.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/143971-czy-uda-sie-helem-zatrzec-slady-trotylu-poki-co-narracja-o-wybuchu-weszla-do-mainstreamu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.