Macierewicz: "Prok. Szeląg wprowadził w błąd opinię publiczną i także organa państwa polskiego". Na wraku stwierdzono obecność trotylu i nitrogliceryny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz zarzucił płk. Ireneuszowi Szelągowi, szefowi Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, że na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej przekazywał informacje "mogące wprowadzić zaniepokojenie opinii publicznej, informacje nieprecyzyjne, nietrafne i nieprawdziwe".

W związku z tym, Klub Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział złożenie wniosku o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka w sprawie wyjaśnień Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie na temat ewentualnej obecności materiałów wybuchowych we wraku Tu-154M. Posiedzenie komisji sprawiedliwości miałoby mieć związek z wyjaśnieniami WPO w Warszawie po publikacji dziennika "Rzeczpospolita", który podał, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio badali wrak w Smoleńsku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny. Na specjalnej konferencji prasowej zaprzeczył temu płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Szeląg powiedział m.in., że

powołani przez prokuraturę biegli nie stwierdzili obecności na wraku tupolewa trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego.

Podał, że wszystkie szczątki wraku zbadano tzw. spektrometrami ruchliwości jonów pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym wybuchowe.

Biegli nie stwierdzili obecności na badanych elementach jakichkolwiek materiałów wybuchowych

- dodał.

Te urządzenia - mówił Szeląg - mogą w taki sam sposób sygnalizować obecność materiału wybuchowego, jak i innych związków np. pestycydów, rozpuszczalników i kosmetyków. Mówił też, że

urządzenia wykorzystywane są tylko do wstępnych, szybkich testów przesiewowych, wskazujących co najwyżej ma możliwość wystąpienia związków chemicznych mogących być materiałem wysokoenergetycznym. Mówiąc wprost: pozytywny sygnał urządzenia wskazywał biegłym, że badany element powinien być zabezpieczony i poddany szczegółowym, profesjonalnym badaniom w laboratorium

- powiedział Szeląg.

W wyniku takiego testu selekcjonuje się jedynie próbki do badań

- dodał.

Szeląg zaznaczył, że

dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych.

Zamówiona przez WPO opinia ekspertów z policji dotyczy jakichkolwiek śladów materiałów wybuchowych na wraku. Ich całościowa opinia może być gotowa nawet za pół roku.

Według Macierewicza nieprawdą jest, że podczas badań w Smoleńsku użyto jednego rodzaju urządzenia wykrywającego skażenia materiałami wybuchowymi.

Użyto przynajmniej dwa, a tak naprawdę trzy typy urządzeń

- twierdzi Macierewicz. Jego zdaniem Szeląg

wprowadził w błąd opinię publiczną, wprowadził w błąd organy państwa twierdząc, że użyto tylko jednego typu urządzeń wykrywających skażenia materiałami wybuchowymi.

Poseł PiS stwierdził też, że nieprawdą jest, iż zostały użyte tylko urządzenia, które dają wstępne wyniki.

To jest nieprawda. Były tam użyte także urządzenia, które dają pewność wykrycia materiału wybuchowego

- mówił. Zaprezentował trzy rodzaje urządzeń, które miały - według niego - być użyte w badaniu wraku pod Smoleńskiem. W jego opinii, one

od razu stwierdzają rodzaj i składniki materiału wybuchowego.

Macierewicz był pytany na jakiej podstawie informuje o tym, że zaprezentowane przez niego typy urządzeń były używane do badań.

Na podstawie wiedzy, jaką posiadamy i wiedzy, która została upubliczniona przez 'Gazetę Polską Codziennie'. To jest informacja techniczna, którą ja potwierdzam

- odparł poseł PiS. Dopytywany skąd pochodzi ta wiedza, odpowiedział, że liczy na to, że

gdy pan prokurator przyjdzie na posiedzenie komisji sprawiedliwości, będą mogli przedstawić całość materiału dowodowego w tej sprawie.

Macierewicz stwierdził, że nieprawdziwe jest oświadczenie Szeląga, iż prokuratorzy nie stwierdzili obecności materiału wybuchowego, w szczególności trotylu i nitrogliceryny.

To jest nieprawda, one zostały stwierdzone

- powiedział Macierewicz.

Prok. Szeląg wprowadził w błąd opinię publiczną i także organa państwa polskiego, przedstawiając nieprawdziwie zarówno sposób badania, jak i wyniki badania

- powiedział poseł PiS.

Szefa zespołu parlamentarnego pytano ponadto, czy zespół jest w posiadaniu nagrań, na których informator zaangażowany w śledztwo smoleńskie potwierdza wykrycie materiałów wybuchowych.

Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Mogę potwierdzić, że dysponujemy wiedzą niezależną od 'Rzeczpospolitej', która jednoznacznie przesądza, że tam użyto materiałów wybuchowych i na poszczególnych elementach wraku zostały odkryte materiały wybuchowe

- odpowiedział Macierewicz.

Stanisław Piotrowicz (PiS) zapowiedział, że złoży wniosek o nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości poświęcone wyjaśnieniu "dlaczego prok. Szeląg wprowadził opinię publiczną w błąd i jak wygląda rzeczywistość".

PAP, kim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych