To jest coś więcej niż kolejna bitwa smoleńska. To desperacka szarża zepchniętych pod ścianę, już przegranych. Takie Ardeny

Smoleńsk, 10 kwietnia 2010 r. Fot. wPolityce.pl
Smoleńsk, 10 kwietnia 2010 r. Fot. wPolityce.pl

To jest coś więcej niż kolejna bitwa smoleńska. To desperacka szarża zepchniętych pod ścianę, już nieodwołalnie przegranych. Ostatnia być może próba odwrócenia losów wojny. Takie Ardeny. Operacja, w którą zaangażowano wszystkie zasoby.

Mechanizm znany nam od dawna: wykreowany pretekst, sztuczna fala oburzenia "moralnego", wielodniowe wzmożenie medialne. Ciągły ostrzał z całych sił.

Zauważmy: z każdym dniem ostrzał coraz bardziej oddalający się od przedmiotu sporu. Już nie dywagacje o artykule "Rzeczypospolitej", o jego szczegółach i stopniu twardości, już nie dociekania, co naprawdę zbadali polscy biegli w Smoleńsku, ale generalna rozprawa ze "smoleńczykami". Ciągłe wbijanie do głów, że to wszystko szaleństwo, bzdury, wymysły, "dzień świra". Do tego nagła reanimacja komisji Millera.

To powtórzenie tego, co widzieliśmy przy "liście Wildsteina": oderwanie uderzenia od istoty sprawy, przesunięcie siły perswazji na sferę "moralną", stygmatyzacja przeciwnika. Stygmatyzacja wydaje się najważniejsza. Wówczas chodziło, by obrzydzić wszystkim "grzebanie w przeszłości", czyli sprawdzenie kto donosił, a kto nie, dziś chodzi o odepchnięcie Polaków od całej sprawy. Smoleńsk ma być tematem właśnie "świrów". Trotyl ma być nowym "helem".

Moment dobrze wybrany: pytanie o trotyl to finał finałów. Bo przecież to pytanie musiało paść. Dlatego powtarzam: sądzę, że przygotowali się bardzo dobrze i starannie.

Swoją drogą: można tylko podziwiać odwagę prokuratury. Tak jawnie wejść w politykę po stronie władzy... No ale przynajmniej wszyscy zobaczyli, że prokuratura wojskowa zajmuje się podtrzymywaniem, a gdy trzeba reanimacją wersji oficjalnej, a nie szukaniem prawdy.

Cała operacja nie miałaby najmniejszych szans powodzenia, gdyby nie przewaga w armatach. Przewaga jest tak wielka, że nie czują potrzeby tłumaczenia się z czegokolwiek. Każde zagranie jest dopuszczalne. Gdy już się chwycili jak tonący brzytwy zmanipulowanego komunikatu prokuratury - nie będą łaskawi nawet spojrzeć w kierunku dowodów potwierdzających ustalenia Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitej".

Nie można ulec tej logice. Nie można dać się odepchnąć od sedna sprawy. Trzeba pytać o szczegóły pracy biegłych, o sprzęt, na jakim pracowali. Trzeba szukać wszelkich możliwych potwierdzeń.

Dziś szczególnie trzeba stawiać opór. Właśnie dlatego, że to ich Ardeny, i że to, jak daleko zajdą, jak wielu Polaków zmanipulują, zdecyduje o tym, jak długo jeszcze utrzymają sprawę pod jako taką kontrolą. Miejmy świadomość, że muszą wygrać bardzo dużo, by przedłużyć trwanie nieprawdy o miesiące. Jeżeli wygrają mniej, zyskają tygodnie.

Ale powtarzam po raz kolejny: Smoleńsk "niedobity", Smoleńsk żywy, to Smoleńsk ostatecznie zwycięski.

Ach, gdyby było więcej armat...

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych