Lista nieobecności, czyli Hubertus. „Teleobiektywem też można polować, tylko podejść zwierzaka trzeba bliżej”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Zastanawiam się, co wymyślą czołowi politycy PO, by usprawiedliwić swoje nieobecności na pogrzebie Prezydenta Kaczorowskiego. Zabrakło Prezydenta Bronisława Komorowskiego, Marszałek Sejmu Ewy Kopacz, marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, premiera Donalda Tuska, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i wiele innych czołowych postaci reprezentujących Polskę. No, w sumie, na miejscu rodziny Pana Prezydenta Kaczorowskiego, to bym się raczej nie obrażał, już raczej podziękował za nienarażanie na obciach.

OK, Premier przysłał zdjęcia, poleciał do Singapuru, pokazał, jak wychodzi z pustego lotniska w towarzystwie tłumaczki, przewodnika i kogoś tam jeszcze. Co prawda, znam to lotnisko, Chiangi, często korzystam, i to wyjście, to jest wyjście na postój taksówek, poważnie. Trudno uznać, by to było triumfalne wyjście po czerwonym kobiercu.

Co do ministra Sikorskiego, to wypadałoby jednak wysłać kogoś, zwłaszcza, że się bezpośrednio odpowiadało za ten niewyobrażalny skandal z błędną identyfikacją. Po katastrofie smoleńskiej w kwietniu 2010 roku Kaczorowskiego identyfikował ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder. Najder, obecnie ambasador RP przy NATO, przeprosił rodzinę byłego prezydenta RP na uchodźstwie za błędną identyfikację jego zwłok. Córka Prezydenta Kaczorowskiego, Alicja Jankowska, mówiła podczas środowej konferencji prasowej, że po katastrofie pod Smoleńskiem rodzina Kaczorowskiego otrzymała zapewnienie, że są osoby, które rozpoznają ciało prezydenta. Dodała, że bliscy byli gotowi polecieć do Rosji i pomóc w identyfikacji, ale - jak mówiła - rodziny nie proszono o żadne informacje, próbki DNA, nie pytano, w co był ubrany, czy miał znaki szczególne. No, ale Sikorski był zajęty. Konkretnie, to Tweetowaniem.

No, a pan Prezydent, oby żył wiecznie? Wysłał małżonkę. A sam pojechał w Tatry. Polować. Myśliwych jest w Polsce 100 tysięcy, przeciwników polowań jest ponoć około miliona. Rachunek jest prosty. Jeden z największych kłopotów sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej, to pilnowanie, by nie wypłynęły zdjęcia pokazujące Komorowskiego z upolowanym zwierzęciem z rozwaloną główką. Kiedyś taką tajemnicą, tajniejszą od rozkładu lotów w Szymanach było zdjęcie Pani Komorowskiej- Dziadzia. No, ale tu już zupka się wylała. Po tajemnicy.

Jak pamiętamy, w trakcie kampanii prezydenckiej kandydat Komorowski nagle ogłosił: – Dostałem od dzieci i wnuków aparat fotograficzny z taką prośbą, bym przestał polować, a zaczął robić zwierzętom zdjęcia. Czy można odmówić dzieciom, zwłaszcza, gdy sondaże pokazują to samo? Zresztą, teleobiektywem też można polować, tylko podejść zwierzaka trzeba bliżej, bo na metr. Trochę trudniej, no i zamach trzeba wziąć odpowiedni, by ogłuszyć od pierwszego ciosu, bo, jak się nie uda, potem trzeba gnać za sarenką i tłuc tym teleobiektywem raz po razie.

Rzeczpospolita” opisywała swego czasu ciekawą procedurę. W Rudniku powstał Ośrodek Hodowli Zwierzyny, by było, do czego strzelać. Daniele sprowadzano nawet z Węgier. Zbudowano domek myśliwski dla polityków. Na czas polowań do lasu zwozi się przyczepami spady jabłek z sadów. Spadów z sadów używa się, by urządzić tzw. nęcisko. Przez kilka dni rozsypuje się spady w określonym miejscu, najczęściej na polanie. Zwierzyna się przyzwyczaja, że w tym miejscu, mniam, mniam, można się najeść. Jak się już przyzwyczai, przyjeżdża myśliwy, wchodzi na ambonę. Przy optyce współczesnej broni zwierzyna nie ma żadnych szans. Wygląda na to, że gdy pan marszałek wykpiwał kiepskie umiejętności osetyńskich bojówkarzy, którzy ostrzelali autobus prezydenta, wiedział, co mówi. Jakiż to honor i duma, nazwozić jabłek, zwabić sarenki, czy dziki, i po prostu patrzeć jak w obiektywie rozpryskują się ich mózgi! Chociaż, przepraszam, mózgi trzeba oszczędzać, bo jak taki rozpryśnięty czerep powiesić na ścianie i chwalić się swoją odwagą? Musi być cały.

No i ta kampania wyborcza, niestety, koniec polowań, chyba, że właśnie teleobiektywem, potem, po wieczorze wyborczym, godzina 20, po cichutku można wznowić, przez wioski znowu ruszą ciężarówki jabłek, by podkarmić biedne sarenki, Pan Prezydent (oby żył wiecznie!) będzie owe sarenki radośnie chrupiące jabłuszka obserwował dobrotliwie przez celownik, z palcem na spuście. Dziczki i sarenki, hasajcie sobie wesoło i beztrosko do godziny 20.05! Bo, jak Pan Prezydent przegra to będzie odreagowywał z broni maszynowej, granatów ręcznych i moździerzy!

No, chyba, że wytrwa w przyrzeczeniu złożonym wyborcom i dzieciom, że polowanie wyłącznie teleobiektywem.

P.S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie”, w „Warszawskiej Gazecie” i Freepl.info. Oraz, jak co dzień, tutaj:

http://naszeblogi.pl/blog/69

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf

http://freepl.info/authors/seawolf

ttp://niepoprawneradio.pl/

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych